Ciąg dalszy części szóstej
Rebeka Gold – Podróże Rodzinne
W domu dalekiego kuzyna Artura Wielka Stopa, mała Rozetka rozwijała się prawidłowo.
Protazy może być dumny z córki.

Z czasem piękny Amadeusz postanowił zmienić grupę wiekową.
Rebeka i Artur ponownie zorganizowali błękitne przyjęcie.

Impreza była typowo rodzinna. Zaproszono tylko najbliższych.
Rebeka i jej przebojowa natura, potrafią rozkręcić każde przyjęcie.

Cała rodzina była strasznie podekscytowana.
Nadszedł czas na wypowiedzenie życzenia i zdmuchnięcie świeczek.

Alex i Paulo szaleli. Stanley myślał o finansach.
Miranda milczała i zastanawiała się nad tym, że jest mało odważna.
Artur z Protazym byli już porządnie wstawieni.
Simowa modelka jak zwykle wyglądała ślicznie.
Piękny Amadeusz stał nad tortem i pragnął być sobą.
Zdmuchnął niebieskie świeczki.

Wszyscy wiwatowali. Artur był dumny ze swojego jedynego syna.
Amadeusz jest taki delikatny, wrażliwy i piękny.

Jest niezwykle uzdolniony muzycznie. Muzyka jest jego życiem, pasją.

Gdyby ktoś zabronił mu grać, Amadeusz po prostu umarłby.
Z czasem on i Miranda zaczęli ze sobą rozmawiać w języku migowym.

Oczywiście błękitny chłopiec nie mógł otworzyć się przed siostrą, ani ona tak naprawdę nie umiała mu wyznać co czuje. Jednak pewne jest to, że się starali. Alex, Stanley i Paulo też się starali, aby milcząca Miranda czuła się dobrze w każdym miejscu do którego pójdzie.
Kiedyś rodzeństwo Gold wybrało się razem do klubu , Strefa ’.

Amadeusz od razu zrobił furorę.
Jego muzyka była wyjątkowa i chociaż najlepiej czuł się przy swoim białym fortepianie, to miksowanie utworów też nieźle mu wychodziło.
Kiedy grał inni dla niego nie istnieli.

Stanley przy barze z dziewczynami czuł się naprawdę wyluzowany.
- Alex – zaczepił siostrę – W przyszłości chcę mieć taki lokal, lub najlepiej całą sieć, klubów, kasyn i burdeli.

- A ja chciałabym być popularna, lubiana, podziwiana i sławna – odpowiedziała Aleksandra.
O czym myślała Miranda? Czego ona pragnęła?
Mogła zamigać i powiedzieć. Jednak w klubie, gdzie jest pełno kolorowych świateł, gdzie mało widać, gdzie dźwięki drgają tak mocno, że ma się gęsią skórkę. Miranda czuła się jak w innej rzeczywistości. Pozbawiana nie tylko zmysłu słuchu. Tutaj nie umiała czytać z ust, bo każdy bełkotał. Obserwowała tylko ludzi i bardzo często trzymała swojego brata lub siostrę za rękę.

To były jej wrażenia, pierwsze i ostatnie wrażenia. Z każdym następnym razem, z każdym późniejszym wyjściem do lokalu, Miranda się uodporniła i odnalazła w tym dzikim świecie.
Nauczyła się jak w nim oszukiwać. Tak samo jak mogła oszukiwać siedząc przed komputerem w domu. Miranda nauczyła się czytać z zachowań i gestów ludzi. Odbierała sygnały niewerbalne. Doskonale wiedziała kto wypił, a kto posunął się dalej i coś wziął. Doskonale wiedziała, czy ktoś się boi i czy nie. Nawet jak jego słowa były inne, bo akurat słowa mówione, dla Mirandy nie miały znaczenia.
Najmłodszy Paulo, czy to w domu czy w klubie, zawsze znalazł komputer, jakąś grę do której mógł się dorwać i wyładować.
- Byś jakąś pannę poderwał mały – sugerował Stanley.

- Ja nie lubię dziewczyn – odpowiedział Paulo.
Czas mijał.
Pewnego razu Rebeka i Artur zostali zaproszeni na urodziny Rozetki.

Córka Protazego wyrosła na dorodną simoroślinę.

Z czasem Rozetka i jej ojciec poddali się operacji plastycznej.
I o ile u niego owy zabieg się udał.

O tyle Rozetka, źle na tym wyszła.
Ratowałam ją. Robiłam co w mojej mocy.
Oto końcowy efekt.
Alex stara się pilnie uczyć, ale i tak ma kiepską średnią.
Prywatna szkoła i poziom w niej panujący, strasznie utrudniają jej życie.
Brakuje jej czasu na romanse.

