View Single Post
stare 08.08.2007, 21:33   #8
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie" {W domu (filozofia)}

Cytat:
Napisał Dovelly
hahah.. rewelacja...
A zwłaszcza wstający kostek...
To pewnie skin prawda? =]
To ubranie, skin jest niewidzialny,
Pomimo tego, że dział o pt "gdzie mogę to znaleźć" jest tu
http://www.forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=68

To uprzedzam, ewentualne tego typu pytania.
Jak ktoś chce się pobawić, kostkiem to proszę

invisible skin, hairs and eyes wejdą Wam do gry razem z Skeleton Sims
ta strona
http://sims2.simslice.com/sims2downloads-pg2.html
element bezpłatny xP


Dziękuje za reakcje, i komentarze.
Komentarze, nie takie zwyczajne, bo obrazujące Wasz światopogląd.
Powiedzenie własnego zdania, nie zawsze jest łatwe.
Wyrobienie sobie własnego zdania na niektóre rzeczy, nie jest proste.
Piszcie co Wy myślicie.
Rada, nie czytajcie komentarzy innych, tylko napiszcie co Wy myślicie.
To jest sieć, jesteśmy anonimowi, to jest sieć, chociaż tutaj, bądźmy szczerzy.
Opina opini, nie jest równa. Nie ma lepszego, lub gorszego spojrzenia na świat lub zagadnienie.
To jest Wasze, spojrzenie, i macie do tego prawo. Macie prawo myśleć, po swojemu.
Macie, prawo mieć własne zdanie.

Dobra odczucia za odczucia.
A więc najlepiej, dałabym już całość, a później uciekła, schowała się w mysiej dziurze i wróciła może za miesiąc.
Dlaczego tak nie zrobię?
Po pierwsze, ciekawa jestem co będziecie myśleć, po każdej kolejnej części.
A na to potrzeba czasu.
Po drugie, te cholerne zdjęcia. Fotostory musi mieć zdjęcia.
Mam tekst, ale do niektórych części dorabiam, zdjęcia, co jest czasochłonne.

Co do postaci, to ja wiem kogo obrazują i jest mi łatwiej.
To fotostory pisane w formie pamiętnika, nie jest moim pamiętnikiem.
To nie jest opowieść o mnie.
To jest fikcja literacka, którą stworzyłam sama, na tyle na ile pozwala mi moja jeszcze znikoma wiedza o świecie.
Kiedy, to moje opowiadanie czyta moja mama, to mówi:
- Nawet ładne, kochanie – wstaje z fotela i idzie do kuchni coś robić.
Widzicie, nawet nie wiem, co myśli moja matka. Dorosła kobieta.
A może ona nic nie myśli, może jest już robotem. Może, kiedyś napisze opowiadanie o niej. <zamyślenie>
Wymyślę jej fikcyjne życie, tak aby była inna.
A może ona coś myśli, tylko nie umie tego powiedzieć.
Nie chcę być taka jak ona. Nie chcę abyście Wy byli taka jak ona.

Śmiałe co? To moje całe oczekiwanie od życia czegoś więcej, i ta bezczelność w oczach. Śmiałe co?


Dobra opowiadam dalej. Nie będę, jednak dawać odcinków codziennie.

W domu (filozofia) c.d. "Martwi ludzie"


Głęboki i zimny śnieg, po same kolana. Jest mroźno.
Teraz to nawet zaczęłam żałować, że powrócił do mnie zmysł dotyku.
On jest daleko przede mną i coś mówi, ale słowa płyną do przodu, podążając za nim nie jestem w stanie go zrozumieć.



Nie słucham co mówi, ledwo go widzę.
Przez ułamek sekundy przemknęła mi myśl, że gdzieś go już widziałam, że się znamy.
Myśl ta, jak dzikie i wystraszone zwierze szybko uciekła.
Nagle ważna dla mnie stała się chwila obecna, silny instynkt przetrwania.
Przeszłość jakby nie istniała, pewnie to wina tego, że sporo czasu byłam sama i już prawie znikałam. Trwało to tak długo, że na swój sposób dojrzałam i dorosłam.
Teraz podążam za kimś obcym. Za kimś, z kim łączy mnie niezrozumiała i niewyjaśniona więź, zupełnie tak jakbym była zaczarowana.
A może on jest czarnoksiężnikiem.
Jakim cudem dotarłam do celu? Nie wiem, widać postać w płaszczu wiedziała co robi.
Zabrał mnie do siebie.

