Dobra, wklejam ;dd
Odcinek 4 - Zaczynam nowe życie!

- Wictor! - krzyknęłam - C... co ty?
Podeszłam do niego, sprawdziłam puls. Wszystko było dobrze. Zdziwiłam się tylko, co takiego mu się mogło stać, ale po chwili poczułam od niego alkohol.
- Wictor! Ty... Ty piłeś! Wynoś się! Nie chcę Cię więcej widzieć! Odczep się odemnie i od mojego życia! Już i tak za dużo mi napsułeś nerwów! - zaczęłam krzyczeć i płakać.
- Ashley... Ja... wtedy - powiedział półprzytomny.
- Nie obchodzi mnie co wy wtedy! Wypieprzaj z tąd!
Wstał i ledwo wyszedł z mieszkania. Ja pobiegłam do szafy i zaczęłam wyrzucać jego rzeczy na łóżko i podłogę, ale nie wytrzymałam. Zaczęłam gorzko płakać. Położyłam się w jego rzeczach i przytuliłam do jeszcze wyperfumowanej bluzki. Musiałam chyba zasnąć, bo po jakimś czasie obudził mnie telefon.
- H...Halo? - spytałam słabo
- Ashley? No cześć...! Co tam u Ciebie i Wictora? Słyszałam, że jakieś zaręczyny miały się szykować i w ogóle. No gadaj! Jaki pierścionek Ci dał? - dzwoniła moja przyjaciółka Jovita.
- J... Jaki pierścionek? - zdziwiłam się - Ja i Wictor nie jesteśmy już razem.
Cisza w słuchawce.
- Jesteś? - spytałam
- Tak, tak... O kurczę, zatkało mnie! Przecież on rozmawiał ze mną w zeszłym tygodniu i pytał się, czy pomogę mu wybrać pierścionek zaręczynowy.
Prychnęłam.
- Nie obchodzi mnie on!

- No cóż... Wybierasz się na ten bal jutro, bo słyszałam, że wasze studio jest zaproszone...
- No idę, idę... Idę dzisiaj na zakupy... Idziesz ze mną? - spytałam
- No jasne! Umówmy się w Velvecie... W tej kawiarni, czekaj jak ona się nazywała?
- Eee... ja wiem o którą Ci chodzi... Za ile Ci, tak pasuje?
- W każdej chwili, mam teraz wolne... Calutkie dwa tygodnie! - powiedziała
- Oh, Jovitko, Jovitko, Ty to masz szczęście, kochana! Bądź za godzine - uśmiechnęłam się.
- Okej, to narazie
- Do zobaczenia! - powiedziałam, po czym odłożyłam słychawkę
Miałam dobry humor, chociaż załamało mnie lekko to co powiedziała Jovita z tym pierścionkiem, ale Wictor nie był mnie wart. Nigdy!
- OD DZISIAJ ZACZYNAM NOWE ŻYCIE! ZUPEŁNIE NOWE! - krzyknęłam - Zacznę od sprzedaży mieszkania, lekko zmienie swój wizerunek... Dzisiaj jeszcze pojade do Carmit, powiedzieć jej co o niej myślę.

Wiem, że zgłupiałam mówiąc sama do siebie, ale musiało to wkońcu ujrzeć światło dzienne. Poszłam się przebrać. Upięłam włosy, pomalowałam się i wyszłam z domu. Zjechałam na parking i wsiadłam do samochodu... Pojechałam w stronę galerii Velvet. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Weszłam do kawiarnii, w której umówiłam się z Jovitą. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam dwa duże cappucino. Czekałam na moją przyjaciółkę. Po chwili przyszła.
- Jak ty świetnie wyglądasz - pochwaliłam - oo... i schudłaś!
- Pięć kilogramów, słuchaj! A Ty zmieniłaś stylistę, czy co?
- Niee... Tym razem sama się malowałam - uśmiechnęłam się.
- Ty chyba nie załamałaś się po starcie Wictora...
- Przepłakałam cały wczorajszy wieczór i dzisiaj... Był u mnie... Upity... Ale zmieńmy temat...
- Jasne... To wypijemy kawę i łazimy po sklepach, co?
Skinęłam głową.

- A z kim Ty idziesz na ten bal, jak nie z Wictorem, chyba nie sama?
- Niee... Idę z Michaelem... Tym stylistą, co układał włosy Agelice na jej ślub...
- Aaaa...
Gadałyśmy jeszcze trochę, później, po skończonym cappucino zaczęłyśmy "latać" po sklepach. Kupiłam sobie śliczną sukienkę, a Jovita - komplecik z jeansu. Było już ciemno jak parkowałam mój samochód. Wjechałam windą na 3 piętro, na którym mieszkałam. Drzwi były odkluczone...
Komentujcie ;d