View Single Post
stare 23.12.2007, 10:44   #126
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem na Dziwnowo.

Lizek, no cóż jeszcze troszkę a z tego Dziwnowa naprawdę byłoby *****owo. Na szczęście Don już wącha kwiatki od spodu. xP

Dzięki za komentarze i za to, że jednak zostajecie i zamierzacie zaglądać do tego tematu.
Sama jestem ciekawa Waszych reakcji. Ciekawe jak Wam do gustu przypadnie mój shiz. xP
Piszcie wszystko co Wam się nasunie. Spostrzeżenia. Jak zauważycie rażące błędy, szczególnie te merytoryczne. Postaram się albo obronić albo przyznam Wam rację.
Niektórzy pewnie będą się domyślać co będzie dalej. Nic na to nie poradzę.
W prawdziwych książkach też tak jest, że się dedukuje i domyśla dalszych wydarzeń. To nie jest oczywiście książka i nią nie będzie, ale Ci co znają moje FS łatwo mogą wybiec daleko w przyszłość. Ciekawa jestem jak to odbieracie i co da się wyczytać już teraz, na poczet dalszych wydarzeń.
Czy czytając to FS, oczywiste wydają się wam niektóre rzeczy?
Czy może kompletnie nic z tego nie rozumiecie.

To FS to moje takie mini doświadczenie.
Ważne jest jak odbieracie niektóre fakty i czy piszę zrozumiale.
Czy rozumiecie to co piszę?

Dobra powolutku zaczynam.
Czytacie e-maile Tytusa do dalekiego kuzyna Simbada.

e-mail 1

Drogi daleki kuzynie żeglarzu Simbadzie.
Kurde nie wiem jak mam zacząć. Dawno się nie widzieliśmy i tak ogólnie.

Często wspominam dawne piękne czasy. Pamiętasz może zarazę w 700 roku.
Ty, albo najlepsza to była ta dżuma, sto lat później. Oj to był piękny okres w moim życiu. Ciekawe co porabiasz? Miałeś żeglować. Ciągle o tym biadoliłeś i zawsze brałeś robotę na kutrach rybackich.
Ja, mój drogi kuzynie właśnie siedzę w swoim nowym domu i piszę ci co u mnie słychać.

Oj wiele się wydarzyło od czasu kiedy po raz ostatni się widzieliśmy. Kiedy to było? E, będzie już z 1000 lat. Zresztą nieważne. Opowiem ci co porabiałem od czarnego moru w 1007 roku.
Zaraz jakoś tak, tydzień później, kiedy wypadłem ze zgromadzenia Mrocznych Kosiarzy, osiedliłem się w Abrakadabrowie.
Na Alei Wiązów 93 w Dusznym Miejscu rozkręciłem mały i dobrze prosperujący interesik.
Padniesz jak Ci powiem. No słuchaj, ja Twój kuzyn Tytus, zacząłem sprzedawać ciasteczka.
Poznajesz mnie?

Wiesz, fajnie było. Ta Wampirzyca Wilka to bardzo miła simka. Ona handlowała smoczymi jajami. To unikatowy i delikatny towar był.
Obok rozbiła się Kostucha w swoim czarnym płaszczu i zaczęła lodami handlować. Wredny to babsztyl, zawsze mi podkradła jakieś ciasteczko. Jak ją naszło to nawet klientom kosą groziła. A niech ją wirus pochłonie.
W tym samym miejscu, sprzątała Kościdla.

Spodobałoby ci się tam. To miejsce miało swój urok. Dobrze mi się żyło.
Pewnego dnia przez przypadek usłyszałem o nowej zarazie.

- Poważnie? – dopytywała się pięknej simki Kostucha.
- Mamy to jak w banku – trajkotała jak najęta Majka Ćwir – My to z Henrykiem, przeprowadzamy się. Zmieniamy dane osobowe i ukryjemy się. Wiesz, nie mów nikomu – mrugnęła do Kostuchy elegancka jak zawsze Majeczka – Henryk będzie się nazywał Moltimer, czy jakoś tak a ja mam być, Bella.
Pomyślałem wtedy, że Majka będzie mieć imię zupełnie jak te podpaski bella.
Jak nie ryknąłem śmiechem. Słuchaj, a ona wtedy na mnie spojrzała i powiedziała.

- Śmiej się. Ja na twoim miejscu też bym się pakowała – mówiła zupełnie poważnie – Nie wiecie co będzie. Henryk mówi, że to koniec. Koniec nas. Trzeba patrzeć w przyszłość. My się wyprowadzamy do Miłowa. – powiedziała na odchodne.

Ogólnie to wtedy było okropne zamieszanie. Znasz zasady. Dużo simów spotkało się z kosą.
Wredna Kostucha została powołana, musiała zapakować interes z lodami i zbierać swoje żniwa. Wiesz jak bluzgała przy tym. Mnie na szczęście nie powołano, zresztą odzwyczaiłem się już od roli kosiarza. Odnalazłem się w handlu ciasteczkami. Likwidacja simów ruszyła pełną parą.

Kuzynie nie jedno się przeżyło. Prawda? Forsa robi swoje.
Opłaciłem kogo trzeba i tak dowiedziałem się o Dziwnowie.
Zapakowałem resztę kasy, całe 20000 simoleonów i już wyruszałem w podróż, kiedy usłyszałem za sobą głos.
- Mogę iść z tobą?
To była Kościdla. Nie znałem jej za dobrze.
Taka cicha, zawsze w tym fartuszku sprzątała po całym Abrakadabrowie.

A teraz, tak znienacka chce ze mną iść. W sumie obojętne mi to było, więc się zgodziłem, wtedy ona zdjęła ten fartuszek i poszła za mną.

W Dziwnowie wylądowaliśmy jakoś tak na końcu lata.
Na miejscu okazało się że 20000 simoleonów to mało kasy. Po konsultacjach, kupiliśmy pustą działkę i wspólnie z Kościdlą wybudowaliśmy na jej brzegu skromną izbę.

Zamierzamy w przyszłości się rozbudować. Oboje mieszkamy na statusie współlokatorów.
Kiedy weszliśmy do domu, odważyłem się i zapytałem ją o imię.
- Izabella – opowiedziała.
- Tytus, miło mi – powiedziałem podając jej swoją dłoń.

Dom jest skromny, wybudowany zgodnie z zasadami starego porządku.
Mamy możliwości rozwoju, teraz trzeba tylko sobie jakoś radzić. Na razie kończę.

Jeszcze się odezwę.
Twój kuzyn Tytus.

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 23.12.2007 - 12:22 Powód: błędy
  Odpowiedź z Cytatem