Ja tam ładowanie gry traktuję jako błogosławieństwo - dzięki niemu robię sobie mimowolne przerwy bo nie uśmiecha mi się siedzenie i wgapianie się w monitor

.
Nie lubię:
- zdobywania przyjaciół, po to by dostać awans - chociaż nawet samo zdobywanie nie jest takie złe, ale jeszcze utrzymanie takich przyjaźni...
- gdy wszyscy domownicy mają platynową aspirację do końca życia i wszystkie potrzeby zaspokojone - dwa razy miałam taką sytuaję i szczerze mówiąc to nie miałam gdzie tych simów "podziać"
- nienawidzę budować domków - bo mam hm, rozwinięty zmysł praktyczny i na praktyczności wszystkie moje domki się opierają, przez co zwykle samej mnie się nie podobają, acz oczywiście, są praktyczne i łatwe w utrzymaniu oraz korzystaniu xD
- opiekunek do dziecka, które notorycznie drażnią albo w jakiś inny sposób zaczepiają mojego Sima, a przy tym nie zawsze są kompetentne, teraz tylko jako tako Klarze Lawson ufam, bo choć próbuje zaczepiać rodziców dzieci to jednak jako tako się nimi zajmie
- sprzątaczek - a raczej jednego sprzątacza, bodajże Rudolfa Czarownika - widać, że nie kocha swojej pracy xD, jednym słowem mówiąc, wypowiadając, że wszystko jest czyte i posprzątane, czy jak tam leci ta formułka, zostawia brudne ubikacje, prysznice, wanny... zauważyłam, że potrafi chyba tylko pościelić łóżka, wyrzucić smieci i wyczyścić blaty, a resztą się nie przejmuje...
- opieki nad dziećmi - tymi w wieku szkolnym, bo mają w szkole godziny lekcyjne dłuższe od nastolatków i przychodząc ze szkoły zwykle mają baardzo obniżoną potrzebę zabawy... trzeba więc zająć się tą zabawą, a potem jeszcze odrobić lekcje i uczyć się umiejętności...
- duchów - wcale nie w sensie, że się ich boję, ale one po prostu zakłócają egzystencję całej rodziny - jeszcze żeby tylko sobie uruchamiały w ruch wanny, lodówki i takie tam, ale to, że uruchamiają oświetlenie "sunąc" przez dany pokój jest dla mnie faktem oburzającym bo budzą mi nieraz przez to Simy pozostające jeszcze przy życiu ;p. a jeszcze jak mam tak, że zmarły Sim nie lubił któregoś z domowników to przeważnie jeszcze tak chichoce i ehh, nie, stanowczo ich nie lubię ;p. dlatego od pewnego czasu kasuję nagrobki ;p.
- jeżdżenia na parcele publiczne - nie chodzi nawet o długośc ładowania się, ale o sam fakt: zwykle dość szybko spadają potrzeby, no a po powrocie do domu jest ta sama godzina o której się wyjechało tylko nastrój pogorszony. z drugiej jednak strony nie jestem za więzieniem Simów w domu

i czasem gdzieś tam sie wybierają - byleby nie całą rodziną bo po powrocie nie wyrobiłabym z poprawianiem nastroju ;p
- emerytów - trochę ich lubię i trochę ich nie lubię - są na pewno w wielu czynnościach przydatni, pomagają wychowywać wnuki, gotują smaczne obiadki, pielęgnują ogródki ale dla mnie są takim jakby cięzarem bo dorośli Simowie zwykle śpią do tej szóstej godziny choć pasek energii już od np. 3 mają cały, natomiast staruszkowie budzą się zaraz po tym jak energia im się zregeneruje i nie mam co z nimi robić. poza tym wg mnie żyją za długo (no, to zależy od życia jakie mieli i aspiracji w momencie przeskoczenia do następnej grupy wiekowej, mogłabym o to po prostu nie dbać, żyliby krócej ale ja tak nie potrafię xD).
Na razie to chyba tyle

.