Ciąg dalszy części czwartej
Rebeka na wyspie Twikkii
Zupełnie jak w bajce. Czas się zatrzymał.
Rebeka znalazła się w Tajemniczej Chatce.
Podeszła do szałasu, i zobaczyła zamaskowanego sima, próbującego coś naprawić.

Przyglądała się mu dłuższą chwilę. Sim w masce był wysoki, przystojny i tajemniczy.
Milczący, zupełnie nie zwracał na nią uwagi. Zupełnie jakby jej nie widział.

Rebeka mogła mu pomóc. Jednak zwlekała, obserwując jego poczynania.
Wydawał się jej taki intrygujący. Elektryzujący.

Kiedy Rebeka przejrzała go na wylot, zobaczyła jego budowę szkieletową, coś w niej pękło.

Coś jej zaświtało. Wyciągnęła do niego dłoń i się przywitała.
- Rebeka Gold, podróżnik pasjonat – przedstawiła się.

- Wiedźma Twardziel – odpowiedział tajemniczy sim – Nic ci nie pomoże Rebeko, jeśli Ty sama sobie nie pomożesz – dodał po chwili.
- Szukam odkupienia –wyjawiła cel swojej wizyty.
I tak zaczęła się długa znajomość Rebeki i Czarnoksiężnika o wielu obliczach.
Zupełnie jakby byli w innym wymiarze.
Czas się zatrzymał, na tej tajemniczej parceli odciętej od świata zewnętrznego.
Rebeka zaczęła działać. Popisywać się przed tajemniczym simem. Pokazywała swoje umiejętności.
Pokazała, że umie robić rzeczy, których on nie potrafi.
Naprawiła zmywarkę.

Gotowała, to co umiała. Piekła ciasteczka.

Walczyła z hydrauliką. Dzielnie i wytrwale starała się robić wszystko.
W tym czasie, Czarnoksiężnik smacznie spał, i jakby nie interesował się poczynaniami simowej modelki.
Jej działania nie miały sensu. Sim w masce miał ją głęboko w poważaniu.

Rebeka powoli traciła cierpliwość. Zaczęła być nerwowa i porywcza.

Zaczęła się wyżywać na bogu ducha winnym telewizorze.
Dziabała go po obudowie, ostrym śrubokrętem. Krzyczała i tupała.

Złość piękności szkodzi, a kto igra z ogniem od ognia ginie.
Rebeka dostała za swoje.

Bardzo, ale to bardzo się sparzyła. Widać było jak się zmieniła.

Chyba właśnie wtedy, Wiedźma Twardziel zwrócił uwagę na simową modelkę, przebraną za miejscową simkę. Jednak nie dął tego po sobie poznać. Nadal zajmował się swoimi codziennymi czynnościami i udawał, że Rebeka nie istnieje.

Nie pomagało nic. Awantury go nie interesowały. Rebeka mogła sobie fukać ile wlezie.
On był nie ugięty.

Śmiał się tylko, i drażnił się z nią.

Oczywiście, mogła go zostawić, odejść. Jednak nie była wstanie tego zrobić. Zupełnie jakby trzymała ją w tym tajemniczym miejscu jakaś magia. Poza tym, Rebeka jest uparta.
Piękna i egocentryczna. Lubi mieć to, co sobie upatrzy. A upatrzyła sobie sima w masce.
Zapomniała po co przybyła na wyspę Twikkii. Zapomniała o dziecku, domu i Arturze. Czar tego miejsca, był nie do przezwyciężenia.
To stało się jakby niezależnie od jej woli. Gest zupełnie nieprzemyślany.
Simowa modelka, postanowiła uwieść Wiedźmę Twardziel.
Podeszła do niego i go pocałowała.

To był pierwszy pocałunek Wielkiego Czarnoksiężnika.
Role się odwróciły. Mag posmakował jej ust. Zaczął jej pożądać.
Ona natomiast nie zwracała na niego uwagi.

Postanowił ją zabawiać. Tańczyli godzinami miejscowy taniec hula.
Śmiali się razem.

Postanowił ją przekupić, ofiarując Pana Wielgachnego.
Zaproponował, że podzieli się z nią swoją wiedzą.

Oczywiście nauka, władzy nad innymi nie zawsze przebiegała idealnie.
Czasami obrywała Rebeka, ku uciesze sima w masce.

Czasami to tajemniczy sim obrywał.

Rebeka i Wiedźma przywykli do siebie.
Spędzali na nauce czarowania całe godziny.
Sztuka władzy nad innymi simami, za pomocą praktyk voodoo, to lada wyzwanie.

Z godziny na godzinę, z dnia na dzień, Rebeka i Twardziel stawali się sobie coraz bliscy.

Wiedźma Twardziel uwodził Rebekę. Metodami tradycyjnymi.

Oraz tymi mniej tradycyjnymi. Na przykład rozgrzewał ją suszarką.

Do tego stopnia, że miała ochotę poćwiczyć z nim figury z matrixa.
Kiedy ten leżał na hamaku, nieoczekiwanie ona rzuciła się na niego.

To był jego pierwszy raz. Twardziel okazał się czuły i podatny na wdzięki Rebeki.
Zapisywał każde słowo, każde jej zachowanie. Analizował każdy jej gest.

Nadal praktykował na niej swoją magię. Rebeka natomiast świata poza nim nie widziała.
Jak w bajce ona i on. Książę i księżniczka.

Twardziel się zakochał. Pewnego wieczora uklęknął i poprosił Rebekę o rękę.

Całowali się. Kochali.

On ją rozbierał i pieścił.

Ona była uległa. Godzinami mogli się podziwiać.
Rebeka była w jego oczach idealna. Piękna, o czystych myślach, jasnych dłoniach, zmysłowych ustach, takich do całowania.
W swoich ramionach czuli się swobodnie.

Nie zawsze było idealnie. Czasami towarzyszyły im łzy. Płakała głównie ona.

Z czasem, Twardziel nabrał odwagi. Zmienił się. Inicjował takie figle na hamaku.

Że Rebeka doznawała objawienia, w postaci czystej rozkoszy.

Połączyły ich chwile, których nie da się zapomnieć.
Chwile te, przyczyniły się do poczęcia nowego życia.

Czary i magia. Inna bajka. Inny świat. Inny wymiar.
Nowe życie zmieliło wszystko. Bóle porodowe, nastąpiły niespodziewanie szybko.

Rebeka urodziła syna. Imię dla chłopca wybrał Twardziel.

Jego syn. Stanley, syn Rebeki i Czarnoksiężnika z Tajemniczej Chatki.
Przeznaczenie. Kto kogo uwiódł?
Podróże Rebeki Gold i ich sens. Dziecko w objęciach, przypomniało jej o córce.
O małej Alex, która została w domu i czekała na mamusię.
Rebeka poczuła się bezradna. Tłumaczyła Czarnoksiężnikowi, konsekwencje ich związku.

Twardziel, nalegał.
- Chcę widzieć jak chłopak dorasta.

Trudno jest wytłumaczyć, dlaczego Rebeka została. Wszystko działo się bardzo szybko.
Stanley zmieniał grupę wiekową w ramionach ojca.

Wyrósł na rozkosznego bobasa. Urodę odziedziczył po mamie.
Twardy i trudny charakter po tacie.

Czas mijał. Sam czarnoksiężnik, zaczął rozumieć, że tak dłużej być nie może.

Nie może wiecznie trzymać Rebeki i dzieciaka w zaczarowanej pętli czasu.
Wyspa Twikkii, ma moc.
Pewnego dnia, sim w masce podszedł do Rebeki i powiedział.
- Czas wracać do domu. Wiem, że zatroszczysz się o naszego syna. Ja, jako szaman tego miejsca, jestem do niego przywiązany. Nie mogę zostawić tubylców.
Wiedział, że zabiłby ją, odbierając jej dziecko. W sumie to on jest twardy Twardziel.
I to on musiał stracić. Stracił ją i bobasa. Zaczarował wszystko. Stracił pamięć.
Oszczędził wspomnienia Rebeki.
- Tak będzie łatwiej - powiedział i rzucił czar.
Rebeka wróciła z synem do domu. Artur z ich córką na rękach ich powitali.

Dopiero teraz, Rebeka zobaczyła, w jakim to tajemniczym i magicznym miejscu przebywała.
Zobaczyła, że Stanley jest niewiele młodszy od swojej siostry.
Przyrodnie rodzeństwo, Aleksandra i Stanley Gold. Zobaczcie jacy są podobni.
Artur o nic nie pytał. Sam jest przyjacielem Rebeki, ma z nią córkę, jednak nie sypiają razem.
Serce Rebeki Gold, zawsze po części będzie należało do tajemniczego sima w masce.
Sima, który obecnie nic już nie pamięta. Twardziela, który nauczył Rebekę tajemnej sztuki, kontroli nad simami.
Ona natomiast, pokazał mu co to miłość.
Rebeka zadaje sobie pytania.
- Jak bardzo Stanley będzie podobny do ojca?
- Czy również na poważnie zainteresuje się magią?
Rebeka na jakiś czas zapomniała o podróżach. Razem z Arturem byli zajęci dziećmi.

Wychowanie dwóch małych szkrabów, to nie prosta sprawa.
Stanley stawia pierwsze kroki. Do prawdziwego chodzenia, jeszcze mu daleko.

Wszystko w swoim czasie.
Artur awansuje z dnia na dzień. Stara się jak może, aby nie wynosić nic z pracy.
Oboje z Rebeką są w świetnych stosunkach, czysto przyjacielskich.

