Proszę, oto IV odcinek. Główna bohaterka, pojechała do Cardreama.
Dowie się wielu rzeczy. Czym są dla niej Zamrożone Irysy? To wszystko i troszkę więcej w nowym IV odcinku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zamrożone Irysy
Odcinek IV-Czy Ona musiała odejść?

Podobno sny są odzwierciedleniem duszy. Są cząstkami naszej świadomości i podświadomości. Są po prostu marzeniami lub obawami. Gdy śni nam się koszmar, jest to zwykle obawa. Na przykład obawą Ellen Woods było nie znalezienie rodziców. Teraz właśnie śnił się jej ten koszmar, ta obawa. Pani Jola przyłapała ją na wymykaniu się z domu.
W tym momencie dziewczynę obudził budzik.
- Ojć!- szybko walnęła zegarek pięścią. Na szczęście nikt się nie obudził. Wyskoczyła z łóżka i zabrała z pod niego mały plecaczek. Szybko się ubrała i cichutko wyszła ze swojego pokoju. Podeszła do telefonu i wykręciła numer do SimTAXI.
- Dzień dobry-zaczęła rozmowę, już chciała się przedstawić gdy osoba po drugiej stronie jej przerwała:
- Dzień? Jest dopiero poranek!- mężczyzna ziewnął-No nieważne, gdzie mam podjechać.
- Na Lazurową 18, do przytułku-oznajmiła.
- Do sierocińca? O tej porze? Czy panienka nie ucieka?- mężczyzna się ożywił.
- Przepraszam, ale ja tylko zamawiam taksówkę- jęknęła.

Czy ten mężczyzna nie mógł się pośpieszyć. Tutaj chodzi o mamę i o tatę!
- Proszę pana, proszę podjechać- Ellen czuła, jak łzy jej napływają do oczu.
- Dobrze, będę za 15 minut-odpowiedział i odłożył słuchawkę.
Dziewczyna, weszła jeszcze na chwilę do kuchni i zrobiła sobie kanapki oraz nalała ciepłej herbaty do termosu. Zajęło jej to pięć minut. Usiadła w salonie. Po dłuższej chwili, usłyszała warkot silnika.
- Już jest-pomyślała, szybko wstała i podbiegła do drzwi. Otwierając drzwi, poczuła jak łza leci jej po policzku, była to chwila smutna i szczęśliwa. To co teraz czuła Ellen, było niedopisania. Była wolna! Wolna!
- Żegnaj, na zawsze-powiedziała do murów sierocińca. Weszła do taksówki.

- To dokąd?- zapytał się taksówkarz.
- Do…Cardreama- odpowiedziała z wahaniem.
Taksówkarz ruszył, niestety za głośno.
Lola otworzyła oczy, odetchnęła i usiadła na łóżku. Jej uwagę przyciągnęła kartka leżąca na szafce nocnej. Była to wiadomość od Ellen. Lola przeczytała ją jednym tchem.
- To niemożliwe-Lola jęknęła i przeczytała wiadomość jeszcze jeden raz. Ellen uciekła, nie ma jej.
- Elle, coś Ty zrobiła! Ellen, moja Ellen- płakała. Patrzyła na kartkę. Na słowa, pisane przez Ellen. Płakała, wiedziała, że to jej nie pomoże. Płakała, chodź tak tego nie lubiła. Płakała, bo straciła Ellen. Swoją Ellen. Czy naprawdę…czy naprawdę, Czarna odeszła. Pobiegła do jej pokoju. Nie było jej. Wywołało, to potok łez. Cały ocean łez.