- Co to za miejsce? – zapytałam – Wygląda jak zwyczajny dom.

- To mój azyl, ukryty przed złym światem, teraz to też twój dom.
Możesz w nim mieszkać, a z czasem jak będziesz wiedziała coraz więcej,
nauczę cię jak wychodzić na zewnątrz, i przetrwać.

Rozejrzałam się. To zwykłe, zagracone i zupełnie bez gustu urządzone mieszkanie.
Wchodzi się do małego pomieszczenia ze stołem, które łączy się od przodu z kuchnią.
Po prawej stronie, tej niby jadalni jest łazienka przez którą przechodzi się do sypialni.
Po lewej stronie jest pokój z telewizorem.
Odkąd pamiętam znałam tylko ten rów. Życie jakby poza nim, nie istniało.
Pomyślałam sobie, że i tak nie mam się gdzie podziać, dosyć mam pustki.
Lepsze to, niż tamto. Jednak problem polega na tym, że nie wierzę w dobroć.
Wtedy nikt mi nie pomógł, a więc dlaczego akurat teraz?
Teraz, kiedy ze mnie zostało tak mało.

- Dlaczego? – zapytałam – Dlaczego pozwalasz mi tutaj zostać? Dlaczego dopiero teraz pojawiasz się w moim życiu, kiedy jestem chodzącym trupem.
Teraz, kiedy jest już za późno abym mogła żyć tak jak....
Widzisz, nawet nie wiem jak.
Gdzie byłeś Ty i inni kiedy krzyczałam, błagałam, kiedy tego potrzebowałam.

- Nauczę Cię jak żyć inaczej. Jak odnaleźć sens i jak zrozumieć.
Pytasz dlaczego teraz?
Dlatego, że już prawie przyzwyczaiłaś się do tego stanu rzeczy i z nim pogodziłaś. A jednak, kiedy nadszedłem, to Twoje serce zaczęło bić mocniej i zapragnęłaś zmiany.
Gdybym się mylił, to nie było by cię tutaj, nie przeszłabyś taki kawał drogi podążając za mną. Zresztą, jesteśmy do siebie bardziej podobni niż myślisz.

- Lepiej zostaw mnie samą – odpowiedziałam.

Sama nie wiedziałam czego chcę. Czułam się jak zwierzę latami więzione w klatce, któremu nagle otwierają drzwi, niby pragnie wolności, ale nadal siedzi w rogu i dygocze.
Czy to lęk? Czy to brak zdolności do życia?
Powiedziałam mu, żeby sobie poszedł, a on stoi, i się na mnie patrzy.
Czy on wie, o czym ja myślę? Czego chcę?

- Posłuchaj – zaczął spokojnie mówić - Niezależnie od tego, jak bardzo wydaje się nam, że życie należy wyłącznie tylko do nas, to tak nie jest.
Nasze życie zawsze powiązane jest z życiem innych. Czy to z rodzicami, z rodzeństwem, później z mężem, żoną, dziećmi. Zawsze jest ktoś komu na nas zależy, i kto będzie po nas płakał.

- Na mnie nikomu nie zależy – odpowiedziałam.

- Nieprawda, mi na tobie zależy. Teraz będziesz żyć dla mnie, ale aby było to pełne,
musisz nauczyć się żyć sama dla siebie. Wtedy będę szczęśliwy ja i ty, my.
Nasze istnienia są ze sobą złączone. Ja to wiem, teraz tylko ty się musisz o tym dowiedzieć.

- Nie zależy mi na tobie, na niczym mi nie zależy. Sam widzisz, nie jesteś mi potrzebny.

