View Single Post
stare 15.06.2008, 13:55   #152
Lorette
 
Avatar Lorette
 
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Z pamiętnika Nieszczęśliwej Panny

Możliwe, że jest to przedostatni odcinek, nie wiem, czy "upchnę" tyle rzeczy w jednym odcinku... Bo trochę tego jest, ale przygotowywujcie się do zakończenia ;]
Odcinek 12 - Szybka kolej rzeczy

Wsiedliśmy do samochodu Michaela. Uśmiechnęłam się.
- Ashley, co Ty taka zadowolona? Aż Cię nie poznaję.
- Ja... Zdałam sobie z czegoś sprawę... Z czegoś, o czym wcześniej nawet nie myślałam i nie sądziłam, że tak się stanie... Michael, kocham Cię, jak nikogo innego na świecie, jak...
Nie mogłam już dalej nic powiedzieć, pocałował mnie. Całowałam się już wiele razy, ale ten pocałunek był szczególny. Poczułam, że to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia.
- Nie sądziłem, że to się tak potoczy. Pewnie chcesz teraz odpocząć po podróży, odwieźdź Cię do domu?
- Nie jestem zmęczona. Byłam zmęczona tym wszystkim, jak byłam tam, ale teraz już nie.
- To może zabiorę Cię gdzieś? Na co masz ochotę?
- Hmm... No sama nie wiem.
- Romantyczna kolacja w eksluzywnej restauracji?
- Wystarczy mi, że będe z Tobą, niezależnie od miejsca...
W końcu pojechaliśmy do Michaela do domu. Ja przebrałam się, a on zamówił kolację, w jakiejś restauracji. Zjedliśmy, a później długo o wszystkim rozmawialiśmy. O nas, o tym jak to dalej ma być. W końcu zadecydowaliśmy, że kupimy wspólny dom, wprowadzimy się do niego i będziemy dalej jakoś żyć. Po północy położyliśmy się spać. Mogłam się w końcu do niego przytulić. Rano się obudziłam, poszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Po pół godziny Michael wstał z łóżka.
- Witam moją księżniczkę...
- Jak się spało?
- Świetnie... - uśmiechnął się
Odwzajemniłam uśmiech. Zjedliśmy razem śniadanie.
- Trzebaby dzisiaj poszukać jakichś ogłoszeń w gazecie, w sanonsach jest pełno ogłoszeń ze sprzedażą domu - zaproponowałam
- Poczekaj, zaraz włącze komputer... Tam jest jeszcze więcej ogłoszeń...
Włączył laptopa. Wszedł na jakąś stronę i wpisał nasze wymagania. Wyświetliło się kilka domów. Wszedł w pierwszy. Był bardzo ładny. Przeczytaliśmy wszystko co było na jego temat.
- Podoba mi się...
- Zadzwonię do tego faceta i umówimy się, żeby go obejrzeć.
Po trzech minutach rozmowy Michael odłożył słuchawkę.
- No, szykuj się, kochanie... Pojedziemy go zobaczyć!
Przytuliłam się do niego.
- Kocham Cię i cieszę się, że mogę to swobodnie mówić... - wyszeptał.

Później poszłam do łazienki umyć się i w ogóle przygotować do wyjścia, a Michael sprzątał ze stołu. Po niedługim czasie byliśmy gotowi. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Michaela.
- To gdzie to jest? - spytałam
- Noo... Na... kurde, zapomniałem nazwy teraz... Tam, w dzielnicy domków jednorodzinnych...
- Na Gromowie?
- O właśnie... Wiedziałem, że coś na G! - uśmiechnął się, a po chwili ruszyliśmy. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
- To chyba gdzieś tu... Otwórz mój kajet, tam jest zapisany adres.
- Błękitna 18...
Skręcił w lewo.
- To ten dom...
Zaparkowaliśmy przed nim. Przed domem stał pośrednik.
- Dzień dobry - powitał nas
- Dzień dobry...
- Witam... - powiedziałam.
Facet zaczął nas oprowadzać po domu i po ogrodzie. Cholernie podobał mi się ten dom. Mogłabym się do niego wprowadzić chociażby dzisiaj! W końcu usiedliśmy na kanapie, która była w salonie, jedyny mebel, który tam stał.
- Właścicielowi zależy na jak najszybszej sprzedaży, więc jeżeli się państwo zdecydują, to akt notarialny można spisywać nawet dzisiaj...

