View Single Post
stare 30.08.2006, 17:21   #6
Niezapominajka
 
Avatar Niezapominajka
 
Zarejestrowany: 26.06.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 34
Reputacja: 10
Domyślnie II Odcinek

Dziękuję wszystkim za komenty i bez zbędnych wstępów przedstawiam II odcinek "Klejnotu Czterech Żywiołów". Zapraszam do czytania i komentowania!





Ania otarła spływającą po policzku łzę. Po cichu wierzyła, że jej ojciec z tego wyjdzie mimo, że fakty temu przeczyły. Siedziała w białej, niczym śnieg, sali z jedną lampą skierowaną na starszą osobę leżącą w łóżku. Hieronim wykrzywiał twarz w bólu. Ania patrzyła jak cierpiał i wiedziała, że nic nie może zrobić. Nie może mu pomóc. Ta bezsilność zabijała ją od środka. A miało być tak pięknie! – pomyślała. Mieliśmy żyć jak dawniej.
Teraz wszystko się zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Dziewczyna chwyciła ojca za ręke i cicho szeptała:
- Ciii... Już dobrze. Jesteśmy w szpitalu. Tu ci pomogą – świadomie skłamała. Najgorsze jest to, że oszukiwała też samą siebie.
- Wszystko będzie dobrze – uspokajała go.
Nagle jej ojciec jakby przebijając się przez wierzchnią powłokę śmierci odezwał się do niej. Mówił z trudem, ale było widać, że mu na tym zależy.
- Aniu... Tam na stole... List... Przeczytaj... – powiedział mocno przy tym kaszląc.
- Nic nie mów. Jesteś bardzo słaby.
- Proszę. Przeczytaj... I... Wybacz mi...
Po tym zdaniu przestał rzucać się w łóżku. Ręka, którą trzymała przerażona dziewczyna rozluźniła uścisk. Już żadna część jego ciała się nie poruszała.



Nagle do pokoju wbiegli lekarze. Próbowali reanimować pacjenta, ale wszyscy wiedzieli, że to nic nie da. Ania zalała się łzami. Nie potrafiła się opanować. Reanimacja nic nie pomogła.
- Zgon – 21:45.
Pani doktor podeszła do dziewczyny:
- Bardzo mi przykro. Nie mogliśmy nic zrobić.
- Ale wciąż nie wiecie co mu się stało! – krzyczała zapłakana Ania.
- Jeśli wyrazisz zgodę przeprowadzimy sekcję zwłok.
- Nie. Nie pozwolę, żeby tak traktowano mojego ojca. Zasługuje na godny pochówek.
- W porządku.
Dziewczyna przypomniała sobie nagle ostatnie słowa ojca. Miała przeczytać list. Rozejrzała się po pokoju i zauważyła obszerną kopertę na stoliku. Była zaadresowana do niej. Dlaczego ojciec napisał do mnie list? – pytała siebie. Co takiego ważnego chciał mi powiedzieć? A może to jakaś forma testamentu? Za niedługo się dowiem.
Pochwyciła list i wyszła. Postanowiła, że wróci do domu prześpi się trochę i jutro zajrzy do koperty. Powoli ruszyła do swojego samochodu. Kiedy odjeżdżała jeszcze raz spojrzała na szpital. W jej głowie kłębiły się różne myśli. Była smutna i zła na ojca, że ją zostawił.



Zmęczona dzisiejszym dniem posuwistymi krokami weszła do domu. Przebrała się szybko w piżamę i wskoczyła do łóżka. W domu było tak cicho. Jak był ojciec zawsze coś się działo. Albo krzątał się w gabinecie, albo w salonie szukając odpowiednich książek.
Do umysłu Ani zawitała ciekawość. Przewracając się w łóżku myślała co też ojciec napisał jej w liście? W końcu nie wytrzymała i zbiegła na dół po schodach. Zatrzymała się w jadalni, tam gdzie zostawiła list. Chwyciła go w obie ręce i rozerwała kopertę. W środku znajdowała się pojedyncza kartka z zapisanymi myślami umierającego człowieka.
Dziewczyna usiadła i chwyciła się za głowę. Na kartce było napisane:
„Ty jesteś częścią, a ja stroną świata,
ty wiesz o Ziemi, a o mnie wie przestrzeń.
Jesteśmy wzajem tak jak zysk i strata,
Gdy ty westchnieniem, ja jestem powietrzem.”

