View Single Post
stare 11.01.2008, 15:05   #15
Simona
 
Avatar Simona
 
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: "Spojrzenie na czas"

Hmm... tak będę pisać i jak widzicie piszę . Możliwe na 99 %, że niedługo wyjadę i raczej mi się nie uda napisać siódmego odcinka. Zresztą mam ogrom pracy na luty. Więc następny odcinek ujrzycie w lutym XP.
Odcinek 6 - krótki niestety. Miłego czytania!

Odc. 6 Gdy wzrok daje nam w kość

W godzinach największej sierpniowej spiekoty przebywałyśmy suchą, polną drogę. Dobrze było czuć to gorąco w powietrzu. Nie często zdarzały się drzewa, więc gdy tylko zobaczyłyśmy wolno rosnące, dobrze rozgałęzione drzewo przysiadałyśmy pod nim. I tak przy jednym z tych drzew, podczas gdy rozkoszowałyśmy się wilgotną trawą oraz czarnym cieniem chłodu, zdarzyło się coś niespodziewanego.



Gdy my miło rozmawiałyśmy, na konarach biegało i skakało, skakało i biegało zwierzę. Nagle spadło… nie może zeskoczyło z drzewa prosto na kolana Stefani. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak wiewiórka. Trudno mi było określić – to zdarzyło się tak szybko.
- Aaaa! Złaź ze mnie! – wrzasnęła Stefania strzepując zwierzaka. – Co to jest? Co to jest? Niech się do mnie nie zbliża!
Panna Hierfit piszczała zupełnie tak jak dziewczynka panicznie bojąca się pająków. Na to wiewiórka prychnęła, szczerzyła kiełki i jeżyła sierść.



Przyjrzałam się zwierzęciu, które zachowywało się kosmicznie, a jego wygląd można ocenić na koto-wiewiórkę.
- Lena – odwróciła się do mnie Stefania. – Co to jest?! Na pewno szatan! Chce mną zawładnąć i zabrać od świata dobrych. Lena, ja nie chcę pójść do świata złych!
- Spokojnie! Nie panikuj! – rzekłam. – W zasadzie nie wiem co to za dziwna krzyżówka. Najlepiej nie ruszaj się to może sobie pójdzie.
- Ale…
- Csiii…
Koto-wiewiórka przestała jeżyć sierść i wystawiać kiełki, uspokoiła się i przyjrzała się nam. Nagle podeszła i wskoczyła na sukienkę Stefani. Wspięła się na jej ramię zwinnym ruchem, a po chwili Stefania zawyła z bólu i paniki. Koto-wiewiórka znowu wyszczerzyła zęby i zasyczała. Przez chwilę wbiła swoje ślepia w moje oczy.



W tejże chwili poczułam dziwne ukłucie, jakby sztylet wbił mi się w pierś. Złapałam się za klatkę i nagle ból ustał. Po chwili zauważyłam zwierzę, które biegło w przeciwnym kierunku.
- Uciekaj stąd, alejuż! – krzyknęła Stefania. - To co? Idziemy dalej?
Usłyszałyśmy grzmot. Zebrały się chmury i szybko rozpętała się ulewa.
- Wracajmy do spiżarni! – spojrzałam się w stronę dziewczyny.
Świetnie! Najpierw upał, a teraz błoto! Wtedy szukanie drzew, teraz unikanie ich.



Nasz bieg szybko zmienił się w marsz. Przeprawienie się przez ziemię i wodę zajęło sporo czasu. Czułam jak do butów wlewa się woda.



Gdy Stefania zamykała drzwi od jej pracowni i chowała klucz ja usiadłam na twardym krześle. Całe byłyśmy mokre od deszczu.
- Mamy przechlapane! – rzekłam.
- Co? – zapytała towarzyszka ze zdziwienia. – Od kiedy się pojawiłaś nie mogę zrozumieć, co czasem mówisz!
Tu nastała cisza. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie dziwię się podejrzeniom Stefani, ja też bym się dziwiła. Może jednak powinnam jej wszystko wyjaśnić opowiedzieć i zaufać jej jak ona mi. Czy to nie jest na pewno zbyt ryzykowne? Nie, powiem jej na pewno, ale nie teraz. Ta chwila nie jest najlepsza.
- Co zrobimy z ubraniami? – przerwałam ciszę.
- Nie wiem. W ostateczności znowu możemy uciec – odrzekła.
- Jeśli już to gdzie?
Cisza nastała ponownie.
- Wiem! – powiedziała Stefania po namyśle.
Zerknęłam w jej stronę.
- Do lasu!

Simona jest offline   Odpowiedź z Cytatem