View Single Post
stare 21.09.2007, 17:48   #1
Irbis
 
Avatar Irbis
 
Zarejestrowany: 09.08.2007
Płeć: Kobieta
Postów: 859
Reputacja: 14
Domyślnie Wakacje rodziny Daktylek

Na wyspie Twikkii.

Korzystając z pobytu w domu rodzeństwa Daktylek, znanych w całym Miłowie podróżników, postanowiłam przeprowadzić z nimi rozmowę na temat ich wypraw. Temat właściwie sam się nasuwał, z uwagi na liczne pamiątki, rozmieszczone po całym domu.



Irbis: Podróże to część Waszego życia. Widać to nie tylko w domu, w którym państwo mieszkają, ale również po Was samych. Chciałabym, aby opowiedzieli mi państwo o jednej ze swych podróży.
Wioletta: Oczywiście, z ogromną przyjemnością. Bo widzi pani, My bardzo lubimy rozmawiać o podróżach. Zresztą, to chyba oczywiste.
Lucjan: Może opowiemy o naszej pierwszej podróży na Wyspę Twikkii. Byliśmy wtedy niezbyt doświadczonymi podróżnikami, ale za to bardzo miło wspominamy tą wyprawę. Pamiętam, że było tam mnóstwo pięknych simek, w pięknych strojach z trawy.
W: Lucjan, myślisz, że panią Irbis naprawdę to interesuje. Widzi pani, mój brat szalenie kocha simki, niekoniecznie tylko te najpiękniejsze ...
L: Bo dla mnie wszystkie simki są piękne, wszystkie ...
W: Poza tym mój brat cały czas mi przerywa. Może lepiej wróćmy do wakacji, bo w końcu Irbis pomyśli, że się nie lubimy.
I: Nie, skądże. Sposób w jaki na siebie państwo patrzycie, wskazuje na relację wręcz przeciwną. Mówił pan Lucjanie, coś o Wyspie Twikki.
L: A tak. Mówiłem, że było tam dużo simek w pięknych strojach z trawy (haha).
W: Och Lucjan! Jak już wspomniał mój kochliwy brat, wyprawa na Wyspę Twikki była jedną z pierwszych Naszych wypraw. Byliśmy tak spragnieni przygody, że odwiedziliśmy tam chyba wszystkie miejsca możliwe do odwiedzenia. Po przyjeździe do hotelu, pierwsze co zrobiliśmy, to pobiegliśmy na plażę. Lucjan ściągnął koszulę i machając rękami krzyczał „Zobacz Wiolciu! To morze!”



Ja sama, nie wiem dlaczego, zaczęłam lepić zamek z piasku, a później oboje postanowiliśmy się poopalać.
L: To chyba oczywiste, młode simki lubią opaleniznę ... u młodych simów (haha).





W: Mnie jakoś od razu to słoneczko złapało, pewnie dlatego, że mam jasną karnację.
L: Ja też mam jasną, a jakoś mnie nie złapało. A poważnie na to liczyłem, przecież każdy wie, że dziewczyny lubią brąz. Wtedy stwierdziłem, że może jednak zamoczyć ciało w wodzie, to później szybciej mnie weźmie to słońce.
W: Taa ... chyba cholera (hahaha). Oj, poniosło mnie. Tak czy inaczej poszliśmy popływać. Może jest cudowne. Choć myślałam, że będę mogła bardziej w nim zaszaleć, że będzie coś więcej niż „ Podpłyń tu”. No ale trudno, kąpiel w morzu i tak jest cudowna.


L: Po kąpieli znowu leżeliśmy plackiem na plaży. Tak bardzo chciałem się opalić ...



W: O tutaj siedzimy w restauracji hotelowej. Świetne podawali tam jedzenie, cały hotel był świetny.
I: A jak się nazywał, może naszym czytelnikom przyda się ta informacja?
W: Niestety nie pamiętam nazwy, ale to był hotel z plażą i dostępem do morza, być może jedyny taki na tej wyspie.



Widoki były tam przepiękne:



L: Następnego dnia wybraliśmy się na inną parcelę. Oczywiście żeby pozwiedzać, ale ja liczyłem też na więcej simek w spódniczkach z trawy. Widzi pani, droga Irbis, coś mnie w tych spódniczkach urzekło. Może ich zwiewność i szum falujących na wietrze traw.
W: Przepraszam za niego, na szczęście moje i pani jest nieszkodliwy. A wracając do tematu: na parceli, na którą pojechaliśmy, rzeczywiście było sporo simów. Lucjan zdobywał nowe znajomości, aż w końcu zorganizował ognisko. To było cudowne, szum morza i skaczące w ogniu iskierki. Nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji zasiąść do ogniska na plaży.
L: W ogóle nie mieliśmy okazji zasiąść do ogniska.
W: A w górach?
L: A tak, zapomniałem. Tak czy inaczej na plaży było świetnie. Proszę zwrócić szczególną uwagę na blondynkę w lokalnym stroju. Ja zwróciłem na nią uwagę i warto było.