Tylko archeolog na łożu śmierci mógł przekazać żyjącemu taką wiadomość. Zamiast prostych słów typu: „Kocham Cię córeczko”, „Zawsze o mnie pamiętaj” napisał wiersz, który znała od zawsze. To był ulubiony wiersz jej ojca. Tylko po co miałby mi o nim przypominać? – zastanawiała się.
- Skoro był archeologiem musiał tam zawrzeć jakąś wiadomość dla mnie – zaczęła głośno myśleć. W końcu znała swojego ojca nie od dziś. – Zastanówmy się. Może tu chodzi o autora wiersza. O ile pamiętam był nim Zbigniew Bieńkowski. Zdaje się, że widziałam w gabinecie jego tomik poezji.



Trzymając list od ojca wbiegła z powrotem na górę do gabinetu. Wchodząc do pomieszczenia poczuła nagły przypływ dobrej energii. Jakby duch taty był tutaj z nią.
Podeszła do regału i zaczęła szukać odpowiedniej książki. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazła „Tomik poezji Zbigniewa Bieńkowskiego”. Usiadła na fotelu i otworzyła książkę.
- No tak. Ale czego mam szukać? – pytała retorycznie.
Tomik był oprawiony w twardą okładkę i okolony złotymi wzorkami.
- Trochę bogato jak na zwykły tomik.
Odwróciła go do góry nogami i potrząsnęła, żeby sprawdzić czy nie ma luźnych kartek. Z książki wyleciała koperta. W środku Ania znalazła list od ojca. Tym razem to były jego słowa, a nie jakiegoś poety.

„Moja najdroższa córko!
Jeśli czytasz ten list to znaczy, że już nie żyję. List znaczy również, że bardzo Cię kocham i tęsknię za Tobą.
Jak wiesz ostatnio byłem bardzo zapracowany. Teraz mogę Ci powiedzieć nad czym pracowałem.
Pamiętasz jak musiałem zostać dłużej na uczelni w dzień Twoich urodzin? Wtedy właśnie odwiedził mnie pewien człowiek. Nie mówił wiele o sobie, lecz późniejsze moje poszukiwania dowiodły, że mówił prawdę. Jego historia zaciekawiłaby każdego archeologa, a ja... nie byłem wyjątkiem. Otóż człowiek ten był w posiadaniu mapy prowadzącej do skarbu. Ale nie byle jakiego skarbu – do Klejnotu Czterech Żywiołów. Jest to potężny artefakt, który daje możliwość wpływania na innych simów za pomocą umysłu. Każdy kto wejdzie w jego posiadanie może zmienić wolę drugiego sima. Klejnot pochodzi z czasów faraonów i należał niegdyś do jednego z nich. Faraon ten obawiał się, że ktoś może go użyć przeciwko niemu, więc podzielił go na cztery części i ukrył w czterech sanktuariach świata. Mapa prowadziła do jednego z nich. Dotarłem tam, lecz kamień ma tak ogromną moc, że nikt nie może go dotknąć bez odpowiedniej ochrony. Prawdopodobnie wtedy zaraziłem się jakimś nieznanym wirusem. Niestety zgubiłem mapę gdy stamtąd uciekałem.
Aniu, ja poniosłem klęskę i dlatego chcę byś dokończyła moje zadanie. Znajdź wszystkie cztery kamienie i ocal Klejnot Czterech Żywiołów przed tymi, którzy chcą go zdobyć i zapanować nad światem. Jest pewna grupa ludzi, która do tego dąży. Nazywają siebie Stróżami Ciemności i zrobią wszystko by znaleźć Klejnot. Nie możesz do tego dopuścić. Uważaj na siebie kochanie.
Przepraszam, że obciążam Cię takim ciężarem.
Nie ufaj nikomu oprócz jednej osoby. Jest nią profesor Ignacy Narwik z uniwersytetu – mój dobry kolega. Może Ci pomóc w poszukiwaniach.
Kocham Cię skarbie.