- Ja jestem potrzeby innym istotom.
Tobie nie musze, być potrzeby, ty jesteś potrzebna mi i to wystarczy.

Pomyślałam: Ja, jestem mu potrzeba? Ja, martwy człowiek? Ciekawe do czego?

- I co niby ja mam tutaj robić? – zapytałam, zmieniając troszeczkę temat.

- No na przykład, mogłabyś zacząć od rzeczy prostych. Na przykład mogłabyś tutaj posprzątać.

- Ha ha, szukasz sprzątaczki, kucharki, praczki to trzeba było tak od razu powiedzieć – zaśmiałam się

- Nic nie rozumiesz. Chodzi o to żebyś nauczyła się pracować. Praca pomoże Ci nie myśleć – powiedział i poszedł do drugiego pokoju, sypialni.

Zostawił mnie. Usiadłam za stołem i siedziałam. Rozejrzałam się, był bałagan.
Dłonią przetarłam po blacie, kurz. Położyłam rękę na stole i sięgnęłam dalej, kurz.
Wstałam i poszłam do kuchni, w zlewie bałagan.
Odkręciłam wodę i powoli zaczęłam zmywać.

Później pozdejmowałam rzeczy z pólek, wytarłam kurze, ponownie poukładałam wszystko. Wytarłam blaty, następnie podłogę.
Czas przestał istnieć, a ja w ten sposób poznawałam to miejsce. Zaczęło mi się ono podobać.

Odwróciłam się. Stał za mną.
- Już ? – zapytał.
- Chciałam jeszcze posprzątać łazienkę - odpowiedziałam.

Zauważyłam, że lubię kończyć to co zaczęłam.
Chciał odejść do drugiego pokoju z łóżkiem, kiedy go zatrzymałam.

- Zaczekaj, mam pytanie?
-Pytaj, zamieniam się w słuch.
- Jak to jest z nami, z naszymi duszami. Opowiedz mi o sobie o tym co robisz?
Twierdzisz, że pomagasz innym, gdzie więc byłeś kiedy ja potrzebowałam pomocy?
Gdzie był Bóg? Czy istnieje? Jeśli tak, to chyba nie jest dobry, bo pozwala na zło.

Milion pytań do jednego człowieka, który otworzył usta i zaczął odpowiadać.

- Świat jest zły bo istoty są złe, a to one tworzą ten świat – mówił w sposób opanowany - Oczywiście są też dobre, ale ich jest zdecydowanie mniej, nie mają siły przebicia.
Widzisz, brak jest równowagi, brakuje nawyku życia zgodnie z naturą i poznawania siebie.
Czy istnieje Bóg?
A jakbym Ci powiedział, że to Ty jesteś bogiem sama dla siebie, to co byś odpowiedziała?

- Dlaczego mówisz mi o złych i dobrych, o tym, że jestem bogiem.
Jak ja jestem bogiem, i ty, i każdy z nas, to oznacza, że cały ten świat zamieszkany jest przez bogów. I co ? I tak mamy chaos, cierpienie i beznadziejny bezsens wszystkiego.
Kto jest za to odpowiedzialny? Gdzie jest to piekło za karę i niebo w nagrodę?

Denerwował mnie. Jego słowa mnie drażniły, był taki spokojny, opanowany.
Jego słowa oszczędne, a zarazem takie precyzyjne, nie umiem być taka jak on.
Dyskutuje z kimś o wiele mądrzejszym ode mnie, kto żyje w złym świecie, i kłamie aby przetrwać.
Ja chciałam zmienić świat i wszystkim wykrzyczeć swoją krzywdę, aby każdy się dowiedział, i było mu głupio i przykro, że jest częścią tego wszystkiego.
A on chciał abym zrozumiała i nauczyła się tego fałszu.

Mówił dalej.
- Widzisz, istoty nie umieją żyć, potrzebują wskazówek i autorytetów.
Większość upatrzyła sobie mnie, i innych takich jak ja, ludzi w płaszczach. Całe nasze zgromadzenie daje im to, czego chcą.
Tak naprawdę, nie interesuje ich, kim i jacy jesteśmy, mamy być dla nich i tyle.
Taka jest moja praca. Umiem ją dobrze wykonywać, więc nie rezygnuję, i nie zrezygnuję.

