Temat: Teoria Spisku
View Single Post
stare 02.11.2007, 16:36   #40
Nereide
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie 4

4

Minęła pierwsza po południu, gdy Emily opuściła dom Amandy. Na niebie pojawiły się niewielkie kłębiaste chmury, a temperatura na zewnątrz nieznacznie wzrosła. W niezbyt dużym domu kobieta niosła puste filiżanki do kuchni, a sama pogrążona była w wielkiej zadumie. Wyobrażała sobie Elizabeth Welkins podróżującą po świecie, pragnącą bezskutecznie przekazać innym prawdę.

Poświęciła dziesięć lat swojego życia.

Mandy udała się do przebieralni i zmieniła nakrycie wierzchnie. Uczesała się i przystanęła przy lustrze. Spoglądała na swoją wciąż młodą twarz i rozmyślała nad upływającym czasem. Cofnęła się pamięcią i wspomniała dawne lata, gdy malowała się na randki i przygotowywała do wyjścia z przyjaciółmi. Zamknęła oczy i oddała się swojej wyobraźni na nieznaczną chwilę. Następnie poprawiła makijaż i wyszła z domu. Szła powolnym krokiem rozkoszując się wiosennym powietrzem. Obserwowała mijające ją osoby śpieszące w ważnych sprawach do biur, lekarza albo na czysto biznesowe spotkania. Czuła się dziwnie spacerując bez celu, a tym bardziej bez ograniczeń. Zawsze była w ruchu. Ostatnie parę miesięcy miejscem wzmożonej aktywności fizycznej Amandy było biuro i jej dom. Nie pamiętała ostatniego dnia, w którym udała się samowolnie na spacer, dla zwyczajnej przyjemności. Ostatnie wspomnienie dotyczące przechadzki na wolnym powietrzu miało miejsce w trakcie pisania artykułu na temat najnowszej książki Sandersa, kiedy to przeprowadzała z nim wywiad w parku. Dlatego też spacerowała wolnym krokiem miarowo wdychając ciepłe powietrze, w którym dało się wyczuć zapach kwitnących kwiatów.



Nim doszła do publicznej biblioteki, minęła po drodze sklep spożywczy, bank i pocztę. Przez moment mignęła jej myśl dotycząca przyszłego rachunku, na który będzie musiała wyłożyć swoje oszczędności, ale zadumę przerwała gromadka dzieci biegnąca z plecakami do szkoły. Mandy zmusiła się do lekkiego uśmiechu, ale mimo wszystko łza pojawiła się w kąciku oka. Zakręciła w boczną uliczkę i doszła do masywnego budynku. Weszła po schodkach i otworzyła szerokie drzwi. Przekroczyła próg i jej wzrok od razu objął zasięgiem całe wnętrze. Stwierdziła, że ostatnim razem było mniej półek, a ilość stanowisk komputerowych podwoiła się. Podeszła do lady znajdującej się niedaleko po prawej stronie od wejścia i zwróciła się w stronę mężczyzny układającego książki według tematyki.


- Dzień dobry. Chciałabym zapytać, gdzie znajdę archiwa sprzed ostatnich piętnastu lat? – Kobieta szeroko spojrzała na bruneta. Mężczyzna uważnie skierował wzrok na twarz Amandy.

- Najlepiej by było, gdyby skorzystała pani z komputera. Znajduje się w nim spis całego naszego archiwum.

Kobieta podziękowała i odeszła. Zbliżyła się do najbliższego stanowiska komputerowego i usiadła na wygodnym krześle. Wpisała w wyszukiwarkę nazwisko Elizabeth Welkins.

Czas oczekiwania piętnaście minut. Świetnie.

Zrezygnowana wstała i przeszła się pomiędzy regałami. Przejrzała parę książek dotyczących historii ostatnich dziesięcioleci, „Teorie komunikowania masowego” Stanley’a Baran’a oraz przypadkowy tom dotyczący problemów współczesnego świata. Mandy chwyciła ten ostatni i przekartkowała w celu znalezienia zagadnień o pogodzie. Natrafiła na obszerny rozdział o efekcie cieplarnianym, jednak nie dokończyła czytać. Szybkim krokiem skierowała się do swojego stanowiska komputerowego, gdyż na krzesło właśnie siadał brunet zza lady.

- Przepraszam, ale w tej chwili ja korzystam z tego stanowiska – rzekła podniesionym głosem kobieta.

- Przed chwilą nie widziałem tu nikogo, a komputer jest mi obecnie potrzebny – mężczyzna spokojnym tonem zwrócił się do Amandy. Uważnie przyjrzał się jej twarzy, po czym głęboko i stanowczo wdarł się w jej duszę badając błękit tęczówek. Nie cierpiała, kiedy obcy mężczyzna tak na nią patrzył. Czuła się niezręcznie.

- Nie mógłby pan przejść do innego stanowiska? Opuściłam miejsce, bowiem wyszukiwanie miało zająć piętnaście minut. Skorzystałam z okazji i przejrzałam nowe pozycje – szybko wytłumaczyła. Mężczyzna przeniósł wzrok na monitor.


Wyszukiwanie zakończone. Znaleziono 5 pozycji spośród fraz „Elizabeth Welkins”.

- Widzę, że już zakończyło szukać. Proszę, nie będę przeszkadzał. – Brunet wstał i odszedł w głąb sali.

Amanda niezwłocznie zajęła miejsce i przejrzała archiwum. Przez najbliższe pięć minut jej wzrok podążał ruchem błyskawicy po wyświetlonym tekście, fragmentach gazet. Po przeczytaniu wszystkiego, zamarła w miejscu. Wyłączyła aplikacje i podeszła z wcześniej wziętą książką do bibliotekarza.

- Przepraszam, że znowu pana niepokoję, ale chciałabym wypożyczyć tę książkę. – Brunet spojrzał znad właśnie czytanej powieści na kobietę.

- Pani nazwisko? – zapytał.

- Rocher, Amanda. – Mężczyzna szybkim ruchem wystukał na klawiaturze imię.

- Przykro mi, ale nie mamy pani w bazie danych.

- W takim razie niech pan spróbuje Martson.

- Dziękuję za skorzystanie z usług naszej biblioteki. – Oczy obojga na moment się spotkały i książka z powrotem znalazła się w rękach Mandy. Chwilę potem kobieta skierowała się w stronę drzwi wyjściowych.


~*~


Mężczyzna pomógł wstać złotowłosej dziewczynce. Łzy ciurkiem leciały po jej młodej twarzyczce. Otrząsnęła ubranie z brudu i mocno przytuliła się do ojca.


- Przepraszam – szepnęła.

- Nie oznacza to, że wszystko jest w porządku. Zachowałaś się krnąbrnie i nieelegancko. Będę zmuszona odłożyć kupno lalki – szatynka stanowczo zwróciła się w stronę dziecka.

W oczach dziewczynki pojawiły się nowe łzy. W tej chwili przeżywała najgorszy moment w swoim krótkim życiu. Rodzice ją pouczali i karcili. Odbierali jej radość życia. Czuła się kompletnie samotna. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, by móc przytulić się do ulubionej poduszki. Dziewczynka odwróciła się i szybkim susem pobiegła przed siebie mijając spacerujące rodziny.

- Corinno! – ostro i głośno krzyknęła kobieta. – Natychmiast wracaj!

- Zostaw ją. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – spokojnie rzekł do niej mężczyzna i wtuleni usiedli na ławce.
  Odpowiedź z Cytatem