Oczywiście Stanley ma czas na wszystko.
- Planuję otworzyć klub nocny, mogłabyś być tancerką – zagadywał piękną blondynkę – Masz niesamowicie gibkie ciało i kształtne piersi.

Blondynkę aż zatkało. Sutki jej zesztywniały. Cała się podnieciła.
Stanley widział jej reakcje, na odchodne powiedział:
- Zadzwoń do mnie, a się dogadamy.
Oliwka Widmo z dezaprobatą pomachała głową.
Milcząca Miranda się zakochała. Niestety bez wzajemności.
Pewnego dnia robiła sobie sok. Akurat do matki przyszedł kolega z pracy.

Simowa modelka pracuje teraz w szkole i miała omawiać sprawy zawodowe z sekretarzem dyrektora.
Zaprosiła więc Mateusza na jedzonko, aby owocniej im się konwersowało.
Miranda popijając sok, obserwowała przystojnego sima.

Każdy jego ruch był spokojny, opanowany, męski.
Nastolatka czuła, że jego ramiona mogłyby dać jej poczucie bezpieczeństwa.
Rebeka poprosiła Mateusza o przejście do pokoju pamiątkowego.
Miał tam poczekać na nią i kawę. Ale tam na niego czekała Miranda.
Wpatrzona w jego osobę jak w obrazek, w każdy jego łagodny gest.

Mateusz wiedział. Czuł miłość Mirandy.
Jednak był odpowiedzialny, etyczny.
Znał się na sercach simek, wiedział jakie są kruche i jak łatwo je zranić.
Nic nie mówiąc, podszedł do niej i delikatnie pocałował ją w zamknięte usta.

To nie był pocałunek na zachętę, lecz kończący coś co jeszcze się nie zaczęło.
I nie dlatego, że Miranda nie słyszy, ale dlatego, że tak się nie robi.
Równie dobrze Mateusz mógł jej powiedzieć.
- Jesteś za młoda Mirando, może jak dorośniesz. Jednak nie teraz, tak nie wolno.
Milcząca simka przyjęła to naturalnie, bez nerwów i łez. Zakochała się.
Mateusz stał się dla niej autorytetem. Mogła pisać o nim godzinami.
Mogła godzinami wymyślać ich fikcyjne życie.

Oto bez wzajemności zakochana Miranda.
Piękny Amadeusz gra na swoim fortepianie godzinami.
Od momentu, kiedy ma prywatnego nauczyciela, jego pasja do muzyki się podwoiła.

Nauczyciel muzyki, jest starszy i bardziej doświadczony.
Wystarczyło, że Amadeusz na niego spojrzał, a ten już wiedział. On sam kiedyś też pragnął czułości, miłości i zrozumienia. Tak rozpoczął się ich romans. Zakazany związek.
Podwójnie zakazany. Najpierw były lekcje, a później ciasne łóżko.

Romans był burzliwy i trwał dość krótko.
Było namiętnie, a para uważała, aby nic się nie wydało.

Nikt niczego się nie domyślił. To były najszczęśliwsze chwile w życiu Amadeusza.
Romans trwał pół roku, później nauczyciel wrócił do swojego kraju i swojej rodziny.
Do żony i dzieci. Takie jest życie.
Najmłodszy Paulo szaleje.
Jego zamiłowanie do wszelakich gier rośnie.

W wolnych chwilach nawala się z kumplami dla wprawy.

Syn starego spokojnego sima, jest jego przeciwieństwem.

Ciekawostką jest fakt, że ostatnio Paulo zaczął interesować się dziewczynami.
Artur Wielka Stopa kupił posiadłość, położoną w Takemizu.
Teraz cała rodzina jedzie na wakacje.
Rebeka uwielbia daleki wschód.
Jej dzieci niekoniecznie. Najbardziej, bez swojego fortepianu nudził się Amadeusz.

Ta wyprawa była nudna.
Najwięcej skorzystał Paulo.
Pewnego poranka Stanley pomagał mu ścielić łóżko i nagle powiedział.
- W Takemizu mieszka Twój ojciec.

- Znam drogę do niego – kontynuował – Jak chcesz to mogę Cię zaprowadzić.
Mały Paulo o mało nie zemdlał.
Na drugi dzień bracia ubrali się odpowiednio. Przećwiczyli tutejszy gest.

I poszli do Pagody w Cieniach.
Stary mądry sim poznał Stanleya i domyślił się kim jest Paulo.
To było emocjonujące, a zarazem bardzo trudne spotkanie.
Nieokrzesany i zupełnie bez taktu, syn starca, wygarnął mu wszystko.