Kontynuował:
- Mamy kodeks, własne prawo i żyjemy tak od wieków – mówił cierpliwie dalej - pytasz o życie i śmierć, o piekło i niebo.
Niema czegoś takiego, jest tylko Twój sposób myślenia i pojmowania.
Żyjesz szczęśliwa, umierasz szczęśliwa. Twój umysł nauczony szczęścia żyje w niebie.
Jednak kiedy zrobisz coś źle, masz wyrzuty sumienia, rodzą się w twoim umyśle kompleksy.
Tworzysz sobie własne piekło utkane ze złości, nienawiści, i jak umierasz to zabierasz je ze sobą.

- Nie pojmuję tego. Jak tak może być? – zapytałam – Chcesz przez to powiedzieć, że morderca mordujący innych, który jest szczęśliwy, żyje w swoim chorym, szczęśliwym świecie, po śmierci nadal będzie iluzorycznie zadowolony, i w sposób cudowny, będzie generował własne niebo, w którym wszystkich będzie zabijał, a oni będą odrastać, jak grzyby po deszczu, aby ten znów miał kogo torturować i mordować. I przez wieczność będzie zaspokajał rządzę krwi, która wprawia go w euforię? I nie będzie kary, typu teraz to ty grasz ofiarę ? I zobacz jak to jest.

Prawie krzyczałam, ponieważ stał przede mną kłamca.
A wszystko co mówił kupy się nie trzyma.

- Niestety tak będzie – opowiedział, dodając zaraz – Chciałabyś ukarać wszystkich za mord jedną karą. Nie zabijaj, grzech śmiertelny. Czeka cię wieczne potępienie i ogień piekieł – ironizował - Chciałabyś ukarać tak żołnierzy, którzy zabijają na rozkaz dla swojej ojczyzny, mogli przecież nie zabijać, mają wybór – kontynuował – albo matkę, która w obronie katowanej i gwałconej dziewięcioletniej córki zabija napastnika, przecież też odebrała życie.

Byłam zła. Nienawidziłam. Miałam ochotę się na niego rzucić z pazurami i wydrapać mu oczy, pobić go. Jest we mnie agresja, wielka, okropna i potężna.
Nie słuchał mnie, nie rozumiał, kpił ze mnie. Jak pająk, otaczał mnie swoją misterną pajęczyną. A ja taka nieokrzesana, nieoczytana, głupia, nie umiałam się bronić.
Nie umiałam dobrać odpowiednich kontrargumentów, aby obronić swój punkt widzenia.
Miałam rację i nie znałam sposobu, aby go do niej przekonać.
Przepełniało mnie przeogromne uczucie złości i niemocy.

- Nic nie rozumiesz – odpowiedział, tak jakby wiedział o czym myślę – Wiesz co jest najgorsze? To, że prędzej tą biedną i udręczoną matkę dosięgnie ogień piekielny, za to co zrobiła niż psychopatę za to co robił.
Wiesz dlaczego?
Bo, zeżrą ją wyzuty sumienia, że zrobiła źle, bo tak ją nauczono, bo tak wychowano.
Stworzy sobie piekło na ziemi i zabierze ze sobą, bo piekło to sposób myślenia.
Nie będziemy o tym rozmawiać – mówił - Masz za niski poziom pojmowania istoty rzeczy. Nie zrozumiesz, nie jesteś gotowa, być może nigdy nie będziesz.

- Chcesz zmienić mój sposób myślenia, abym była szczęśliwa? – zapytałam nagle, zmieniając stanowisko.
Przez głowę przemknęła mi myśl: - Niech myśli, że do mnie dotarł. Niech myśli, że zaczynam rozumieć. Niech myśli, że jestem wstanie zrozumieć. Niech się łudzi, niech się okłamuje. Oby zdechł. - Klęłam i złorzeczyłam, z zamyślenia wyrwał mnie jego ciepły i opanowany głos. Głos, który ma pewną hipnotyczną moc.