W tym czasie Ellen była już kilka przecznic od Lazurowej. Patrzyła przez okno i rozmyślała nad swoim losem. Pojedzie do tego motelu, prześpi się. Może się czegoś więcej dowie.
A potem…sama zobaczy. Jak na razie, zależało jej na dojechaniu do jej nowego schronienia.
Myślała, o wszystkim. Szczególnie o Loli, jak zareaguję na jej list. I czy będą jej szukać.
- Nie pomyślałam o tym-przestraszyła się- Jeżeli zaczną mnie szukać to będzie źle.
- Coś mówiłaś dziewczynko?- taksówkarz się zatrzymał-Nie uciekaj z domu, dom to jedyne miejsce na świecie.
- Ale ja nie mam domu!- wrzasnęła- Ja szukam domu! Ops. Nie powinnam, tego mówić, proszę, nie. Ja muszę ich znaleźć.-głos jej się załamał.
Przez dłuższą chwilę siedziała w taksówce. Następnie wyszła:
- Ile płacę?- zapytała się.
- Nic, nie musisz zapłacić-powiedział mężczyzna, wyjrzał przez okno i dodał- Idź szukać rodziców, nie daj się znaleźć. I jeszcze jedno: nie wracaj do sierocińca. Żegnaj dziewczynko.
Ruszył z piskiem opon i zostawił Ellen samą. Dziewczyna odwróciła się. Teraz już wiedziała dlaczego Cardream jest taki tani. Wszystko było strasznie małe. Było już jasno. Wiał wiatr. Ellen przytuliła samą siebie.
- Ech, witaj przygodo – Ellen wolno i niezdecydowanie wkroczyła do hoteliku.

Był bardzo mały. Nie było w nim ludzi.
- Tym lepiej dla mnie- szepnęła do siebie Czarnowłosa. Nie sprawiał wrażenia przytulnego, wręcz przeciwnie był jak chatka kempingowa. Dwa brzydkie białe stoliki, i najtańsze krzesła. Były jeszcze dwa drzwi. Prawdopodobnie prowadziły do pokoi. Nie było widać, ani śladu łazienek. Dziewczyna rozejrzała się: zobaczyła ciemnego mężczyznę. Na spodniach miał przypięty identyfikator-był to dyrektor „chatki”.
Podeszła do niego i zapytała się:
- Dzień dobry, czy pan jest dyrektorem tej cha…tego hoteliku?
- Tak, nazywam się Adam Sweter. W czym mogę Ci pomóc?- odpowiedział, wydawał się być miłym i opiekuńczym mężczyzną.
- Ja chciałam wynająć pokój- powiedziała Ellen nie patrząc się na niego czekała na odpowiedź.
- No cóż, dziwi mnie, że panienka podróżuje sama. Ale mam wolny pokój. Na ile by chciała go pani wynająć?- Adam spojrzał na nią. Nastolatka uniosła głowę i wpatrywała się w Adama Swetra, po chwili odpowiedziała:
- Jeszcze…nie wiem. Na jak długo.
- No dobrze, chodź pokaże Ci Twój pokój.

Poszła za nim. Okazało się, że pierwsze drzwi prowadzą do skromniutkiej łazienki. Natomiast te drugie-do jej wynajmowanego pokoju. No cóż, luksus to to nie był. Kanapa i lampa. Oraz piękne kwiaty w wazonie. Od razu zapytała pana Swetra jak się nazywają:
- Panienko, to słynna kompozycja Seweryna Woods’a „Zamrożone Irysy”. Zrobił je dla swojej żony, potem wysłał do firmy MaxisPro i zostały stworzone ich wierne kopie.
- S-Seweryna Woods’a?- Ellen poczuła, że jej kolana się uginają. To zrobił jej tata? Nagle zobaczyła przed oczami obraz. Piękne panele-chyba z olchy. I te Irysy. Czy to był jej dom?
- Panienko? Dobrze się panienka czuję?- Adam trzymał ją za ramiona. Musiała na chwilę zemdleć.
- T-tak- Dziewczyna weszła do pokoju.
- Niedługo będzie obiad- oznajmił i wyszedł.
Czarnowłosa piękność siedziała i rozmyślała o tych pięknych Irysach. Wyjęła rodzinne zdjęcie z plecaczka i powiedziała do ojca-ze zdjęcia:
- Tato, czy byłeś artystą? Czy robiłeś takie piękne rzeczy, a co ty robiłaś…mamo?
Popatrzyła na samą siebie, to tak wyglądała jak była małym szkrabem.
Włożyła swoje rzeczy do szafki z lampką. I wyszła…zamykając pokój na klucz.
Weszła do miejsca w którym była wcześniej i usiadła przy stoliku. Było czuć zapach spalenizny. Pan Sweter podszedł do niej i dał jej tackę z hot-dogami. Były przypalone, jednak Ellen była na tyle głodna, że zaczęła je jeść bardzo szybko. Adam patrzył z uśmiechem jak Ellen połykała hot-dogi jego produkcji.