L: Któregoś dnia wieczorkiem, zajrzeliśmy na parcelę, na której przy krawędzi plaży, przycumowany był statek piracki. Oczywiście od razu go zwiedziliśmy. Zaskoczyło mnie spotkanie z duchem pirata, ale ostatecznie przydał się, bo nauczył mnie śpiewać szanty. Niestety mam tylko dwa zdjęcia i to dość kiepskie, bo moja kochana siostrzyczka, tak się gdzieś spieszyła, że nie miała czasu dobrze ustawić obiektywu. Zanim się zorientowałem, już jej nie było.






W: Tak i za chwilę powiesz, że uciekłam bo się bałam ducha pirata.
L: Bo się bałaś!
I: Podobno pojawieniu się ducha towarzyszą jakieś dziwne dźwięki?
W: Może i tak, ale Ja się go nie bałam. Tak naprawdę musiałam pilnie dotrzeć w pewne miejsce, co zresztą nie ma większego znaczenia. Później wróciłam, żeby przejść się po tej wystającej desce.



Przyszłam też wieczorem i ...
L: Wróciłaś tam wieczorem, bo myślałaś, że duch poszedł spać (haha)
W: Proszę Irbis, niech mu pani nie wierzy. Miałam swoje powody i tyle. Proszę zobaczyć, to ja na statku. Czy wyglądam, na przestraszoną?







W: Następnego dnia Lucjan znów zawierał nowe znajomości, a ja się opalałam.





L: Tak, ja zawierałem nowe znajomości, a moja siostrzyczka opiekała się na rumiano (haha)



W: No rzeczywiście trochę mnie przypiekło. Przyznam, że nie byłam zadowolona. Nie chodziło nawet o to, jak wyglądałam, ale to strasznie bolało. Zwłaszcza pierwszego dnia. Dlatego też, poszliśmy wtedy na parcelę Majestatyczne ruiny Jumboka – tam nie było tyle słońca.



L: Tam się wrzucało monetę na szczęście, ja nawet wypowiedziałem życzenie, ale nie powiem jakie.
W: Kochaniutki, Ty nie musisz tego mówić. Ja bez patrzenia na Twoją minę, wiem co pomyślałeś.



L: Taa ... ja do dziś zastanawiam się co Ty pomyślałaś, skoro doprowadziło to do czegoś takiego:





I: A czy udało się państwu spotkać tam małpy, gdzieś słyszałam, że ponoć tam występują?
W: Nie, niestety nie, sami zastanawiamy się czy to prawda. Podczas następnej podróży na Wyspę Twikki mamy zamiar poświęcić więcej czasu na zwiedzanie ruin, więc może wtedy się uda.

I: Czy na tej wyspie jest coś, co byłoby godne szczególnej uwagi?
W: Tak, jest sporo takich rzeczy. Myślę, że nie wolno opuszczać wyspy, bez skosztowania miejscowych potraw. Nie można też choć raz nie zatańczyć miejscowego tańca.





L: Ja polecam miejscowe simki, są przepiękne. I jeszcze coś, co szczególnie mnie zainteresowało – taniec ognia. Nawet się go uczyłem. Co prawda jeszcze nie opanowałem go perfekcyjnie, ale dziewczynom się podoba.



W: Ostatniego dnia pobytu na Wyspie Twikki odpoczywaliśmy, a później w restauracji kieliszkiem szampana uczciliśmy udane wakacje.





L: To oczywiście wielki skrót tego, co robiliśmy na Wyspie Twikki. Tego wspaniałego przeżycia nie da opowiedzieć się słowami, tak jak nie można słowami ukazać piękna niektórych simek. To trzeba po prostu zobaczyć, poczuć ten dreszczyk emocji. Na koniec chciałbym pokazać jeszcze kilka zdjęć z tych wakacji, jeśli oczywiście można?
I: Tak, bardzo proszę, jestem pewna, że nasi czytelnicy będą pocieszeni.











I: Dziękuję że zechcieli państwo opowiedzieć Nam o swoich przeżyciach podczas wyprawy na Wyspę Twikki i pokazać zdjęcia z prywatnego albumu.
W: My również dziękujemy. Mamy nadzieję, że przekazaliśmy czytelnikom choć trochę klimatu tego miejsca. Naprawdę warto tam pojechać.
L: Zgadzam się. I proszę pamiętać, że jest wiele więcej atrakcji, niż te, które wymieniliśmy. Szczególnie dla simów. I nie chodzi mi tylko o spódniczki z trawy. Dziękujemy.

Ze znanymi podróżnikami, rodzeństwem Wiolettą i Lucjanem Daktylek, rozmawiała Irbis.
Dziękuję za uwagę i już niedługo zapraszam na kolejny artykuł dotyczący podróży po wakacyjnych wyspach simowego świata.

------------------------------
Kolejne odcinki:
W wiosce Takemizu.
W krainie Trzech Jezior. - cz. I,cz.II
------------------------------

Wszelkie prawa zastrzeżone. Autorką zdjęć i tekstu jestem Ja Irbis
__________________
OJSG: Życie simów według Irbis *** Trzeci dom Patrycji i Antoniego. *** Życie rodziny Wichura: Część 22

Ostatnio edytowane przez Irbis : 29.06.2008 - 18:57 Powód: łączę odcinki ;)
Irbis jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.