- Każde moje urodziny były bez Ciebie – mówił – Śniłeś mi się po nocach.
Stary sim wysłuchał wszystko na spokojnie. Po czasie powiedział.
- Nie masz rodziny i mieć nie będziesz, jak nie zmienisz własnego postępowania. Zostaniesz sam na tym świecie, z przegranym życiem, jak nadal będziesz takim lekkoduchem – kontynuował ojciec Paula – Więc nie rób mi wykładu o obowiązkach ojca, jak Ci się ojcostwo nawet nie szykuje. Dorośnij w końcu synu, bo szkoda mojego nasienia, na takie życie jak Ty teraz prowadzisz.
Mały Paulo był w szoku.
Wstał i od razu zmienił grupę wiekową.

Ojciec wiele go nauczył. Wiele mu powiedział.
Praca zmieniła małego Paulo.

W końcu nadszedł czas wyjazdu.
Stanley napadł brata i szarpiąc go za czuprynę powiedział.
- Musimy iść do domu, mały pokemonie

- Puszczaj – darł się Paulo – Sam jesteś pokemon. Ja się już zmieniłem.
Na pożegnanie czule uściskał ojca.

Odchodząc Paulo był już innym simem.
Kiedy Rebeka zobaczyła prawie już dorosłego syna powiedziała tylko.
- Cieszę się, że miałeś odwagę i spotkałeś się z ojcem.
I tak oto szybko minęły wakacje w Takemizu. Najwięcej skorzystał Paulo.
Zaraz po powrocie do domu Aleksandra Gold postanowiła pójść na studia.
Emocje sięgały zenitu.

Simowa modelka, aż się popłakała.
W domu jakiś czas później Paulo zasugerował bratu, aby ten również odwiedził ojca.
Stanley był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.
- Nie zależy mi – odpowiedział – Kiedyś może tego chciałem, ale nie teraz.

- Nie sądzisz, że może on tego pragnie. Siedzi tam gdzieś w tej swojej chatce i potrzebuje Ciebie – przekonywał brata Paulo.
- Spadaj na bambus – zareagował Stanley.
Odszedł. Poszedł do pokoju pamiątkowego. Zobaczył matkę.
Nagle powiedział do Rebeki.
- Mamo pojedź ze mną odwiedzić ojca.

- On mnie nie pamięta. Z zresztą jestem już mężatką – zamyśliła się Rebeka.
- Mamo –zaczął –Wiem, że czasem o nim myślisz – nalegał – Jeszcze go kochasz, przecież.
Rebeka odwróciła się do syna i powiedziała stanowczo.

- Kocham Artura. Rozumiesz? Zresztą masz mapę. Jedź sam. Ja nie jadę. To już przeszłość.
Stanley bez słowa spakował walizki i wyruszył do Twikkii.

Nie nalegał już więcej, aby z nim pojechała, bo chyba rozumiał matkę.
Zatrzymał się w posiadłości, która należała do Artura.

Długo myślał. W głowie miał tysiąc myśli. Tysiąc pytań bez odpowiedzi.
Tysiąc scenariuszy tego spotkania.

Przypuśćmy, że Stanley rzeczywiście poszedłby do Tajemniczej Chatki, spotkać się z ojcem.
Co by mu powiedział?
‘ – Cześć tato, to ja, Twój syn, tak sobie przyszedłem z ciekawości ‘
Stanley się popłakał. Szkoda, że nie poprosił Alex, aby z nim przyjechała.
Na drugi dzień podjął męską decyzję. Otóż postanowił nie odwiedzać ojca.
Poszedł pozwiedzać okolice.
Statek piratów bardzo mu się podobał. Kiedy stał za sterem marzył o własnym jachcie.

Przez głowę przemknęła mu myśl, aby rzucić się we fale oceanu.

Jednak szybko stchórzył, tak samo jak z tym spotkaniem z Wiedźmą Twardziel.
W ruinach Stanley podjął następną męską decyzję.
Rzucając pieniążek w otchłań, zapragnął na poważnie stać się najbogatszym simem w okolicy.

Sekundę później wyciągnął telefon i kupił pierwszą w swoim życiu parcelę publiczną.
Za całe 5000 simoleonów.

Stanley wrócił do domu.
Rebeka stała w drzwiach.
- Cieszę się, że spotkałeś się z ojcem – powiedziała – Jak on się miewa? – zapytała
- Mogłaś ze mną pojechać – odburknął – Sama byś go zapytała, o to jak mu się żyje.
Stanley już nigdy więcej nie poruszył z matką tego tematu. Ona też nie nalegała.
Tydzień później spakował walizki i też postanowił pójść na studia.
Odprowadzała go Rebeka cała dumna z syna.

- Jesteś już mężczyzną synu – powiedziała na pożegnanie.
I tak oto dwa pisklaki, Aleksandra i Stanley wyfrunęły z rodzinnego gniazda.
c.d.n
Edit:
Rebeka tylko zaręczyła się z Wiedźmą Twardziel.
Niedowiarków proszę o doczytanie.