Na początek chciałabym wszystkich przywitać, ponieważ jestem nowa na forum.Postanowiłam napisać swoje pierwsze fs

Mam nadzieje, że na początek nie będziecie oceniać zbyt surowo.Licze również na wasze pozytywne komentarze.No więc do dzieła.
Prolog
Zamknijcie oczy i spróbujcie sobie wyobrazić najpiękniejsze miejsce na świecie.
Co widzicie?Złote plaże?Lazurowe, krystalicznie czyste morskie tonie?Niebo bez jednej chmurki?Nie otwierajcie jeszcze oczu...
A teraz to, co podpowiedziała wam wyobraźnia pomnóżcie przez sto-właśnie tak piękny jest mój nowy dom.Mięciutki biały piasek, drzewa palmowe porastające plaże, wysokie łuki skalne, górujące nad licznymi zatoczkami, woda, która w promieniach słońca pobłyskuje migotliwie niczym grogocenne kamienie.A wszystko dzięki Neptunowi.
Właśnie za jego sprawą trafiłam tu wraz z mamą i tatą, by rozpocząć całkiem nowe życie.Musiało to być miejsce, gdzie moglibyśmy mieszkać razem i gdzie nie bałabym się ujawnienia mojej tajemnicy.
W podróży towarzyszył nam Archiwal, syreni mężczyzna, jeden z członków gwardii przybocznej Neptuna.

Przaz całą drogę eskortował naszą niewielką żaglówkę, płynąc tuż obok.Jego długie, kruczo-czarne włosy powiewały na wietrze.Co pewien czas Archiwal dawał nura w wodę, wystawiając do góry swój ogon-srebrzysty, ostro zakończony przypominający nieco sztylet.
Powoli wpłynęliśmy do zatoki w kształcie podkowy.
-Może by tak ktoś z was wyciągnął pomocną płetwę?!-zawołał Archiwal.-Samemu jest mi trochę za ciężko.Przechyliłam się przez burtę, żeby pomóc mu przyciągnąć łódź do drewnianego pomostu.W tym czasie mój tata popłynął za rufę, by zarzucić cumę na wystającą z wody dalbę.

Mama nadal siedziała w kabinie wraz z Mistyczną Millie, swoją przyjaciółką z Brightport.Millie zajmowała się wróżbiarstwem i zazwyczaj urzędowała tam na molo.Zanim wypłynęliśmy w podróż, przepowiedziała Archiwalowi jego dalszy los, stawiając mu tarota.Tak spodobały mu się te wróżby, że poprosił Millie, aby się do nas przyłączyła.
Archiwal podpłynął do burty naszej łodzi.
-Zatem jesteśmy na miejscu-powiedział.-Zatoka Północna, wyspa Medina.
-A dlaczego ta wyspa nazywa się Medina?-zapytałam.
-Dlatego że znajduje się w samym centrum Trójkąta.
Trójkąt Bermudzki...Aż ciarki przeszły mi po plecach.Archiwal opowiadał nam o nim po drodze-o tych wszystkich łodziach i samolotach, które tajemniczo znikały, gdy tylko znalazły się w jego obrębie.
Z początku nie wiedziałam, czy mam wierzyć w opowieści Archiwala, ale gdy byliśmy jeszcze na pełnym morzu, miało miejsce dziwne zdarzenie.Płynęliśmy, a łódż miarowo się kołysała, łagosnie przecinając fale.W pewnej chwili to się zmieniło.Powierzchnia wody zrobiła się idealnie gładka.Zgasł silnik łodzi i wszystko zatrzymało się w bezruchu-nawet wskazówki na moim zegarku.Wyglądało to tak, jakby czas stanął w miejscu.
-Tak właśnie działa trójką Bermudzki-wyjaśnił Archiwal.-Teraz będzie was chronić przed światem zewnętrznym.Nikt nie wie, jak przedostać się do środka Trójkąta.Nikt z wyjątkiem kilku wtajemniczonych z ludu syren.-Archiwal wrzucił na pokład linę, którą wcześniej nas holował.-A właściwie, oprócz tych kilku wtajemniczonych to jeszcze...ale lepiej, żebym o tym nie mówił.

-O czym?Powiedz mi, proszę!