Artur kumpluje się z miejscowym przywódcą wilczego stada.
Widać czuje zew krwi.
Rebeka codziennie ćwiczy Tai-Chi. Artur nieudolnie ją naśladuje.

Simowa modelka, gdzieś podświadomie pamięta, że czas podróży znów się zbliża.
Jest już zaprawionym wędrowniczym. Jednak, do tej pory nie znalazła skarbu.
Pewnego dnia nadeszły urodziny Aleksandry Gold.
Rebeka razem z córką, stanęła przed tortem.

I tak mała Alex zamieniła się w simowego dzieciaka, w wieku szkolnym.
Zrobiła furorę na przyjęciu, szczególnie dobre wrażenie wywarła na małym Kamaszu.

Stanley, dorwał jakąś rudą simkę. Chciał iść na rączki i nie złaził z nich, do końca przyjęcia.
Przyjęcie urodzinowe Alex, było bardzo udane.

Simy tak dobrze się bawiły, że nie tknęły tortu.
No cóż, Rebeka nie jest idealną kucharką.
Aleksandra Gold, miła i sympatyczna. Brak powagi odziedziczyła po ojcu.
Zamiłowanie do wojaży po mamie.

Ma niesamowitą wyobraźnię. Jest niesfornym, ale twórczym dzieckiem.
Świetnie dogaduje się z małym Stanleyem, jej przyrodnim braciszkiem.

Lubi zwierzęta, szczególnie te dzikie. Alex, jest skarbem Rebeki i Artura.

Ma silny instynkt dzikiego sima. Chodzi własnymi drogami.
Uwielbia morze i plaże. Nawet raz, przypadkiem spiekła się w jesiennym słońcu.

Jak widać Alex, jeszcze nie czuje się pewnie w wodzie, więc zabezpiecza się jak może.
Życie by oddała za tatusia i mamusię.
Jednak wyraźnie widać, że jest oczkiem w głowie Artura Wielka Stopa.

Czasami Rebeka jak patrzy na Alex i Stopę, a później na małego Stanleya, to przykro się jej robi. Myśli wtedy o simie w masce, który zapewne już ją nie pamięta. Wspomina go i wtedy, gdzieś na dnie, kuje ją w sercu.
Pewnego razu Rebeka zaprosiła do siebie swoich dalekowschodnich simowych przyjaciół.
Widać wtedy było, jaki mała Alex ma dryg do Tai-Chi.

Okazało się również, że jest towarzyską i bezpośrednią simką.

Szybko przyjaźni się z każdym simem. Ma to coś, po tatusiu.
Simowa modelka, postanowiła wrócić do wioski Takemizu.
Pragnęła znaleźć skarb. Coraz częściej planowała następną podróż.
Artur i Rebeka mają córkę.
Nie żyją ze sobą jak mąż i żona.
Mieszkają razem, lecz sypiają w oddzielnych sypialniach.
Każda sypialnia ma osobne wejście z holu.
Jednak z oszczędności i dla wygody ich sypialnie, połączone są wspólną łazienką.
Pewnego wieczora, Rebeka po kąpieli wracała do siebie. Obserwował ją Artur.

Ostatnio robił to dość często.
Jednak tym razem, jak zobaczył białe i kształtne pośladki Rebeki, to nie wytrzymał.
Stał na baczność. Nie myśląc racjonalnie pobiegł do jej sypialni.
Nie pytając o zdanie, złapał ją w pół i rzucił na łóżko.

Chciał się rozmnażać. Artur zrobił dziecko Rebece.
Simowa modelka oszołomiona jego namiętnością nie protestowała. W końcu lubiła Artura.
I tak tym sposobem, Rebeka zaczęła oczekiwać trzeciego dziecka.

Aleksandra była zachwycona brzuchem mamy.
Stanley był jeszcze za mały i nic nie rozumiał.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Rebeka chciała wrócić do Takemizu.
Poznać zwyczaje Nina, niewidzialnych simów.
Teraz ma przy najmniej pewność, że z kolejnej podróży nie wróci z brzuchem.
W końcu, jest już ciężarna i wybiera się w podróż relaksacyjną.
Wyjechała późnym jesiennym wieczorem. Zostawiła Artura ze Stanleyem i Alex.

- Czy odnajdzie skarb?
- Co ją czeka?
- Czy wróci do domu?
- Czy to będzie jej ostatnia podróż?
c.d.n.
Macie chęć, to komentujcie.
Sama nie wiem, czy następny odcinek nie będzie ostatnim.
Nie znam dobrze dodatku Podróży. Nie wiem co się wydarzy.
Brakuje mi tylko trzech punktów, aby Rebeka Gold została doskonałym podróżnikiem.