View Single Post
stare 08.02.2008, 19:04   #3
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: A neverending dream

Co do kwestii, że ludzie nie żenią się po roku znajomości macie rację. Ale o to właśnie mi chodziło. Już wkrótce przekonacie się dlaczego...
Tak jak wcześniej zapowiedziałam wstawiam dzisiaj 3 odcinek.

ODCINEK 3


Jesień była bardzo chłodna. Wielkimi krokami zbliżała się pierwsza rocznica ślubu państwa Muchomorek.
Któregoś dnia podczas obiadu Wiktor miał same dobre wieści.
- Jesteśmy coraz bliżej z końcem spłacenia kredytu.
- To wspaniale!
- Jeszcze tylko 10 000 dolarów i koniec! Miałaś rację mówiąc, że damy sobie radę.
- Bo przecież dlaczego miałoby tak nie być?- zapytała cała rozpromieniona Tania
- Nie wiem- odpowiedział prawie śmiejąc się Wiktor.

Aż w końcu nadeszła.
Wiktor postanowił zabrać swoją żonę do parku- tam, gdzie brali ślub. Wiedział, że bardo lubi to miejsce.
Podczas kolacji małżeństwo wspominało ostatnie kilka lat- czas, kiedy się poznali, chodzili ze sobą, zaręczyny i ślub.
- Jak ten czas szybko przeleciał!- stwierdził Wiktor- Jeszce niedawno chodziliśmy ze sobą! Przychodziliśmy tu na randki, a teraz...
- Teraz możemy to wspominać jako mąż i żona- skończyła Tania, dodała jescze tylko- Cieszę się, że tak to się wszystko potoczyło. Że to właśnie ty jesteś moim mężem, a nie kto inny.
- Ty też byłaś strzałem w dziesiątkę! Gdzie ja bym w Polsce drugą taką jak ty znalazł! Jesteś właściwie... ideałem.
- Wydaje ci się- zaprzeczyła- Nikt nie jest idealny. Nawet ja.
- A dla mnie i tak jesteś.
Po skończonym jedzeniu udali się w miejsce, gdzie zawsze przychodzili, za czasów, gdy byli jeszcze tylko chłopakiem i dziewczyną.

Od zawsze stała tu huśtawka. Umieli na niej godzinami siedzieć i rozmawiać.
- Tania- zaczął Wiktor- a może za dziewięć lat też będziemy tu świętować?
- Czemu nie- odparła- Nie mam nic przeciwko temu.
- A może będziemy tak bogaci, że pojedziemy do Australii?
- Też byłoby fajnie! Ale... Co zrobimy z dziećmi?
- Jakimi dziećmi?- Wiktor zdziwił się
- No jak to: jakimi? Przecież będziemy mieli, no nie?
- Owszem, ale chyba nie aż tak szybko?
- A niby dlaczego? Chyba nie chcesz w wieku 50 lat zostać ojcem?
- No, nie. Może gdzieś tak koło trzydziestki pomyślimy?
- Co? Oszalałeś? Czemu tak późno?
- Widzisz, ja po prostu nie chcę być jeszcze ojcem. Przyjdzie na to czas.
Ją nagle zamurowało. Wiktor to spostrzegł.
- Tania- co ci?
Spojrzał jej w oczy. Płakała. Po chwili jednak odpowiedziała:
- Myślałam, że się ucieszysz... Chciałam ci to powiedzieć dzisiaj, bo byłam przekonana, że oszalejesz z radości. Bo ja... ja... jestem w ciąży.
Nie mógł uwierzyć własnym uszom.
- Jak to? Ty żartujesz, prawda?
- Nie!
On się zdenerwował.
- Dlaczego? Dlaczego teraz? Zbankrutujemy przez tego bachora!
- Przecież mówiłeś, że już prawie wszystko spłaciliśmy!
- PRAWIE. Wiesz, jakie teraz będziemy mieli wydatki? To są liczby nie do wyobrażenia!
- Czemu ty myślisz tylko o pieniądzach?! Czy nie liczy się dla ciebie, że będziemy mieli takiego słodkiego maluszka, że będziemy go wszystkiego uczyć, że ktoś nas będzie bezgranicznie kochał? Że maluszek będzie mówł do ciebie "tata". Czy dla ciebie to nic, prócz wydatków nie znaczy?
Nie czekając na odpowiedź, wstała i odeszła. Wiktor jej nie zatrzymywał. Był ciągle wściekły.
Postanowił, że dzisiaj nie wróci do domu. Nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać z Tanią.

Tania po powrocie czekała jeszcze na Wiktora, przy okazji oglądając telewizję. Miała nadzieję, że jego złość jest tylko chwilowa i że w głębi duszy się cieszy.
Czekała i czekała- bezskutecznie. Było już wpół do drugiej. On jeszcze się nie zjawił.
Postanowiła się położyć. Stwierdziła, że tej nocy już nie wróci. Miała do niego żal, za to, jak ją potraktował. Ale miała również nadzieję, że ją przeprosi. Po raz kolejny...

Następnego dnia jednak wrócił. Miał zmienione ciuchy, bo akurat gdy Tania była w pracy, on wrócił się przebrać.
Tania gdy usłyszała kroki domyśliła się, że to on i stanęła na wprost drzwi. Musiała mu powiedzieć coś strasznego...
Wiktor trochę się zdziwił widząc żonę. Wiedział, że o tej porze powinna być jeszcze w pracy. Zapytał więc:
- Co ty tu robisz? O tej porze zwykle jesteś w pracy.
Ona powiedziała tylko:
- Dzisiaj ją straciłam. Powiedziałam szefowi i stwierdził, "że nie ma zamiary płacić mi za siedzenie w domu".
On się wściekł.
- Jeszcze tego, do ch*****, brakowało! Mogłem się tego spodziewać!
- To nie moja wina, że mnie wyrzucili!
- Tylko czyja? Gdybyś nie oznajmiła tej "wspaniałej" nowiny pewnie byś została!
- Znowu chcesz się kłócić?
Nie dostała odpowiedzi na to pytanie. Wiktor poszedł do sypialni, zostawiając ją.

Parę godzin później odbyła się rozmowa.
- Wiesz, że jeszcze nie spłaciliśmy kredytu i potrzebujemy dużo pieniędzy. Dlatego też odsprzedamy to mieszkanie komuś innemu.
- A gdzie zamieszkamy?
- Znajdziemy jakieś tańsze. Mam już kilka na oku.
- Naprawdę musimy to zrobić?
- No, chyba że chcesz, żebym trafił do więzienia.
************************************************** ********
Czy i tym razem Wiktor przeprosi Tanię?
A jeśli tak, to kiedy?
Odcinek 4 postaram sie wstawić tak szybko, jak to będzie możliwe.
Mam jeszcze do Was takie pytanie: podobają się Wam zdjęcia? Jeśli macie jakieś zastrzeżenie co do nich, napiszcie.
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem