View Single Post
stare 21.08.2007, 14:09   #30
Juziol
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Gdy księżniczka spogląda z wieży, nie widzi wybawcy, bo mrok przeszkadza w widzeniu, jednak to opowiadanie emanuje subtelnym światłem myśli i ukrytej symboliki wewnętrznej oraz, co najważniejsze, silnym odczuciem i troską, która jak na przekór, teraz nas oślepia.

Martwi ludzie egzystują w solipsystycznym świecie łączącym się ze światem materialnym, co tworzy dziwną obawę, dotyczącą tajności. A co będzie, gdy ktoś odkryje ich „azyl”, zobaczy argument obalający dzisiejsza naukę, czy może nic nie zobaczy... W „Małym Księciu”, motywem były słowa „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” (Antoine de Saint-Exupéry) i można je w pewien sposób porównać, do historii, o której piszesz Ty. Autor, miał oczywiście na myśli świat marzeń i fikcji i to samo tyczy się „Martwych Ludzi”. Śmierć, chce ją nauczyć żyć tym innym światem, wypowiadając słowa: „Nauczę cię, jak wychodzić na zewnątrz, i przetrwać (...) Nauczę Cię, jak żyć inaczej. Jak odnaleźć sens i jak zrozumieć...”. Tym samym obarcza siebie troską, decydując się na przygarnięcie zbłąkanej duszy i dzieląc się z nią swoim doświadczeniem.
Oboje się przed sobą otwierają, ukazując swoje błędy i słabości. Nim ponownie włada żądza płci pięknej, a nią – życiowe rozterki i nijakość. Dziewczyna nie jest zdecydowana, ale postanawia wejść na następny szczebel znajomości z tajemniczym simem – Rasputinem za życia, tym samym skazując siebie na oddanie się mu, dobrowolnie zresztą. A więc oboje zaczynają „żyć” w oparciu o kogoś drugiego, uzupełniają się, a strata kogoś z nich, choćby na jakiś czas, jest jak wyjęcie karty z wieży, która natychmiastowo się rozpada.
Wrócę jednak na początek. Elektra, autorka zwierzeń ze wcześniejszego opowiadania (inne forum, inny tytuł) przeżywa coś na nowo. Z pozoru akcja obraca się wokół niej, ale z odcinka (kontynuacji) na odcinek, ukazują się odczucia osoby drugiej, w dodatku, w sposób metaforyczny, niemal oddany do pewnych wydarzeń ze świata, w którym my żyjemy. Tego prawdziwego. Ale nic jeszcze niewiadomo, bo ta historia toczy się nadal.

Prosisz o odczucia, a zatem je przedstawiam, od oceny się wstrzymam – być może dlatego, iż ja mogę zupełnie inaczej obierać treść, niż inny czytelnicy. Bo to fotostrory można śledzić na różnie sposoby i zawsze będzie ono inne, w zależności od metody, z jaką do niego podchodzimy.

W tym akapicie, skomentuję krótko stronę techniczną. Fotostory głębszych niedociągnięć niema, zdjęcia są w dobrej jakości. Błędy mam cztery, ale być może zrobione celowo, ale je wymienię. Pierwszy: na początku opowiadania, facet z dzieckiem, spluwa na szkielet, mówiąc że „...to ścierwo, śmieć. To jest nikt...”, a przecież to już był pusty szkielet, skąd miał wiedzieć, czy osoba która zmarła, to ścierwo, a może to jakiś prezydent mógł być, którego uprowadzono, uduszono i wyrzucono... albo jakiś aktor, aktorka (on nie wie kim była ta osoba za życia, wiemy to tylko my) no i, co chyba najważniejsze, co ojciec robił z córką na wysypisku śmieci, które powstało, dzięki „wspaniałomyślności” przejeżdżających simów? Drugi: na zdjęciach widać kursor, a raczej opcję „prześwitywania przez śnieg”, być może zamierzoną zresztą, ale postanowiłem wymienić. Trzeci: stosunek bohaterki, swego rodzaju - księżniczki całego wątku głównego i Rasputina, jej bohatera, który ją wyciągnął z rowu, był trochę groteskowy i paradoksalny. To są w końcu szkielety, nie mają skóry, ani ciała, więc jak mogą się kochać i jak mogą się całować, przecież tego nie poczują fizycznie, a co za tym idzie i utrudnia – psychicznie. No chyba, że to jedna z lekcji, którą obiecywał jej na samym początku. Czwarty: być może to tym razem błąd gry, ale myślałem, że jak jest zima i śnieg na ziemi to również i na drzewach powinien się znaleźć.
Błędy te, jak widać, są drobiazgowe i nie utrudniają czytania. Nie ma „niepotrzebnych śmieci” – wielki atut techniczny. Powtórzę swoje słowa ponownie (w kwestii godności na zdjęciach simów): podoba mi się sposób, z jakim ukrywasz niektóre motywy na zdjęciach, np. podczas „stosunku trupów”, ta rama z okna, niby taka z pozoru i niepotrzebna, ale swoją funkcję pełni.

To chyba było by tyle, jeśli chodzi o moje wrażenia. Pisz dalej, nie chcę Ciebie nie zniechęcać swoją gadką, ani mobilizować, ani poganiać. Nastrój tworzenia musi być ten sam, inaczej dzieło upada. Kończę zatem swą wypowiedź, może nawet i urywam ją, ale tylko po to, by dokończyć ją wówczas, gdy Ty dokończysz swoje.
  Odpowiedź z Cytatem