Wubaczcie, że tak późno, ale co chciałam wejść co coś było ze str... Powiem, że jest to przedostatni odc...
Odcinek 7

I cóż? I stało się? Z małego domku przy ulicy Wiśniowej 5 zabrano czwórkę dzieci. Matka się załamała, ojciec jakoś to przeżył. Oboje wyprowadzili się do małego mieszkania przy ulicy Grunwaldzkiej. Oni jakoś żyli, ale Ania? Trafiła do Domu Dziecka. Niby źle nie trafiła, ale rozdzielono ją z rodzeństwem. Dziewczyna nie odzywała się do nikogo przez około tydzień, nie chciała nic jeść ani pić, ale w końcu wysłano ją do dzieciencego psychologa, która porozmawiała z nią szczerze i podniosła Anię na duchu, po dwóch miesiącach zaczęła już w pełni, normalnie funkcjonować...
***
[Dwa miesiące później]
Ania mieszkała z dwiema dziewczynami w pokoju, z Żanetą i Leną. Był to typ "niegrzecznych dziewczynek", buntowniczek więc Ani ciężko było się z nimi zakumplować. Żaneta nosiła odjazdowe ciuchy, a Lena jej wtórowała. Dziewczyna strasznie chciała się do nich dostosować, ale jakoś nie potrafiła... Pewnego dnia, gdy siedziały w swoim pokoju Żaneta zaczęła.

- Ty, weź Anka... *****, dlaczego ty się ubierasz w jakieś szmaty?
- Nie mów tak... Mi matka nie przynosi do jasnej cholery ubrań co tydzień... - odpowiedziała jej, zaczęła się już posługiwać młodzieżowym slangiem... z przekleństwami, niestety.
- No to pójdziesz kiedyś ze mną i moją matką do lumpa, to se coś poszukamy, nie? Ona zawsze mi coś tam kupuje, niestety, ale jakoś trzeba kurna żyć, nie?
- Kupujesz te rzeczy w lumpeksie? - zainteresowała się Lena
- Tak, ale nikomu ani słowa, jasne?
Ania kiwnęła głową, a od Leny poszedł potok przekleństw. Znowu nie pobiła Żanety w IceTowerze.
- To co, Anka? Idziesz na taki układ? - zapytała Żaneta
- Noo, okej. Ale ja nie mam za wiele kasy... W sumie... To prawie wcale...
- Spoko... Pożyczę ci, ale oddasz mi, nie?
- Ja... niewiem - zająkneła się.
- Hmm... Dobra, wymyślimy coś potem. Teraz chodźmy na śniadanie.
W stołówce zaczęły się zbierać dzieciaki, żeby zjeść śniadanie. Owe pomieszczenie nie było za wielkie, ale spokojnie mogło się tam zmieścić trzydzieści dzieci. Ania usiadła przy 4-osobowym stole razem ze swoimi koleżankami z pokoju, do nich dosiadła się pewna Beata. Ania lubiła ją, a Beata lubiła Anie, gdy tylko mogły spędzały razem czas. Na śniadanie była zupa mleczna. Dziewczyny zjadły w milczeniu, odzywały się raz na jakiś czas.

Gdy śniadanie dobiegło końca dziewczyny miały jeszcze pół godziny żeby przygotować się do szkoły. Ania chodziła do klasy razem z Beatą, Żanetą i kilkoma chłopcami z Domu Dziecka. Lena była starsza o rok. Cały Dom Dziecka wybrał się do pobliskiej, wiejskiej szkoły. Trzeba wiedzieć, że ośrodek ten znajdował się we wsi Krzemy, 30 kilometrów pod SimCity. Matka jej przyjeżdżała do niej co tydzień, ojciec wyjechał do Anglii, żeby zarobić pieniądze i wyciągnąć dzieci z Domów Dziecka. Dziewczyna mocno wierzyła w to, że niedługo będzie tu mieszkała, bo ojciec przysyłał same dobre wiadomości, ostatnią była ta, że ma dwie dosyć dobrze płatne prace, więc wróci gdzieś za trzy miesiące.
***
Po lekcjach Ania wróciła do ośrodka, przywitała ją pani Natalia, ich opiekunka, ponieważ Ania wracała z Żanetą i Beatą to wszystkie trzy poszły odrabiać lekcje do pokoju Beaty.
- Jaka ta idiotka, Zaborowska jest głupia! Nienawidzę tej suki! - zaczęła przeklinać Żaneta - *****, co ona sobie wyobraża, że jak ma kasę i wypycha sobie stanik i jest niby ładna to jest fajna?! Głupia... - w tym momencie dziewczyna urwała, bo pani Natalia weszła do pokoju oznajmić Ani, że dzwoni jej mama.
Dziewczyna podeszła do telefonu, który stał w korytarzu.
- Cześć mamuś
- Cześć słonko - powiedziała przybitym głosem - niestety twój pobyt się przedłuży, tata złamał ręke, nie wiemy kiedy wyzdrowieje, ale na budowie jak narazie nie może pracować...

- MAMO! JA NIE CHCE! JA... MAM DOSYĆ TEGO! ***** ROZUMIESZ?!
- Dziecko, jak ty się wyrażasz?!
- Srak! - Ania bardzo się zdenerwowała. Trzasnęła słuchawką i poszła do swojego pokoju.
Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Po jakimś czasie, gdy się już trochę uspokoiła. Zaczęła grzebać w szufladzie, żeby znaleźć chusteczki, lecz to co znalazła na pewno nie było chusteczkami...
Mam nadzieję, że się spodoba

Pzdr. ;d