Zjadając wszystko odeszła od stołu i podziękowała za obiad. Wyszła na dwór. Akurat przechodziła tamtędy kobieta-blondynka i wysoka. Znała ją, ale tylko z książek- Magdalena Chacikarik- pierwsza modelka z Mensual, mieszkała obok Woods’ów.
- Dzień dobry-podeszła Ellen.
- Witam, nie rozdaje autografów- powiedziała simowa modelka i poszła dalej.
- Ja nie chce autografu-sprostowała- Ja chcę porozmawiać, na pewien…Hmm…temat, który na pewno panią zdziwi.
- Doprawdy?- Magdalena się odwróciła- A co to za „zadziwiający” temat?
- Czy mogłaby mi pani powiedzieć…coś o rodzinie Woods?- Ellen zawahała się. Popatrzyła na zdziwioną twarz, tamtej modelki.

- O Woods’ach?- była wyraźnie zdziwiona- Dobrze powiem Ci, ale nie za dużo. Jeszcze wygadasz wszystko dziennikarzą.
Dziewczyna nie protestowała, chciała się dowiedzieć czegokolwiek.
Magdalena widząc, że dziewczynka nie protestuję, żeby dowiedzieć się więcej zaczęła opowiadać:
- Jak wiesz Mensual powstało w 1995 roku. Pierwszą rodziną która tu zamieszkała była rodzina Woods. Zamieszkali przy ulicy Paprotnej 22/A. Ja mieszkałam obok nich. Nie byłam wtedy modelką. Miałam 16 lat-uciekłam z pod skrzydeł matki i ojca. Bardzo zaprzyjaźniłam się z Eweliną Woods. Była najmilszą kobietą jaką znałam. Seweryn Woods- jej mąż pochodził z normalnej rodziny, ze szlacheckim rodem z Dziwnowa. Był artystą- tworzył niesamowite rzeczy. Ewelina była sławnym politykiem. Dobrze dbała o całe Mensual. Wszyscy ją uwielbiali. Do czasu…urodziła im się córka. Ewelina nie chodziła już do pracy. Seweryn specjalnie dla swojej córki stworzył kompozycję- Zamrożone Irysy. Po pewnym czasie mój kontakt z nimi się urwał. Wyjechałam za granicę SimCity. Pojechałam do SimVai.
I to byłby koniec…Dalej nic już o nich nie wiem. Nie wiem co się z nimi stało.
Dziewczynę zamurowało.
-Dziękuje, proszę pani-powiedziała i odeszła.
Weszła do chatki. Spojrzała się na pokaźny stos gazet- „Roczniki sławnych ludzi” „Biuletyn miasta- Mensual”. Było tego sporo. Podeszła do szafki z gazetkami archiwalnymi i wzięła do ręki dziesięć gazetek.

Usiadła przy stoliku i zaczęła przeglądać czasopisma. Nie było w nich nic ciekawego.
Ellen od niechcenia przerzucała kartki. W końcu natrafiła na ciekawy artykuł. Był to wywiad z sołtysem Mensual. Zaczęła czytać, może będzie tam coś ciekawego.
„Hania Wójcik: Dzień dobry panu, opowie pan naszym czytelnikom o zmianach jakie nadejdą w najbliższym czasie?
Sołtys: Oczywiście, w Mensual dużo się zmieni będzie naprawdę ciekawie.
HW: Ciekawie?
S: Trzeba przyznać, dużo rzeczy się zmienia w naszym otoczeniu. Najpierw Magdalena Chaciharik wyjechała, teraz znowu wróciła. Otworzono nowe sklepy handlowe, w sierocińcu nie ma tak dużo dzieci. Idziemy w górę.
HW: Rozumiem, a co z sierocińcem. Czy są jakieś plany względem jego. Panna Jolanta Kanarek, narzeka na brak pieniędzy.
S: Tak wiem, będziemy go remontować.
HW: A państwo Woods? Ostatnio mało o nich słyszymy.
S: Muszę przyznać, że nie widziałem ich ostatnio. Chyba ostatni raz dwa lata temu.
HW: Tak dawno?
S: Tak, widocznie znudziło im się życie towarzyskie”.
Dziewczyna dalej nie przeczytała. Dwa lata! Dwa lata temu jej rodzice dali znak życia?
- Chyba, pójdę porozmawiać z panem Swetrem- pomyślała i wstała.
CDN
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak zakończył się IV odcinek.
Co będzie w piątym? O czym dowie się Ellen? Czy wróci do sierocińca? To wszystko w V odcinku. Zapraszam do komentowania Ariedale