View Single Post
stare 15.07.2007, 21:35   #253
Antal
 
Avatar Antal
 
Zarejestrowany: 31.05.2006
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 82
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: "Wybacz mi mamo"

22 to moja szczęśliwa liczba, więc może ten odcinek będzie szczęśliwy i wam się spodoba i ładnie go skomentujecie, na co liczę. Narazie nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam miłego czytanka. Zapraszam!

~22 odcinek~

- Nie przeszkadzam?- Michał uśmiechnął się uchylając drzwi do pokoju Moniki.
- Nie, skądże- odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
- Jak ci minął dzień? Mama pewnie trochę marudziła?- pytał nadal serdecznie się uśmiechając.

- Tylko trochę. Ogólnie jest miłą i mądrą osobą, ale nie akceptuje mnie do końca. Zresztą jej się nie dziwię. Nigdy nie myślałam, że będę musiała mieszkać u obcych ludzi... Trafiłam tu tak dziwnym trafem... Takim zbiegiem okoliczności... Nienawidzę się za to, że w ogóle żyję, że... wtedy... kiedy miałam wszystko... dobre oceny w liceum, prostą, idealną drogę do osiągnięcia sukcesu zawodowego, zaufanych przyjaciół, super chłopaka i tylu serdecznych mi ludzi... ja po prostu uciekłam z domu! Uciekłam od szczęścia, od ideału! Stoczyłam się! Czasem wstydzę się spojrzeć w lustro, zobaczyć siebie i swoje zmarnowane ciało... Mój umysł już nie pracuje tak jak kiedyś... Serce, które często krwawi gorzej niż rana w żyle... Nie potrafię już tego ogarnąć... Nie umiem już cieszyć się z tego, że żyję... Wolałabym...
- Nie! Wcale tak nie mów! Nie wypowiadaj tego słowa! Nie przy mnie! Proszę cię! Nie możesz tak! Jesteś piękną, mądrą kobietą! W dodatku dojrzałą, uradziłaś tak ogromny ciężar trudnego życia, który spadł na ciebie jak grom z nieba! Nie możesz teraz tak po prostu się poddać! Najgorsze już za tobą! Teraz ten ciężar staje się coraz lżejszy, mniejszy i będzie lepiej! Uwierz mi... – Michał po wyładowaniu emocji spojrzał jej głęboko w oczy.
- Nie możesz się poddać... Nie teraz... Nie dla kogoś... Dla samej siebie...- ścisnął jej dłoń, otarł łzę spływająca po policzku. Potem pocałował ją w czoło, powiedział „dobranoc” i cicho wyszedł z pokoju. Ale ona cały czas miała przed oczami jego obraz, kiedy tak bardzo próbował zahamować tą miłość do niej, kiedy krzyczał o sensie życia... Jej życia... Kładąc się do łóżka pamiętała już tylko te ogniki miłości w jego oczach...
- - - - - - - - - -
- Dobry wieczór! Pamięta mnie pani? Dzwoniłem do pani parę godzin temu w sprawie pracy- mówił Piotr do telefonu.
- Tak, tak. Oczywiście, że pamiętam. Zna pan już szczegóły?- odpowiedziała młoda kobieta z drugiej strony.
- Tak, ale wolałbym je omówić je w domu. Tzn. w moim domu , w którym będzie pani pracować. Zapozna się pani z pomieszczeniem. Z dziećmi raczej już nie, bo śpią, ale mogłaby to pani zrobić jutro, gdy nas pani odwiedzi. Co pani na to?
- Zaraz przyjdę, proszę podać tylko adres, a ja zamówię taksówkę i przyjadę najszybciej jak to tylko możliwe.
On podał jej adres pod który ma przyjechać i poszedł wziąć prysznic do łazienki. Po 15 minutach wyszedł odświeżony i zaczął szukać czystej koszuli. Znalazł. Po jej uprasowaniu zauważył, że nie do twarzy mu w tym kolorze i szukał innej. Tak co najmniej z sześć razy. W końcu usłyszał dzwonek do drzwi i wpadł w panikę. Zaczął podciągać spodnie, ubierać skarpetki i koszule, jednocześnie spieszył się do drzwi.

Gdy je otworzył zobaczył nieziemsko piękną blondynkę. Gustownie ubraną w słoneczną, letnią sukienkę. Delikatny makijaż podkreślał równie delikatne rysy twarzy i nadawał słodkiego, dziewczęcego wyglądu kobiecie. Można by powiedzieć, że wówczas wyglądała na najwyżej dziewiętnaście lat. Piotr nieco oszołomiony zaprosił gościa do środka. Usadowił ją na kanapie, sam zaś usiadł na fotelu obok. Zaczęli rozmawiać. Dziewczyna była świetnie przygotowana do rozmowy. Przyniosła całą teczkę dokumentów i pochlebnych opinii innych jej pracodawców. Każdy dokument przedstawiał dziewczynę w czarującym świetle. Jako miłą, sympatyczną, ciepłą, a jednocześnie dojrzałą i odpowiedzialną osobę. Pracownik idealny! Podczas rozmowy okazało się, że Kasia (bo tak ma na imię nowa opiekunka Joasi i Dominika) i Piotr mają dużo wspólnego. Od wielkiego zainteresowania sportem, aż po ulubionym daniu- spaghetii skończywszy. Po dość długim czasie dziewczyna stwierdziła, że się „zasiedziała” i jest już dosyć późno. Umówili się na „próbną pracę” jutro do południa, gdy Piotr miał jechać na ważne spotkanie biznesowe. Tylko na trzy godziny. Mężczyzna odprowadził Kasię do drzwi, wezwał taksówkę i pożegnał uściskiem dłoni. Czuł jednak, że w miarę upływu czasu ich pożegnania będą bardziej bolesna do nich obu, albo w ogóle odejdą w zapomnienie...
- - - - - - - - - -
- Postanowiliśmy umieścić panią Annę spod siódemki w Domu Samotnej Starości. Będzie tam pod opieką lekarza. Będzie miała także możliwość opieki pielęgniarki, a także psychologa, aby otrząsnąć się po ostatnich przeżyciach- odpowiadał lekarz jednemu ze swoich przełożonych.
- A jej rodzina? Co oni na to? Nie ma się nią kto zająć?- dopytywał się mężczyzna.
- Z tego co wiemy pani Anna, albo nie ma rodziny, albo nie chce o niej wspominać.
- To niemożliwe! Pani Anna Kowalik ma przecież syna, a także opiekowała się córką swojego zmarłego męża. W chwili obecnej są już pełnoletni. Należałoby spytać panią Annę czy nie powiadomić ich o jej chorobie. Zresztą przepisy nakazują nawet bez zgody pacjenta powiadomienie rodziny o ciężkiej sytuacji zdrowotnej pacjenta. Pani Kowalik znajduje się właśnie w takiej sytuacji, więc trzeba niezwłocznie wysłać zawiadomienie dla rodziny.
- Rozumiem, zajmę się tym osobiście. A co jeśli rodzina nie przyjmie Anny pod swój dach?
- Wtedy pozostaje Dom Spokojnej Starości. Niestety... – westchnął lekarz.
- - - - - - - - - -

Monika obudziła się dzisiaj w znacznie lepszym humorze. Dzięki Michałowi przemyślała sobie wszystko i stwierdziła, że musi walczyć. Musi starać się ułożyć swoje życie na nowo. Zapomnieć o Piotrze, który daje o sobie przypominać w każdym śnie i którego nadal bardzo kocha. Chciałaby załatwić też jeszcze jedną sprawę. Mianowicie chciałaby odnaleźć matkę. Wytłumaczyć jej wszystko, przyznać się do błędu. Uznać jej słowa za prawdziwe i żyć z nią w zgodzie. Może pomogłaby jej wytoczyć proces Piotrowi o opiekę nad dziećmi, której już teoretycznie nie posiada. Nagle jednak usłyszała głośne burczenie wydobywające się z jej brzucha. Uśmiechnęła się lekko i zeszła po schodach do kuchni. Zastała tam panią domu pijącą herbatę.
- Dzień dobry! Prawda, że ładny dzisiaj dzień? Jak się dzisiaj pani czuje?- starała się, aby ton jej głosu brzmiał wesoło i przyjemnie.
- Ech... Taki ładny jak i ja... Na niebie pełno chmur, ciśnienie wysokie i czuję, że zaraz dostanę wylewu. W dodatku jest bardzo gorąco, duszno i upalnie. Ale widzę, że panience wyjątkowo radośnie dzisiaj. Tak panienka zbiegała z tych schodów, że się tylko martwiłam czy aby sobie panienka kości nie połamie- odparła ironicznie matka Michała.
- Jak widać nic mi nie jest. Zaparzę sobie kawy, dobrze?- zapytała miło pomimo złośliwej uwagi i podeszła do ekspresu.
- Rób co chcesz, tylko nie spoufalaj się za bardzo z Michałem, bo to porządny chłopak! Pochodzi z porządnej, wychowanej rodziny! Jest inteligentny i dużo w życiu osiągnął i jeszcze osiągnie! Ty za to jesteś zwykłą panną spod latarni i zupełnie na niego nie zasługujesz! Mężatka i jeszcze z dzieciakiem! Nawet dwoma! Szczyt wszystkiego! Hańba po prostu! Apokalipsa! Mój syn z taką... taką... – krzyczała kobieta patrząc na Monikę ze wzgardą.
- No kim?! Kim jestem dla pani?! Mężatką nie jestem! Dzieci mam, owszem, ale nie są one bachorami! Po za tym jak może pani mnie oceniać, zupełnie mnie nie znając! Nie wie pani co ja przeszłam! Jestem uważana za zwykłą *****ę, którą nie jestem i nigdy nie zamierzam być!- wściekła Monika odłożyła filiżankę z kawą i wróciła do siebie do pokoju.
- Wyrachowana, nadęta prostytutka... – powiedziała do siebie matka z wielkim obrzydzeniem.
- - - - - - - - - -

