Okey, mam tu kilka zdjęć.Odcinek był napisany trochę wcześniej.A tak pozatym to następny odcinek bedzie najwcześniej w środę.
Odc.1.Wizyta Ojca

Z pamiętnika Martyny:
Dziś mamy na dziesiątą, ale ja obudziłam się o szóstej.Ubrałam się i rozmyśłałam na łóżku.Rozmyślałam o rodzinie.Naszej rodzinie.Czy kiedykolwiek Jola i Mariola się zmienią?Ach, niestety niewiem.Dobra dosyć rozmyślania.Pójdę pomóc mamie sprzątnąć tam coś.
-Aaaa!Co?Dopiero szósta!Martyna gdzie ty idziesz?-zawołał Marek tak głośno, że prawie obudził Jack-a..
-Nie krzycz tak!Obudzisz go-ściszyłam głos i poszłam do mamy.Mama jak zwykle w kuchni przy garach.Żal mi jej.Naprawdę.
-Mamo oderwij się do pracy wreszcie.Ja ci pomogę!
-O!A co ty tak wcześniej wstałaś?Przecież masz na 10-tą!-rzekła mama.
-Tak, ale wcześniej się obudziłam i pomyślałam, że ci pomoge, mamuś.
-Och dziecko..Mogę liczyć tylko na ciebie i Jack-a.
-Oj mamuś przestań.-nienawidzę tego jak mama tak mówi, bo ja nie chcę się przychlebić ani nic, a mama ciągle mnie wychwala.Chciałabym, żeby moje rodzeństwo też wychwalała.Pomogłam jej posprzatać, a potem gadałyśmy, aż w końcu nadeszła dziesiąta.Muszę iść do szkoły.Spakowałam się.No tak, wszyscy już wstali.Poszli do mamy na śniadanie.Ja zjadłam wcześniej, bo chciałam przed szkołą iść pod dom Liliany i razem z nią iść do szkoły.Mieszka niedaleko także zdąże jeszcze do niej iść.Wyszłam z domu, pożegnałam się z mamą i poszłam pod dom Liliany.Ona akurat wychodziła z domu i uśmiechnięta podbiegła w mą stronę.Pogadałyśmy trochę i poszłyśmy do szkoły.
Z pamiętnika Marioli:
Mama nic niewie, ale ja mam zamiar wagarować.Pójdę do szkoły dziecięcej od Jack-a.Będzie miał towarzystwo.Głupia idiotka z tej Martyny.Tak rano wstała.Może i niewie, że mnie obudziła, ale jednak to zrobiła.Oczywiście jak to nasza dobrodziejka: niechcący.Ale co mnie to czy niechcący czy chcący.Ważne, że nie umiałam już zasnąć.Ale oczywiście takiej Joli nie obudziła!Okey, to niej jej wina, bo ona nie chce nikogo krzywdzić, ale mogłaby chociaż raz coś zrobić Joli, a nie mnie.A Marek też.Darł się jak jakiś potwór.Och już nie rozmyślam tak o tym co było.Jestem juz przed szkołą dziecięcą.No to Jack się ucieszy.

Z pamiętnika Martyny:

W szkole jest nie źle.Pani pytała Jolę.Znowu nie umiała i ja ją tłumaczyłam, że wczoraj rozbijałam się po domu cały dzień i Jola nie mogła się uczyć.Oczywiście to nieprawda, ale chcę bronić rodzeństwa.Kiedy skończyły się zajęcia i przyszłam do domu mama skakała cała rozpromieniona.Zapytałam jej co się stało.Okazało się, że tata przyjeżdza.Zadrżałam.On.Znowu on tu przyjedzie.Wiem, że to mój tata, ale nigdy nie zapomnę tego dnia.Wtedy kiedy całe rodzeństwo pojechało z mamą na jakiś jej bankiet, ja zostałam sama z tatą.Nigdy nie mówiłam tego mamie, ale po wyjeździe rodzeństwa z mamą do taty przyszła chyba jego kochanka.Przedstawił mi ją.Potem zobaczył moje wypracowanie na następny dzień.Pisałam je 4 godziny, a on to w kilka sekund potargał.Kiedy wychodził powiedział, że wróci tu jeszcze ze swoją ukochaną Beatą i tu cytuję" zemści się na najszpetniejszej córce i najgłupszej matce.".Powiedział, że jak powiem to komu kolwiek to..to..coś stanie się mjemu rodzeństwu.Byłam przerażona, płakałam.Nie wiedziałam co robić.I dlatego teraz tak troszczę się o mamę i rodzeństwo.Ja nie umiem..Nie umiem już.Wyszłam z domu, mówiąć, że idę do koleżanki.Poszłam jednak nad rzekę.Myślałam o samobójstwie.Stałam na małej krawędzi.Nagle podleciał do mnie jakiś wilczur i ugryzł za nogę.Zabolało mnie i straciłam równowagę.Wpadłam do rzeki i straciłam przytomność....Gdy się octknęłam okazało się, że jestem na brzegu rzeki.Gdzieś daleko.Było już ciemno.Ciemni się o 21:00, a ja poszłam nad rzekę o 14:00.Czyli leżę tu już minimum 7 godzin.Mama się pewnie martwi.Spojrzałam na ręcę.Były całe z krwi.Nagle usłyszałam jakieś kroki.
-Dobrze się czujesz?Co tu robisz?-zapytał męski głos.
-Taak...ale ja boję się.Przepraszam, ale czy wie pan gdzie jesy ul.Motylkowa?-zapytałam.
-Och, przecież to na końcu miasta.Ale wiem.Zaprowadzę cię.-opowiedział nieznajomy.Bałam się z nim iść, ale bałam się też zostać.Więc poszłam za nim.
Z pamiętnika Joli:
Tata przyjechał.Mama obdzwoniła wysztkie koleżanki.Jest północ, a Martyny nie ma.Zawsze taka punktualna, a teraz co?Chce zrobić wybryk?Ale nawet ja się o nią martwię.Nie lubię jej, ale martwię się.Wszystko od tej pory było jak głupia, nudna telenowela.A teraz?Co jest z Martyną, ona nigdy tak nie robi.Czuję, że to przez tatę.Ale zawsze był dla nas dobry.Oj, Martyna mnie nawet broniła przy tablicy dzisiaj i zwaliła moje lenistwo na siebie.Och..ale chwila..Coś jest grane z tatą.Już wiem!Wtedy jak pojechaliśmy na bankiet.Martyna została sama z tatą.Wtedy coś się musiało wydarzyć.O nie!Lecę powiedzieć mamie!
Z pamiętnika Kamili(mamy):
Martwię się o Martynę.Bardzo.Płakać mi się chcę.A z Jolą same problemy.Zwaliła winę na ojca.Och.Próbuję sprzątać w kuchni, ale myślę o Martynce.Gdzie ona jest?

Eryk (mąż) mnie pociesza, że się odnajdzie.Ale jaki on jest spokojny.W ogóle się nie martwi o Martynę.Może rzeczywiście coś knuje.Oj nie...Jola!...teraz myślę jak ona.Jak mogę tak na mojego kochanego mężulka mówić.Prędzej Martyna chce na złość mi zrobić niż Eryk.Kocham go bardzo i wiem, że nie zrobił by nigdy czegoś tak podłego.Martyna może to zrobić, ale nie on!Och ktoś dzwoni do drzwi może to Martyna.Otworzę!Tak, to ona.Powiedziała mi, że to przez ojca.Jola uśmiechnęła się pogodnie do mnie, a ja wściekłam się na Martynę.
-Jak możesz!Jak możesz zwalać winę na ojca!Masz szlaban!-zawołałam, a Martyna poszła do swego pokoju ze spuszczoną głową.
Odcinek może i głupi, ale no to dopiero moje pierwsze fs i naprawdę nie jestem jeszcze tak uzdolniona

, także mogą być tak jakies niedociągnięcia, za które przepraszam
Następny odcinek w środę.