Zdałam sobie sprawę, że wszystkie moje notki są krótkie.. ekhm.. Pytanie - czy to bardzo przeszkadza? ^^"
-"Uch.. mój kręgosłup" - pomyślałam na pół przytomna.
- Spałam z nogami na podłodze a głową na łóżku?.. - szepnęłam wstając.
Zeszłam na dół, do kuchni, zegar nad lodówką wskazywał godzxinę 4.30.
Otworzyłam szafkę i wzięłam jedną szklankę.
- Weź dwie. - podskoczyłam ze strachu.
"Patrick" - pomyślałam błyskawicznie.
Oczywiście, myliłam się.
Michael.
- Przestraszyłeś mnie! Co ty tu robisz?! - zapytałam sięgając po drugą szklankę.
- To samo co ty, Em - odszepnął i spojrzał na zegar. Jego oczy "chodziły" razem ze wskazówką sekundową.
- Śnieg pada. Wody? - nie czekając na odpowiedź nalałam wody do obu szkieł.
Wyjżałam przez okno - odruchowo - rozglądając się z myślą, czy przypadkiem nie muszę przygotować trzeciego naczynia.
- Taak... Śnieg? Świetnie... - był dość "nieobecny". Zastanawiałam się, czy to z powodu tak wczesniej godziny, czy może czegoś innego... albo kogoś.

Usiadłam na drugim końcu stołu, naprzeciwko Micheala - teraz, wpatrującego się w moje oczy.
Postawiłam szklanki przed sobą.

Michael odsunął krzesło, wziął swoją porcje wody i usiadł przy mnie, nie spuszczając wzroku.
- Zaczynam się bać... - powiedziałam z ironią.
- Taak... Em? - spuścił wzrok a potem znów spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi, niebieskimi oczami.
Czułam się tak, jakbny one zaczęły mówić za niego. Były takie... smutne, oczekujące czegoś, były... nadzieją.
- Michael? Naprawdę się boję... - mój głos stał się dość niepewny.
- Emma... - szepnął prawie bezgłośnie.
Siedział na tyle blisko, żw gdyby nawet nic nie mówił, wiedziałabym o czym myśli.
Zbliżył się jeszcze bardziej, odsunęłam się.
Odsunęłam? Raczej spadłam z krzesła!

- Em! Co jest?! - krzyknął, jakby zupełnie inny człowiek.
- Ważniejsze pytanie brzmi: co jest z Tobą?! - odkrzyknęłam.
Zmieszał się, spojrzał na mnie dziwnie, odzedł.
Poczułam się winna. Sama nie wiem czemu, przecież nic nie zrobiłam... chyba.