Kasia zjawiła się w domu Piotra punktualnie o 10.00- tak jak było umówione. Tym razem ubrała się swobodnie w t-shirt i spodnie. Piotr ubrany w garnitur przywitał się z kobietą. Oprowadził ją jeszcze raz po mieszkaniu, dokładnie pokazując gdzie, co się znajduje. Przedstawił dzieciom nową opiekunkę, która przyjęły bardzo entuzjastycznie. Wtedy ulotnił się na spotkanie, a kobieta została z dziećmi.
- - - - - - - - - -
- Panie profesorze? Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam wiadomości o pani Annie.
- Nie przeszkadza pan. O pani Annie Kowalik? Słucham... – odparł mężczyzna siadając wygodnie w fotelu.
- Więc tak... Pan Piotr jej syn już od jakiegoś czasu nie mieszka w Simowie. Podobno jego żoną jest... jego przybrana siostra! Pani Monika- córka męża pani Anny...
- Zaraz, zaraz... Czy ta córka nie jest rodzoną córką pani Anny?
- Nie! To jakaś rodzinna „tajemnica”. Nie wiadomo czy rodzeństwo biorąc ze sobą ślub wiedziało o stopniu swojego pokrewieństwa. Ale dowiedziałem się, że jakieś parę miesięcy temu rozwiedli się. Był to rozwód za porozumieniem stron, więc nie znano przyczyny rozpadu związku, widocznie oboje chcieli rozwodu. Mają razem dwójkę dzieci. Piotr- syn Anny mieszka we wspólnym domu- swoim i jego byłej żony, natomiast Monika... Tu sprawa się komplikuje... Nie jest nigdzie na stałe zameldowana... Podobno Anna nie widziała jej od dwóch lat!
- Straszne...
- Prawda! To co teraz robimy? Dom starców?
Profesor zaczął nerwowo pocierać ręką o wąsy... Po długim milczeniu kiwnął potwierdzająco głową.
- - - - - - - - - -
- Jestem mamo!- krzyknął Michał, gdy wszedł do domu.
- Słyszę... – odburknęła nie zwracając uwagi na syna.
- Co się znowu stało? Nie wyemitowali twojego ulubionego serialu?- zaśmiał się mężczyzna.
- Przestań! Mam dosyć tych bab łażących po naszym mieszkaniu! Ta jedna! No, jak jej tak? Monika! Ta to się potrafi wykłócać!- oburzyła się pani domu nerwowo rzucając gazetą na stół.
- Monika? Co ci powiedziała? Na pewno nie miała złych intencji... – bronił jej mężczyzna.
- Niech sama ci powie! Od rana nie wychodzi z pokoju!
- Od rana?! Co jej takiego powiedziałaś?!- wystraszył się.
- Samą prawdę!
- Czyli co konkretnie?!
- Że nie jest ciebie warta! I że mężatka i w dodatku z dwoma bachorami w moim domu nie może mieszkać!

- Ty naprawdę nie masz serca!- krzyknął cały rozpalony i pobiegł do pokoju dziewczyny.
- Monika! Jezu! Nic ci nie jest!- doskoczył do fotelu na którym siedziała płacząc i objął ją mocno. Jego serce biło z zawrotną szybkością. Gładził ją po włosach, próbował uspokoić, wytłumaczyć zachowanie matki, ale ona go nie słuchała... Czuła tylko jego ciepłe, silne ręce, które ją oplotły... Łzy, które płakały razem z nią, no i te błyszczące ogniki w oczach...

CDN
__________________
"Wybacz mi mamo"
Antal jest offline   Odpowiedź z Cytatem