Dzięki za wszystkie opinię. Daję
Odcinek 3
-Jak się spało?-spytał Marek.
-Co? A dobrze.-dziewczyna trochę zdekoncentrowana pośpiesznie odpowiedziała na pytanie.
-Pójdę się umyć.
-A ja przygotuję coś do jedzenia.-dodał szybko chłopak.
Marek, choć pozbawiony dobrych warunków do gotowania, przyrządził pyszną jajecznicę na grillu.
-Nie rozumiem. Jakim cudem zrobiłeś jajecznicę na grillu?
-Zajmuję to więcej pracy niż na kuchni, ale nie mam wyboru...
-Ale jak to zrobiłeś?
-Normalnie. Kiedy jajecznica się smażyła, ja jedną ręką trzymałem patelnie, a drugą mieszałem jaja, żeby się nie spaliły.
-Cóż, wydaje się to trochę dziwny sposób, ale w twoich warunkach...
Resztę śniadania przemilczeli. Później Marek puścił jakąś muzykę z radia, i razem z Anette zaczęli się zastanawiać co dalej robić.
-Nie mogę tu tak siedzieć bezczynnie.-powiedziała w końcu dziewczyna.
-To co chcesz robić?
-Nie wiem...
Wtem usłyszeli z radia:
Przerywamy audycję radiową, aby nadać komunikat. Otóż chodzi o Johnatana Warena, zmarłego 11 lutego. Dokładniej policja szuka rodziny owego człowieka, która mogłaby potwierdzić tożsamość zmarłego. Prosimy o kontakt pod numer 022 8738320. Nasz adres: ulica Lipkowska 13a Warszawa.
Dziewczyna stała i wpatrywała się w radio. Panowała cisza. Śmiertelna cisza. Tylko radio mąciło tą idealną ciszę.
-Powinnaś tam pojechać.-stwierdził Marek.
-Odbiło ci? Chcesz, żeby mnie złapali i rozpoznali? Ty kretynie!
-Spokojnie! Czy ja powiedziałem, że Anette Waren ma się tam stawić? Nie.
-Wybij...
-Daj mi skończyć! Kiedyś ukończyłem kurs dla wizażystów. Mogę ci trochę zmienić wygląd...
-Za duże ryzyko.
-A masz wybór? Tylko w ten sposób możesz się dowiedzieć czy to twój ojciec.
-Masz rację, ale...na pewno będą sprawdzać dowód osobisty. Ale zaraz...Wiem, zanim uciekłam, dorabiałam sobie w zakładzie kosmetycznym. Mam stamtąd legitymację. Zdjęcie mam w innej fryzurze. A jeśli chodzi o imię to można przed A postawić M, a N zamienić na R.
Będzie wtedy Marette. To też francuskie imię.
-A wielkość liter?
-Tam napisane jest drukowanymi.
-OK. To ja zrobię z ciebie bóstwo 20 lat starsze według tego zdjęcia, a ty podrabiaj dowód.
Po godzinie robota była wykonana.
-To...idziemy?-spytała An.
-W tym swetrze i dżinsach pójdziesz?
-Mam wybór?
-Tak. Jak uciekałem z domu niechcący spakowałem ubrania mamy. Mogą być trochę za duże, ale przymierz.-Podał ubrania dziewczynie. Anette wzięła ubranie do ręki i po chwili zniknęła za drzwiami toalety. Nie minęło parę minut i była gotowa.
-Całkiem niezłe.-stwierdził Marek.-Założę garnitur i idziemy.

Przeszli na piechotę, ponieważ Lipkowska była nie daleko. Weszli do budynku i podeszli do rejestracji.
-My w sprawie pana Warena. To jest Marette Waren. Jego...
-Kuzynka.-dodała pośpiesznie An.
-Mogę poprosić jakiś dokument potwierdzający tożsamość?
-Mam tylko legitymację z pracy...
-Może być. Poproszę.
Dziewczyna podała jej świstek papieru ze zdjęciem.
-Musisz mówić bardziej stanowczo.-szepną jej do ucha Marek.
-Zgadza się. Marette Waren, tak?
-Tak.
-A pan?
-To jest mój narzeczony.-prędko odpowiedziała Anette.
-Dobrze proszę, gabinet na 3 piętrze. Pierwsze drzwi po lewej.
-Dziękujemy.
Szli w milczeniu we wskazanym kierunku.
Weszli do gabinetu. Panowała tam miła domowa atmosfera.
-Zapraszam.-Powiedział człowiek, który siedział za biurkiem.
-Nie wygląda mi to na kostnicę czy coś w tym stylu.-odezwała się pierwsza An.
-Nie myli się pani. Lecz po przejrzeniu pańskiego życiorysu, stwierdziliśmy, że lepiej będzie wwieść tu ciało, niż żeby pani się denerwowała, taką nieprzyjemną atmosferą.
"Jaki życiorys? No tak, mój ojciec rzeczywiście miał taką kuzynkę. Dlatego skądś znałam to imię! Ciągłe zawały, depresja...To ten życiorys"-pomyślała dziewczyna.
-Zaczekajmy, zaraz wwiozą ciało.
Panowała niezręczna cisza.
-Kim jest ta kobieta na obrazie?-spytał Marek.
-A! To moja żona Isabel. Nie, nie. Jest Polką, tylko rodzice mieli słabość do zagranicznych imion...
Rozmowa się nie kleiła, więc chyba cała trójka zgodnie siedziała w milczeniu.
W pewnym momencie otworzyły się drzwi. Na środku pokoju postawiono stół, na którym leżało ciało przykryte białą tkaniną.
-Proszę tu podejść.
Anette wykonała polecenie.
-Czy to pani kuzyn? Proszę mi odpowiedzieć. Proszę pani!
-T-tak. Anette spojrzała na twarz ojca. Nie mogła zanieść tego widoku. Poczuła się słabo. Ojca widziała przez mgłę. Głosy na około niej zamieniały się w bełkot, aż zupełnie rozpłynęły się w powietrzu. Obraz przed oczami najpierw się rozjaśniał, później wypełniła go czarność. Ciemność i cisza. Tak. Anette zemdlała...
Koniec cz. II odc