Hieronim Kowalczyk.”




Ania siedziała w milczeniu. W głowie myśli przypominały jeden wielki kocioł. Jak on mógł mi to zrobić? – zastanawiała się. Przecież nie jestem archeologiem tylko fotografem. Nie znam się na historii, tych wszystkich zagadkach ani okultyźmie. Dlaczego wybrał akurat mnie? To nie ma sensu. I co ja mam teraz zrobić?
Dziewczyna miała mętlik w głowie. Z jednej strony to była ostatnia wola ojca i należało ją wypełnić, ale z drugiej strony – kompletnie się na tym nie znała. Zrobiło się bardzo późno i zachciało jej się spać. Postanowiła, że trochę się prześpi i jutro z samego rana zastanowi się co dalej robić. Miała nadzieję, że przez noc informacje poukładają się w głowie i znajdzie rozsądne rozwiązanie.



Promienie porannego słońca wpadły przez okno delikatnie muskając twarz dziewczyny. Obudziły ją niemal natychmiast. Ania przetarła oczy i przeciągnęła się. Czuła się całkiem dobrze zważywszy na obecną sytuację. Po krótkim porannym prysznicu i ubraniu się zeszła na dół zrobić śniadanie. W czasie spożywania płatków śniadaniowych powróciły do niej myśli z wczorajszego wieczora.
- Myślę, że powinnam pójść zobaczyć się z tym profesorem – zastanawiała się. – Zobaczę co może mi powiedzieć na temat Klejnotu Czterech Żywiołów i tej organizacji, jak im było? Ach! Strażnicy Ciemności. Ocenię na trzeźwo jak to wszystko wygląda i zdecyduję czy warto w ogóle brać się za to przedsięwzięcie. Dobrze... W takim razie zaraz po śniadaniu wyruszam na Uniwersytet SimCity. Ale najpierw muszę zadzwonić do pracy.



Ania podeszła do telefonu i wykręciła numer. Poczekała chwilę aż sekretarka podniesie słuchawkę.
- Redakcja czasopisma „Odkrycia sławnych simów”, słucham?
- Cześć Kasiu, mówi Ania. Możesz mnie połączyć z szefem?
- Jasne. Poczekaj chwilkę.
W słuchawce zagrała znajoma melodia. Po paru sekundach odezwał się szorstki, męski głos.
- Dzień dobry Aniu.
- Dzień dobry szefie. Chociaż właściwie nie taki dobry.
- A co się stało?
- Mój ojciec... zmarł... wczoraj wieczorem – załamywał jej się głos, a łzy znów napłynęły do oczu. Jednak szybko je powstrzymała.
- Boże! Tak mi przykro Aniu. Jeśli jest coś, co mogę dla ciebie zrobić...
- Dziękuję. Potrzebuje kilku dni urlopu. Da się to jakoś załatwić?
- Dziewczyno! Ty się jeszcze pytasz?! Od dawna nie brałaś ani dnia wolnego. Nie chce cię tu widzieć przez najbliższe trzy tygodnie, słyszysz? – śmiał się w słuchawkę.
- Jestem panu wdzięczna. Postaram się wrócić do pracy tak szybko jak to tylko możliwe.
- Nie martw się o nic. Poradzimy sobie te parę dni bez ciebie.
Kiedy wyszła z domu otulił ją ciepły wiatr. Bawił się jej włosami by po chwili zniknąć bez śladu. Dziewczyna weszła do samochodu i ruszyła w kierunku uniwersytetu.



I oto on; Uniwersytet SimCity. Najlepsza uczelnia w mieście. Żeby się tutaj dostać trzeba mieć bardzo dobre wyniki w nauce i liczne nagrody za osiągnięcia. Chyba, że ma się znajomości wśród profesorów. Na uniwersytecie można się kształcić w wielu kierunkach takich jak: biologia, geografia, historia, archeologia, fizyka, informatyka, pedagogika i wiele innych. Ania nie chciała tu studiować mimo, że miałaby szansę się tu dostać z pomocą znanego ojca.Nie chciała żerować na jego nazwisku, ale pracować na własny rachunek.
Dziewczyna wyszła z samochodu i ruszyła w kierunku ogromnego budynku. Wewnątrz czuła się jak w pałacu. Zdobione wnętrza, liczne obrazy i arcydzieła wprawiały ją w dobry nastrój.
Na Uniwersytecie SimCity było wielu wykładowców, ale tylko ci, którzy sobie na to zasłużyli mieli własne gabinety. Jednym z takich ludzi był właśnie jej ojciec.



Ania weszła do obszernego sekretariatu, w którym siedziała jedna sekretarka. W pomieszczeniu znajdowało się więcej stanowisk z komputerami, ale były one puste. Pewnie wszyscy wyszli na przerwę – pomyslała.
Za biurkiem siedziała młoda kobieta o ciemnych oczach i równie ciemnych włosach. Wyglądała trochę przerażająco, jednak jasny uśmiech na jej twarzy odegnał to wrażenie.
- W czym mogę pomóc? – zapytała.
- Szukam profesora Ignacego Narwika. Gdzie mogę go znaleźć?
- Profesor powinien być w swoim gabinecie na piętrze. To pokój nr 14.
- Dziękuję bardzo.
Dziewczyna skierowała się do schodów, które zabrały ją do miejsca docelowego. Na górze poczuła dziwny dreszcz. Jakby ktoś ją obserwował...



Przy drzwiach gabinetu z numerem 14 zauważyła starszego mężczyznę w okularach. To musi być on! – pomyślała i podeszła się przywitać.
- Dzień dobry. Czy to pan jest profesorem Narwikiem?
- Tak panienko. Na imię mi Ignacy Narwik. A ty jakie imię nosisz? – powiedział niczym dystyngowany hrabia.
Co za dziwny facet – pomyślała.
- Nazywam się Ania Kowalczyk. Jest pan podobno przyjacielem mojego ojca. To znaczy... był pan...
- Co? Czy coś się stało Hieronimowi?! – prawie wykrzyczał to pytanie.
- Tak... Mój ojciec nie żyje. Odszedł wczoraj wieczorem.
- Ach tak... Rozumiem. Przyjmij moje kondolencje. Ale chodź panienko! Nie rozmawiajmy tutaj. Ściany mają uszy; tymbardziej uniwersyteckie ściany.
Mężczyzna zaprowadził ją do gabinetu pełnego książek. Ania przypomniała sobie, że podobnie wyglądał gabinet jej ojca. W powietrzu czuć było zapach starych ksiąg i równie starych obrazów. Profesor Narwik nie wyglądał na osobę dobrze poinformowaną, ani godną zaufania, ale jej ojciec twierdził inaczej, więc postanowiła mu zaufać.



– Panie profesorze... – zaczęła niepewnie. – Mam pewien problem... Bardzo poważny problem.
- Postaram się ci pomóc najlepiej jak potrafię.
Z głębi korytarza echem odbijały się kroki jakiegoś mężczyzny.


- Czy profesor zdradzi jej więcej tajemnic?
- Kim jest tajemniczy mężczyzna, którego kroki słyszała Ania?

O tym w kolejnym odcinku "Klejnotu Czterech Żywiołów"



*W fotoopowieści został wykorzystany fragment wiersza "Rozmowa" Zbigniewa Bieńkowskiego.
__________________
Nadzieja jest czymś pośrodku między skrzydłami a spadochronem.
Niezapominajka jest offline   Odpowiedź z Cytatem