View Single Post
stare 09.02.2008, 21:26   #20
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: A neverending dream

Bardzo cieszy mnie to, że moje FS Wam się podoba. Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych, jakie napisałam (no właśnie: "A neverending dream" jest już całkowicie skończony, a Wy teraz możecie podziwiać to, co wymyśliłam) Dla ciekawskich: FS jest z listopada ubiegłego roku. I jeszcze jedno... Uprzedzam Was, że odcinek 4 będzie OSTATNIM tak długim odcinkiem. Od 5. odcinka będą wstawione po 3, 2 zdjęcia. Za to postaram się częściej je wstawiać (mam teraz ferie więc możliwe, że będę częściej zaglądać na forum).
Och... Rozpisałam się... :ohmy: Może za ten czas załadowały się Wam zdjęcia.
No dobra, zaczynamy...

ODCINEK 4


Po przeprowadzce państwo Muchomorek zamieszkali w tym domu. Leżał on w jednej z najbiedniejszych dzielnic Los Angeles. Jego mieszkańcami byli biedacy. Do nich zaliczali się także Wiktor i Tania.

A dni płynęły...
Dla Tanii były one bardzo trudne. Dokuczały jej bowiem upały i bóle brzucha.
Ciągle była w konflikcie z mężem. Ciągnęło się to już miesiącami bez zmiany. Oczekiwała przeprosin, ale one ciągle nie nadchodziły. Martwiła się o swoją przyszłość. Nie myślała, że jej mąż jest takim materialistą. Zdawało się jej, że z każdym dniem przybliża się ich rozwód. Po roku małżeństwa! A przecież znali od kilku dobrych lat.
Bała się także o przyszłość dziecka. Czyżby miało się wychowywać bez ojca? To wydawało się jej najbardziej prawdopodobne. A co by było, gdyby jej tak zabrakło? Nie potrafiła sobie tego wyobrazić.
Gdzieś jednak w głębi duszy miała nadzieję, że jednak to wszystko się inaczej skończy. Ale jak, nie mogła określić.

Z dnia na dzień było coraz gorzej. Tania i Wiktor nie odzywali się do siebie, chyba, że się kłócili. On wracał bardzo późno. Zazwyczaj wtedy Tania już spała.
A ona czuła taką wielką pustkę i samotność. W końcu całe dnie spędzała w domu. Czasami odwiedzały ją koleżanki, aby pogadać. Starały się ją pocieszać, ale nic to nie dawało.

Wiktor olewał żonę, jak tyko się dało. Robił wszystko, żeby tylko jak najpóźniej wrócić do domu. Nie chciał jej widzieć ani słyszeć.
Nierzadko wpadał do baru na drinka. Czasem spotykał tam kumpli. I był kolejny pretekst, aby później wrócić. Nie upijał się- stwierdził, że szkoda mu na to kasy.
Jednak jemu ta sytuacja w ogóle nie przeszkadzała. Czuł się jak przed paru laty, gdy mieszkał w Polsce. Tam też często wpadał do barów. Nie był jeszcze wtedy do niczego zobowiązany: nie miał dziewczyny, ani nic z tych rzeczy. Był po prostu wolny. I właśnie tak samo czuł się teraz.

Któregoś dnia Wiktor wracając z pracy zastał Tanię czekającą na niego. Był bardzo zdziwony, gdyż o tej porze zwykle spała.
Ona, gdy tylko go zobaczyła, zaczęła kłótnię:
- Wiktor! To nie może tak dłużej trwać!
- A niby dlaczego?
- To już przechodzi wszelkie granice wytrzymałości! Jesteśmy małżeństwem, a zachowujemy się jak obcy ludzie! Mam tego dość!
- A JA NIE! Ciekawe, czego ty się po mnie spodziewałaś? Że będę dobrym i kochającym mężem?
- Nie myślałam, że wyszłam za takiego materialistę! Kiedyś byłeś inny!
- Jaki?
- Dobr, pomocny, kochany. A teraz! Debil do potęgi N- tej!
- To może się rozwiedziemy skoro mnie masz tak dość?
- Nie! Chcę tylko, żebyś mnie przeprosił.
Nie wytrzymała. Popłakała się.
- A niby za co mam cię przepraszać?
- Za to, jak mnie potraktowałeś! Okropnie się wtedy czułam! Jakbym zamiast męża miała nieodpowiedzialnego bachora!
- Wiesz co powiem? Od****** się! Nie mam zamiaru cię przepraszać! To twoja wina!
Wyszedł. Poszedł nocować do kolegi. Może mu pozwoli zamieszkać u siebie na jakiś czas?
A ona została. Cały czas płakała. Zdawało jej się, że rozmawiała z diabłem. Żałowała, że go w ogóle poznała. Była pewna, że to już koniec.
************************************************** ********
Czy Tania ma rację?
Czy Wiktor naprawdę jest takim łotrem?
Przekonacie się już wkrótce.
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem