View Single Post
stare 27.12.2007, 21:39   #142
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem na Dziwnowo.

hmm, mi też forum nie działało ;(
e-mail 4

Drogi Simbadzie piszę do Ciebie ten długi list bo….
Dobra bez jaj. Nie jestem mocny w początkach listów, znów przejdę do rzeczy.

Po pierwsze, ten Amadeusz Gold się wyprowadził. I dobrze. Jednego dziwaka mniej.
W okolicy pojawił się Chaber Cybant ze starej gry i zaproponował muzykowi wspólne mieszkanko na obrzeżach Zielonego Wąwozu.

Amadeusz się zgodził i obiecał wszystkim, że jak go ktoś zaprosi to on nie odmówi i zagra dla przyjaciół zupełnie za darmo. Kuzynie on moim przyjacielem nie jest i nigdy nie będzie.

Po drugie, sprawy się skomplikowały. Pamiętasz tego owada może?
No właśnie ten owad zaprosił mnie i Izabelę do siebie. Mówił przez telefon, że to krótko będzie i o obiad tylko chodzi. Wyjadł nam wtedy wszystkie kanapki, więc pewnie chce się teraz zrewanżować pomyślałem sobie. Zgodziliśmy się przyjść.
Mam zdjęcia, więc Ci wszystko brachu zaraz wyjaśnię.
Ten owad pochodzi z domu Dziwak. Nazwa tej okolicy pochodzi od jego nazwiska, bo jego ojcowie byli założycielami i pomysłodawcami całej tej społeczności. Mieszkają w bardzo brzydkim domu. Najgorsze jest to, że kiedy tam poszliśmy to było pełno simów.

Na tym zdjęciu ja głaszczę córkę tego owada Waldemara. Mała ma na imię Kornelia, a jej matką jest Cecylia. Ta siwa z czarnej kiecce to Oliwka. Cuchnie od niej wiedzą tajemną więc unikałem jej jak ognia. Ten do papugi podobny, to Nerwus. Obok niego siedzi ktoś z kim jest zaręczony. Tych dwóch z przodu zdjęcia to nieziemskie dzieci. W starym świecie tego zjawiska nie było, tutaj podobno zdarza się nagminnie. Jeden jest synem owada, drugi tego zaręczonego z Nerwusem. Hałaśliwi tacy są.
Kiedy owad uklęknął i zaczął Cecylię prosić o rękę, zrozumiałem, że zostaliśmy podstępem wkręceni w sprawę dość poważną.

Szlag trafił całe postanowienie o nie braniu udziału w wydarzeniach społeczności z Dziwnowa. Przecież nie będę od kogoś z domu uciekać. Razem z Kościdlą zostaliśmy więc na ślubie.

Ta panna młoda, wystroiła się jak wróżka jakaś. Podobna nawet była to tej Mary co sprzedawała w Abrakadabrowie diamentowy pył i inne akcesoria. Ten co siedzi z tyłu przy szachach, z tym brzuchem, to były mąż panny młodej. Ta mała w blond dredach i ten sim obok w brązowym garniturze to narzeczeństwo. On jakoś Leszek ma, i jest bratem pana młodego. Ślub był dziwny i szybki. Zupełnie tak jakby wszyscy czegoś się obawiali.

Podobno nie było na nim siostry pana młodego.
Później były tańce. Jestem dobrze wychowany kuzynie, więc też tańczyłem.

Jakoś tak umówiliśmy się z Izabellą, aby w miarę możliwości jednak trzymać się z daleka od nich wszystkich. Postanowiliśmy potańczyć z dziesięć minut i czmychnąć ukradkiem do domu. Jednak niestety zaczęła podrywać mnie ta siwa. Ach tak niby to na boczek, że niby potańczyć ona chce. Obok stanęła Cecylia z córką na rękach, a ja tańczyłem z tą starą.

Oddzielono mnie od Kościdli. Oliwka wyraźnie na mnie leciała.
- Mam słabość do takich kosteczek jak ty masz – mówiła i nachalnie patrzyła się w okolice mojej obręczy miedniczej, oblizując przy tym swoje usta. Przeszedł mnie dreszcz odrazy. Kiedy mnie objęła i zaczęła niby to przypadkiem głaskać po powierzchni grzbietowej łopatki, to nie wytrzymałem i normalnie wyrwałem się jej. Zboczona jakaś albo nie dopieszczona pomyślałem.
Chwilę później dorwał mnie ten z irokezem i zaczął szpanować.

Biadolił coś o tym, że on niby wie i mrugał do mnie. Następny gej w okolicy pomyślałem. Jakby ten muzyk Amadeusz nie wystarczył. Ten sim strasznie mnie denerwował. A ten obok na zdjęciu, ten niby transwestyta lub nie wiem sam już kto, nie jest lepszy. Mówię Ci brachu, sąsiadów to my mamy nie do pozazdroszczenia. Najgorsze jest to, że Nerwus próbował mnie oficjalnie zaprosić na swój ślub. Odmówiłem stanowczo.

Simabdzie nie potrzeba mi tutaj jakiś układów. Układy są dla śmiertelników. Zawsze dawałem sobie radę sam. Pamiętasz czasy kiedy się w grobie leżało. Nikogo przy nas nie było. Zresztą Kościdla jest tego samego zdania. Kiedy tylko ten Paskal próbował ją podejść, aby namówiła mnie na to ich wesele, to też odmówiła.

Radość wewnętrzna mnie ogarnęła. Ona zna zasady. Zresztą tak naprawdę wszystko co robimy, to dla dobra tych istot. Nie potrzebne są nam tutaj jakieś nowe rewolucje. Zmiany nie zawsze są dobre. Lepiej niech ten owad i jego żonka pilnują swoich dzieci, to co mają i co mogą mieć. Nie zamierzamy się mieszać do ich życia. Jeżeli natomiast oni wszyscy myślą, że znajomość z nami przyniesie im jakieś korzyści to się grubo mylą. Przecież ja już od wieków nie jestem w branży, a Kościdla nigdy tak naprawdę nie była.

Ostatnio z Izabellą się bardzo zaprzyjaźniliśmy.
Którejś niedzieli wstałem rano i uszykowałem jej zapiekanki. Ona jeszcze spała.

Popołudniem postanowiliśmy pójść na łyżwy. Obok wybudowano ogromne lodowisko.
Opowiem Ci następnym razem jak było, bo teraz śpieszy mi się do pracy.
Czołem kuzynie.
Napisz mi tutaj jak masz jakieś pytania lub wątpliwości. Napisz co słychać. Napisz cokolwiek. Ja na pewno jeszcze do Ciebie napiszę.
Twój kuzyn Tytus.
  Odpowiedź z Cytatem