- Dokładnie, albo przynajmniej powiem Ci abyś nic nie myślała, bo w tedy w najlepszym wypadku czeka cię nicość, a nie zadręczanie się na wieki ponurymi myślami, wyrzutami sumienna, niemocą cofnięcia czasu i innymi tego typu mackami cierpienia w czystej postaci – odpowiedział - Lepiej idź już dokończyć to co zaczęłaś – powiedział i poszedł do pokoju.

Poszłam sprzątać tą łazienkę i myślałam sobie.

O kurde. A jak on czyta mi w myślach i zobaczył, że go nie trawię.
Powinnam być ostrożniejsza, w tym co mówię i myślę.
No tak, łatwo powiedzieć, gorzej zrobić, tym bardziej, że jestem raczej, naiwna, niezdecydowana i nerwowa.

Ale mi nagadał, czarodziej to jest jakiś czy co? – sprzątałam dalej i myślałam - Z sekty jakiejś pt. Jesteś Panią tego świata i życia własnego. Ja pomagam innym istotom bo tego pragną.
Ale numer.
Ale go w tej chwili nienawidziłam. Nienawidziłam go za to, że być może miał rację.
Bzdury pomyślałam, kompletne bzdury. Na szczęście ja nie muszę w nie wierzyć.
Jak on chce, to niech sobie tam myśli jak uważa.
Nie jest taki zły, ma ciepły głos, każdy jego gest zdaje się być przemyślany, spokojny, opanowany, każdy ruch jakby z góry zaplanowany, precyzyjny. Inne istoty mu ufają.
Na pewno wie więcej ode mnie i ma więcej doświadczenia. Natomiast ja jestem taka, nijaka. Rzeczywiście sprawiał wrażenie jakby był z innego poziomu pojmowania, jego umysł był kompletnie wyciszony.
Wtedy tak myślałam, teraz już wiem, że jest taki sam jak ja. Czasami go ponosi i również często czuje lęk tyle tylko, że tego nie okazuje.

W łazience było mnóstwo roboty, tak jak, i w przedpokoju, i pokoju z telewizorem.
Długo sprzątałam, i rzeczywiście myślałam o tym co robię. Mój umysł odpoczywał.

Nadeszła noc, a ja zrobiłam się senna. Ciekawe gdzie będę spać? Jest tylko jedno łóżko.
Weszłam do sypialni, on leżał, drzemał albo może medytował, w końcu to jakby szaman.

- Chce mi się spać – odparłam.
- To śpij – odpowiedział.
- Tutaj? Z tobą?
- A jesteś gotowa dzielić ze mną łoże? – zapytał.
- W jakim sensie? Jeżeli chodzi ci oto, że w takim, to ja nie chcę, za dużo rzeczy mi przeszkadza. Ty mi przeszkadzasz – odparłam.
- To zmykaj na kanapę do salonu – odparł.
- Jak to?
- A tak to, normalnie – odpowiedział – To moje łóżko. Jak będziesz na to gotowa, to będzie i Twoje. A teraz idę się kąpać, ząbki, i lulu. Dobranoc, młoda damo.
Wstał i poszedł do łazienki mijając mnie tak, że jego płaszcz otarł się o moje ramię.
Zamknął za sobą drzwi.

Przeszedł mnie dreszcz.

Tamtej, pierwszej nocy spałam na kanapie, tak jak i kilkadziesiąt następnych.

Teraz jest inaczej. Z czasem nauczył mnie zaufania do siebie. Z czasem zobaczyłam jak jesteśmy do siebie podobni. Jak oboje jesteśmy zakłamani.
c.d.n.

Te same zasady oceniania. Pisać o swoich odczuciach.


"Wakacje Mojego Życia" - to temat zamknięty i tak powinno być.
Tak, powinno być, bo chcę abyście to traktowali jako przeszłość Elektry.

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 08.08.2007 - 21:47
  Odpowiedź z Cytatem