View Single Post
stare 15.09.2007, 06:27   #84
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie „Codzienne życie – czyli co słychać w Dziwnowie”

Cytat:
Napisał Lavenda1
Mam jeszcze pytanko skąd masz te rogi o satyrów bo ich wszędzie szukam i niemogę znaleź a bardzo mi na nich zależy (robie rogate syreny ) błagam... o następny odcinek
http://www.insimenator.net/search.php?searchid=1554300 w wyszukiwarkę wpisujemy "satyrs project"

pisałam już , w tym projekcie są też rogi
lub szukać w wyszukiwarce 'horn' na innych stronach
Ale ja mam rogi z "satyrs project"

Nie lubię pisać takiego off topa. Unikam tego jak ognia.

Ten temat to "Spojrzenie jednym okiem..."
Szukacie czegoś to zapraszam http://www.forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=68

A teraz już na temat, czyli kolejna część


4 „Codzienne życie – czyli co słychać w Dziwnowie”

Dawno, nic już nie pisałam w moim pamiętniczku.
Siadam więc, i piszę, aby nie narobić sobie zaległości.

Jak pamiętacie, ostatnio zajmuję się pomocą w wybieraniu domu na „całe życie”.
Pomagałam Jadziuni Kowal i Donowi Lotario kupić dom.
O doradztwo w wyborze odpowiedniej nieruchomości poprosił mnie również Bolesław Kamasz.
Jednak Bolesław wybrał już dom, który chce kupić.
Moja obecność więc, wydawała się być tylko formalnością, aby tradycji stało się zadość.
Bolesław zapragnął odkupić dom państwa Sęk.
Dom był świeżo po remoncie, wykonanym według pomysłu najlepszego architekta wnętrz, czyli pani Irbis.

Bolesław omawiał szczegóły kupna z panem domu.

Dogadali się zadziwiająco szybko.
Bolesław cały szczęśliwy stał się dumnym właścicielem, pięknego starego domu z cudownymi ogrodami.
Zawartą umowę przypieczętował, przyjacielski uścisk, obu poważnych simów.

Chyba tylko przez ułamek sekundy, simowi Sęk przemknęła przez głowę myśl, że być może sprzedał dom zbyt tanio.

Państwo Sęk, przenieśli się do Skrzyni Rodzin.
A ja, w zamian za duchowe wsparcie, mogłam sobie narwać owoców i warzyw, ile dusza zapragnie.

Wiadomo, że nie odmówiłam.
Poza tym ostatnio, mam coś przeogromny apetyt, na świeżą żywność.

Tak więc, ogołociłam cały ogródek, i wyłapałam chyba wszystkie ryby ze stawu.
Oczywiście za pozwoleniem Bolesława Kamasza.
- Moja świętej pamięci małżonka, jak chodziła w ciąży z naszymi synami, to też miała apetyt za cały pułk żołnierzy – uświadomił mnie.

Bardzo polubiłam Bolka Kamasza.
Rozmowa z nim, uświadomiła mi, że niedługo urodzę.
Uświadomiła mi też, że czas najwyższy wziąć ślub z ojcem dziecka, czyli Zoomem.

Pewnego dnia na zakupach.

Po oplotkowaniu wszystkich spraw z Jadziunią.
Namówiłam Zooma na przymiarki strojów ślubnych.
Wybrałam sobie skromną i w miarę tanią sukienkę ślubną.
Jednak wcześniej przymierzyłam ich chyba z tuzin.

Zoom kupił sobie nowy garnitur. Ja sukienkę. Za wszystko zapłaciłam kartą kredytową.
Pamiętając, że wspomnienia ze ślubu będą bezcenne.

Jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Chyba powinnam wspomnieć, że Wenus i Mars już wzięli ślub.

Poszłam, na uroczystość jako simka towarzysząca. Mars poprosił, aby Zoom został jego świadkiem. Mój ukochany, nie odmówił.

Mało tego, szepnął mi do ucha:
- Eryka, nie mogę się doczekać Naszego ślubu.

Przyjęcie w ogrodzie było cudowne. Oliwka Widmo i Paskal zachwycali się dekoracjami ślubnymi.
- Córuś – zaczęła Oliwka - Jesteś brzemienna, aż widać. A kwiatki dziewicze sobie we włosy wpięłaś – podsumowała Oliwka.

- A dajże jej spokój, stara wiedźmo – zareagował Paskal – Sama się puszczałaś z Mrocznym Kosiarzem, kiedy zamężna byłaś, a biedą Wenus oceniasz.
- Mroczny posiadł mnie siłą – broniła się Oliwka.
- A weź mi tutaj bajek nie opowiadaj – ciągnął Paskal – Nerwus mi wysoko opowiedział, jak to było z tobą i jego ojcem.
Ostra wymiana zdań trwałą dość długo. Nie słuchałam dalej.

Mars i Wenus też odeszli. Poszli tańczyć. Widać w ich tańcu namiętność.
Waldemar rzucił żartem:
- Noce są wam za krótkie?


Od razu naszły mnie myśli o tym, że chyba mnie i Zooma nie stać na takie wesele.
Posmutniałam. Mnie i Zooma, nie stać na wiele rzeczy.
Czy ja powinnam do ślubu założyć welon? W końcu też spodziewam się dziecka.
Zoom spostrzegł moją zmartwioną twarz. Podszedł i czule zapytał się co mnie trapi.
Opowiedziałam mu o podsłuchanej rozmowie przy stole. Zaśmiał się i powiedział:
- Ha ha, tak Nerwus mi opowiadał – spojrzał na mnie i dodał – Kochanie, Ty się nie martw Oliwką. Najwyżej, jak będzie biadolić to jej nie zaprosimy – dotknął czule mojej twarzy i dodał – Ważne, że ja wiem. Byłem tym pierwszym. W moim oku, jesteś idealna. Założysz welon na ślub Eryka, bo inaczej się z Tobą nie ożenię – dodał na koniec przekornie, i pocałował.

Ślub i całe przyjęcie naprawdę było huczne. Wenus nie wytrzymała i urodziła.
Urodziła syna, mały miał kopytka.

Lucek, się zachwycał.
A ja ? Wpadłam w straszne przygnębienie.
Moje dziecko. Ono też może mieć jedno oko. To coś, czego ja czasami tak u siebie nienawidzę. To coś, co tak bardzo kocham u Zooma, bo sprawia to, że On jest taki sam jak ja.

Łzy mi płynęły, a czarne myśli kłębiły w mojej głowie.
Dlaczego taka jestem?

c.d.n.

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 15.09.2007 - 10:23 Powód: literówki, patrz post Pamela120 (dzięki)
  Odpowiedź z Cytatem