View Single Post
stare 29.12.2007, 18:04   #150
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem na Dziwnowo

e-mail 5

Jak tam stawy kuzynie Simbadzie?
U mnie dobrze, chociaż już myślałem, że się uszkodziłem.
Na szczęcie skończyło się na strachu.
Razem z Izabellą poszliśmy na to lodowisko. Niedziela popołudniu, ona miała wolne i ja też.
Zaczepiałem ją troszkę. Takie końskie zaloty.

Fajna ona jest. Ma poczucie humoru. Wie kiedy mówić, a kiedy milczeć. Ma wiedzę.
Niejedno przeżyła i jest wyrozumiała. Bawiliśmy się przednio.

Pisałem Ci już, że bardzo się z Kościdlą lubimy. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Na łyżwach było nie za wesoło. Najpierw wszystkie buty były za luźne w kostkach. Nic nie mogliśmy sobie wybrać, więc ostatecznie przyczepiliśmy samą łyżwę do naszej kościstej podeszwy. Od samego początku ten metalowy pręt upijał mnie w guzowatość kości sześciennej, ale nic już nie mówiłem. Izabella świetnie jeździ na łyżwach.
Ja natomiast upadłem na ten twardy lód.

Słuchaj brachu, jak mnie się normalnie kość guziczna obiła, to aż gwiazdy w oczodołach zobaczyłem. Zacisnąłem żuchwę i trzonowcami potarłem jeden o drugi, aby nie wyć z bólu. Wystraszyłem się na poważnie. Przecież mogło mi się coś ukruszyć. Na szczęście skończyło się na strachu.
Miło i sympatycznie było na kubku gorącej czekolady.

Pełno simów, ale tak jakoś nikt nikogo o szczegóły jego życia nie wypytywał.
Bardzo mi to do gustu przypadło. Ta anonimowość w wielkim mieście. Ta powierzchowna gadka o niczym.
Jak się ściemniło to rozpaliliśmy ognisko, aby ogrzać kości.

Kościdla zgłodniała, więc zaprosiłem ją do nowego baru bistro Flamingo.
Kuzynie to nie była żadna randka, tylko takie spotkanie. To bardzo miłe miejsce, ale obsługa jest dość drętwa. Kelnerzy nieudolni. Jeden był tak rozkojarzony, że upuścił na mnie tą tacę z jedzeniem.

Dwa razy dzisiejszego dnia miałem przykre zdarzenie. Ten upadek na łyżwach i teraz ten talerz, huknął mnie prosto w szew strzałkowy, odbił się i jeszcze krawędzią dziabnął prosto w kość potyliczną. Normalnie skuliłem się w panice.

Kuzynie do życia to trzeba mieć cierpliwość.
W końcu doniesiono nam jadło i razem z Izabelą wznieśliśmy uroczysty toast za szczęście.

Kuzynie nie uwierzysz jak Ci powiem, kogo ja spotkałem w tym bistro. Znana twarz ze starego świata. Panna Stanisława we własnej osobie. Ino w te kręgle grała rozradowana cała.

Podszedłem do niej zagadać, przywitać się. Sam wiesz, w końcu mieszkało się tyle lat w tamtym miejscu. Mówię:
- Cześć Staśka – kłaniam się w pas i dodaje – Zawsze byłaś i jesteś moją ulubioną panną.
Wiesz jak ona się nadęła. Zaczęła na mnie skrzeczeć, że nie jest żadna pana tylko Pani Zadecka i sobie wyprasza takie traktowanie. Udała że mnie nie zna i odeszła zaciskając tą swoją torebkę.

Kuzynie wszędzie bym ją poznał. Odbiło jej. Albo wyszła w końcu za mąż, albo dla niepoznaki zmieliła tożsamość, tak jak planowali Ćwirowie, i teraz udaje głupią.
Dałem sobie z nią spokój. Sam nie lubię jak ktoś wtrąca mi się do życia i węszy w mojej przeszłości. Zszedłem na dół tego bistro po Kościdlę, chciałem iść już do domu.
Wtedy zaproponowała mi wspólny taniec. Tańczyliśmy dość długo i rytmicznie. Izabella włożyła swoją rzepkę pomiędzy moje stawy kolanowe.

Nasze kości udowe zaczęły się o siebie pocierać. Kuzynie, po prostu tak niechcący zerknąłem na jej łuk łonowy. Zauroczyłem się wtedy w niej. Naprawdę zauroczyłem się. Nie wydałem się z tym przed nią, jednak wewnętrznie postanowiłem ją poderwać. Opracowałem plan działania. Jak tylko przyjdzie wiosna zabiorę ja pod namioty i tam będę ją podrywać.

Na razie kupiłem jej nową papugę. Ptak nazywa się Pirat. Izabella jest zachwycona.

W miarę możliwości staram się jej pomagać w pracach domowych. Pirat szaleje po domu.

Jednak jakoś nie ucieka, widać tamten egzemplarz był wadliwy.
Nasze życie toczy się zwyczajnie. Czas płynie. Ja często sobie ćwiczę a Kościdla czyta.

Czekam do wiosny. Czekam na tą wyprawę pod namioty.
Teraz jest początek zimy. Zebraliśmy marne pomidory. Wiało wtedy chłodem.

Czułem w stawach, że niedługo spadnie śnieg. To byłby nasz pierwszy śnieg.
W starym świecie ciągle było lato. Tutaj są pory roku. Życie zatacza kręgi.

Simbadzie będę kończyć na razie. Coś mi przed domem buszuje.
Muszę iść sprawdzić.
Odezwę się jeszcze do Ciebie.
Twój kuzyn Tytus Grot.
  Odpowiedź z Cytatem