Temat: Ania
View Single Post
stare 05.03.2008, 11:04   #4
Lorette
 
Avatar Lorette
 
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Ania

Odcinek 4

Ania zerwała się szybko z krzesła i podbiegła szybko do drzwi. Nacisnęła klamkę, na szczęście drzwi były otwarte. Wybiegła szybko z budynku. Wyszła z ulicy Rozłęgi jak najszybciej, znalazła się na jakimś skwerku, usiadła na ławce i wybuchnęła płaczem. Słowa sekretarki chodziły jej ciągle po głowie: " Będziesz dawała dupy, a my będziemy ci za TO płacić!!!". Uhh... Jak mogła się aż tak poniżyć, nie będzie już szukała nigdy żadnej pracy, NIGDZIE! Była wściekła, ale nie mogła zrobić nic innego, tylko płakać. Tak jej się przynajmniej wydawało. Po kilkunastu minutach wewnętrznej rozterki usiadła kołoniej jakaś starsza pani, która zaczęła karmić gołębie.
- Nie martw się, jest wiele chłopców na świecie...
Ania zmierzyła starszą panią.
- Ale... to... nie... o... nich... CHOOOOOOODZI! - i kolejny potok łez wypłynął z pięknych, zielonych oczu. Po paru chwilach stwierdziła, że płaczem do niczego nie dojdzie, więc wytarła twarz chusteczką pożyczoną od staruszki, grzecznie się pożegnała i poszła na przystanek. Akurat podjechał autobus numer 294, do którego wsiadła. Niedługo później była przed domem. Nie wiedziała, że w środku czeka na nią kolejna zła wiadomość.

Weszła do domu nie mówiąc nic, poszła na górę do łazienki. Zmyła makijaż. Przebrała się w stare dresy i zeszła na dół. Na sofie siedziała załamana mama, obok niej smutny tata, dziewczynki biegały po dworzu, a mała Asia spała. Ania usiadła na fotelu:
- Niedostałeś pracy? - zapytała, wiedziała jaka będzie odpowiedź.
- Nie - powiedział ojciec, po czym wstał i poszedł do kuchni. Ani spłynęła po policzku łza.
- Jak... - urwała - jak my teraz będziemy żyć?
Milczenie. Milczenie, które bolało całą trójkę. No tak, jak oni teraz będą żyć? Czwórka dzieci na wyżywieniu, opłaty za dom, za zakład fryzjerski.
- Nie wiem - odpowiedziała jej mama patrząc się ciągle w podłoge. "A jak bym... jakbym przyjęła tą prace? Przecież... nic się nie stanie, chyba...". Dziewczyna poszła do góry. Położyła się pod kołdre i zaczęła myśleć. Niedługo później zasnęła. Obudziła się po dwóch godzinach, zeszła na dół i stwierdziła że jest sama w domu. Weszła do kuchni. Lodówka była pusta, leżały w niej tylko trzy jajka, pół litra mleka. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Ania podeszła do niego:

- Tak słucham?
- Czy rozmawiam z panią Marią Jaśmieniowską? - zapytał się damski głos w słuchawce
- Tak - skłamała
- Czy wie pani jakie ma zaległości z opłatami za czynsz w zakładzie fryzjerskim?
- Tak, wiem - kolejny raz minęła się z prawdą
- Jeżeli w ciągu tego tygodnia nie ureguluje pani płatności, będziemy zmuszeni odebrać pani zakład
- Dobrze, dziękuje za informację, dowidzenia - Anią wstrząsneło, czuła, że jej świat się zawalił!
Przecież... Przecież jej rodzicom mogą... Te słowa nie potrafiły przejść jej przez myśl.
- Aniu, jesteśmy już! - krzyknęła mama od wejścia, ale Ania już tego nie słyszała, bo w tym samym momencie osunęła się na ziemię - zemdlała. Cała rodzina poczęła ją cucić, ojciec zaniósł ją do góry i położył na łóżku. Po trzech godzinach dziewczyna obudziła się.
- Mamo... - powiedziała
Jej matka była właśnie w pokoju małej Asi, więc usłyszała to ciche "Mamo...".
- Słucham kochanie? - powiedziała czule
- Mamo... - powtórzyła - Czemu mi nic nie powiedziałaś? Ja...
- Ale... ale o czym?
- Chcą zamknąć Ci zakład! Mamo! Przecież mogą nas Tobie i tacie zabrać! Do Domu Dziecka! Mamo! I co my teraz zrobimy?!
Pani Maria usiadła na łóżku, obok córki i powiedziała nieprzytomnie:
- Nie wiem
Niedługo później dowiedział się o telefonie, który odebrała Ania pan Adam.
- Spłacić do końca tygodnia? To nie możliwe. Ile tego jest do spłacenia?
- Tysiąc sześćset... - powiedziała załamana mama Ani

Pan Adam przytulił żonę do siebie, a jej pociekły łzy po bladych policzkach. W tej samej chwili zadzwonił telefon.
- Ja odbiorę! - krzyknęła Ania i zbiegła szybko na dół. Rodzice polecieli za nią.
- Cz... Cześć - powiedział zapłakany głos w słuchawce
- Nel? Co się stało?! - zdenerwowała się
- Aniu... Ja... Się wyprowadzam - powiedziała bardzo bliska płaczu - tata dostał awans... Przeprowadzamy się... - urwała
- No gdzie, gdzie się przeprowadzacie?
- D... do... Miłowa! - Nel zaczęła płakać
- Nel... Neluś... Nie płacz - Ani też spływały łzy po policzkach - Zaraz będe u ciebie!
Odłożyła słuchawkę, przebrała się i szybko wybiegła z domu. Rzuciła tylko do mamy, że idzie do Nel i nie wie kiedy wróci. Trzy minuty później była pod domem Nel. Zadzwoniła dzwonkiem. W korytarzu pięknej willi zaświeciło się światło i otworzyły się drzwi, a w nich pani Gabrysia, za którą stała Nel. Ania przywitała się z panią Gabrysią - kamerdynerką po czym pobiegła do pokoju razem z Nel, która ciągneła ją za ręke, gdy były w pokoju Nel zamknęła drzwi i wybuchnęła płaczem.
- Nie płacz... wszystko, wszystko będzie dobrze - Ania sama nie wierzyła w to co mówi...

I jak? Lepiej? Gorzej? Odc. 5 najprawdopodobniej w sobote ;d
__________________
Lorette jest offline   Odpowiedź z Cytatem