View Single Post
stare 09.12.2007, 17:53   #2
Vivatte
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Same dobre wiadomości!..."

2


„No 10. - Black and White”, Niquelon Deibn, olej na płótnie, 17.XII.2006


Pracowałem spokojnie w moim małym kąciku malarskim, jaki urządziłem sobie w ogrodzie. Rozmyślając nad tonacją koloru nowego obrazu (lepszy fioletowy + czarny czy czarny + czarny?) i kontemplując najnowsze dzieło - „Nr 10”, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Chociaż bardzo nie na rękę było mi wszelkie przerywanie rozmyślań, musiałem odebrać, gdyż tego samego dnia oczekiwałem na telefon od agenta handlowego, który miał się zająć kwestią wystawienia kilku moich obrazów w galerii Quebec. Odebrałem więc.
- Witaj, Niquelon. Tu Anette.
- O co chodzi? - bezmyślnie odpowiedziałem.
- Bo... chciałabym cię prosić o małą pomoc. Czy masz jakieś zajęcia przez najbliższe kilka dni?
- Nie, oczywiście że nie mam. - oczywisty to był fakt, że kłamałem, ale cóż mogłem zrobić, gdybym odmówił pomocy mojej kochanej siostrze, najpewniej do końca życia by się do mnie nie odezwała - Ale w czym miałbym ci pomóc?
- Przyjedź do nas tylko, znasz adres. Najlepiej jak najszybciej. Mógłbyś już teraz?
Zdenerwowałem się. Bo co innego mogłem zrobić? Ja tutaj szkicuję, a Anette bezczelnie mi przerywa tylko po to, żebym zajął się mamą. Pewnie gdzieś chce sobie wyjechać i dlatego potrzebuje mojej pomocy. Wie, że nie potrafię jej odmówić. A gdzie jedzie? Na wakacje, oczywiście. Bo zima się zbliża i chce wyjechać w góry. Oczywiście tylko ona może mieć spokój w święta, a ja nawet malować nie mogę, bo przecież jestem odpowiedzialny za dom i mamę. Eh... muszę się gdzieś daleko przeprowadzić. Jeżeli będę nadal mieszkał w tym samym mieście co Anette i mama, to do końca życia pozostanę w roli zimowo-letniej pomocy domowej.
- Ech... dobrze. Już jadę.
I moja siostra odłożyła słuchawkę. Na pewno jest z siebie bardzo zadowolona.



Jednak nie jechałem, lecz szedłem. No bo niby po co jechać, jak mogę się przespacerować?
Mamy w końcu bezśnieżną zimę, śnieg zapowiadają dopiero w styczniu.
Gdy przyszedłem do domu Anette i mamy, zdziwiłem się. Myślałem, że na jej domu i na przyległych kamienicach już będą ozdoby choinkowe. Widocznie nagle wszyscy zmądrzeli i przestali szykować ozdoby już 17 grudnia. Poza tym, okazało się że dokonałem złego wyboru z ubiorem. Nie wiem czy nagle stałem się kompletnym debilem, ale jesień naprawdę była zimna – mimo bezchmurnego nieba, wiatr poważnie dawał się we znaki. Okazało się, że mama zauważyła mnie.
Wracała do domu, jak mówiła, ze spaceru w miejskim parku. To stara kobieta, więc lubie się przespacerować i karmić gołębie, siedząc na ławce. Spotkaliśmy się przy furtce. O dziwo, nie była zbyt ciepło ubrana.
- Witaj, synku! Co ty tu robisz? - powitała mnie z ciepłem w głosie.
- Anette po mnie zadzwoniła.
- Ach, tak... no to może nie będziemy, ten... marznąć, chodźże do domu.
- Jasne, mamo.
I poszedliśmy do domu, abym dowiedział co wymyśliła Aette, gdzie jedzie i jak mało wolnego czasu zostanie mi przez najbliższą zimę. Gdy szedliśmy przez - dość krótką - ścieżkę do drzwi wejściowych domu, spytałem się jej:
- Mamo, gdzie byłaś?
- W parku, no i byłam odwiedzić grób Bery'ego. Ech... który to będzie rok od jego śmierci?
- Już chyba cztery lata.
- Straszna była ta jego śmierć. Prawda?
- Tak... nie chcę już nigdy tego wspominać. Wiesz przecież, czemu się wyprowadziłem.
No i weszliśmy do domu.


Zastałem Anette pijącą herbatę w kuchni. Na mój widok natychmiast wstała. Zdziwiłem się, gdyż była ubrana w futro, mimo że była w domu. Widocznie zauważyła, jak dziwnie patrzyłem na jej strój, bo zamiast przywitać mnie, jej pierwsze słowa w stosunku do mnie brzmiały:
- Och... wiesz, byłam właśnie w galerii Quebec. Obejrzeć twoje obrazy.
- To miło... no więc, o co chodziło?
- Bo widzisz... mama jest już dość stara i nie może mi pomóc w dekorowaniu domu na święta. Sam wiesz, już 17 grudnia i trzeba urządzić dom. Chciałabym, abyś nam w tym pomógł, bo sama chyba nie dam sobie rady.
No więc zamiast miesiąca będę musiał pomagać tu tylko przez jakieś cztery dni, przyczym nadal będę mógł być w swoim domu, olać ich, zajmować się czymkolwiek byle nie rozwieszaniem ozdób, a potem wcisnąć kit, że późno wstałem. Genialne. Kamień spadł mi z serca.
- Jasne.


- Herbata gotowa! - zawołała mama. Musieliśmy iść do kuchni, usiąść przy stole i napić się niesmacznego odczynnika kuchennego, co się zwał herbatą.
- Wypijcie wszystko. Uszykuję wam później ciasteczka...
- Nie, nie trzeba - powiedziałem z (udawaną) skromnością.
- Ależ żaden kłopot. Najecie się tutaj. Inaczej nie jestem Jacquelline Deibn!
W myślach bym się rozpłakał.
- No więc...


- Czy spędziłbyś z nami święta Bożego Narodzenia? Będzie cała rodzina...
- Eee... ale... ale ja... - łatwo się domyśleć, że miałem inne plany. Nie chciałem spędzać kolejnych świąt z mamą, Anette i krewnymi, których w życiu na oczy nie widziałem. Zresztą nie lubię rodzinnych uroczystości, zawsze wszyscy rzucają "śmieszne" żarty i opowiadają sobie historyjki rodzinne. Poza tym, jem bardzo mało i pewnie pękłbym dzięki spożyciu wszystkiego, co by nasza mama przygotowała. I jeszcze te dzieciaki - biegają wokół stołu, wygłupiają się i myślą, że są śmieszne... na ostatnich wspólnych świętach jakiś wuj bez przerwy mówił, "żeby ten Niquelon zaczął wychodzić kiedyś, bo cały jest blady".
- Będzie cała rodzina!
- Ja nie mogę, bo... będę na świątecznym balu w Uniwersytecie Sztuki im. Edvarda Muncha. Wiesz, będę tam przemawiał. - To była chyba najgorsza wymówka, jaką mogłem znaleźć (ale rzeczywiście będę na tym balu, ha).
- Ech... - mama bardzo mocno westchnęła. - Dobrze.
Potem rozmowa zeszła na luźniejszy tor. Toczyłem się z nudów, a dyskutowaliśmy o rodzinnych sprawach i o moich obrazach. Po trzech godzinach jednak mama spojrzała za okno i powiedziała zbawcze słowa:
- Ściemnia się już.
- Widzisz, mamo... miałem jeszcze umówione spotkanie z agentem handlowym. Mogę już iść?
- Oczywiście, żegnaj!
- Pa pa, mamo i Anette!
I poszedłem.



Od autora: Odc 2 jest dopiero wstępem do prawdziwej akcji. Dopiero w 3 odcinku pojawi się dość dużo nowych postaci. Także od 3 odcinka rozpocznie się prawdziwa akcja. Wiele pracy spędziłem nad domem mamy, tak więc pojawi się on w jednym z kolejnych odcinków, tak jak sam duet Anette i mamy.
  Odpowiedź z Cytatem