- No ja w sumie jestem zdecydowana, mi się podoba bardzo, ale jaka cena?
- Dwieście osiemdziesiąt... Jak na taki metrarz i standard, to nie jest dużo...
Spojrzeliśmy po sobie.
- No nie jest... A ile to ma metrów? - spytał Michael
- Dokładnie sto piędziesiąt...
- Momencik, my musimy chwilę porozmawiać, sam na sam...
Poszliśmy do osobnego pomieszczenia.
- Jak Ci się podoba? - spytałam
- Bardzo, ja mógłbym kupić go od razu.
- Czyli co, po połowie?
- Nie, na to nie mogę się zgodzić...
- Michael, nie ma dyskusji! Po połowie, inaczej się nie zgodzę...
- No dobrze... Po 140 tysięcy...
- Czyli co...? Godzimy się i jedziemy pisać akt?
- No dobra... Kurczę, kupiłaś kiedyś dom w jeden dzień?
- Nigdy! - uśmiechnęłam się i pocałowałam go, poszliśmy do salonu gdzie siedział nasz pośrednik.
- To jak?
- Jedziemy spisywać akt!
Wsiedliśmy w samochód, my w swój, on w swój. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do pokoju urządzonego bardzo nowocześnie. Z tego pokoju wchodziło się do jeszcze dwóch pomieszczeń, zaproszono nas do jednego z nich. Za biurkiem siedziała jakaś kobieta.
- Anne Tower - przedstawiła się.
- Ashley Vandom, a to mój chłopak...
- Michael High, miło mi.
Kobieta poprosiła nas o dowody osobiste i jakieś jeszcze inne dokumenty. Zaczęła zadawać różne pytania. Wydrukowała jakieś papiery, a po jakiejś godzinie oznajmiła:

- Teraz poproszę kartę kredytową od któregoś z państwa, chyba że płacicie gotówką?
- Kartą... - powiedział Michael i podał jej swoją kartę. Stwierdziłam, że nie będe się z nim teraz kłócić i nie będziemy robić kłopotu i ściągać z dwóch kart osobno, tylko poprostu przeleje mu na konto sto czterdzieści tysięcy.
- Jeszcze tylko proszę o podpis i dom jest państwa.
Byłam zszokowana, nigdy nawet nie słyszałam, żeby ktoś kupił dom w kilka godzin. No cóż, kiedyś trzeba zacząć... Dostaliśmy klucze od domu i wyszliśmy.
- I co teraz? - spytałam, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- Nie sądziłem, że pójdzie to tak szybko... A kiedy się do niego wprowadzamy?
Spojrzałam na niego.
- Chociażby dzisiaj!
Uśmiechnął się.
- Weźmiemy trochę mebli ode mnie z mieszkania, a trochę od Ciebie... Przecież są prawie nowe. Nie ma co kupować zupełnie nowych, tylko obawiam się, że kuchnie i łazienkę trzeba będzie robić od nowa, widziałeś w jakim jest stanie...
- No widziałem... Ale salon można zrobić nawet dzisiaj... Wystarczy trochę mebli porozstawiać...
Pojechaliśmy do mnie do domu, wszystko było ładnie posprzątane. Przypomniało mi się tamto zdarzenie, chciałam zadzwonić do Carmit... Muszę się z nią spotkać, ale to nie dzisiaj. Dwie godziny później rzeczy były popakowane. Michael zadzwonił do swojego kumpla, który pracuje w firmie przeprowadzkowej. Po godzinie noszenia mebli były wszystkie spakowane. Nie będe wam opisywać wszystkiego dokładnie, bo zanudziłabym was na śmierć, napiszę tylko że późnym wieczorem w naszym nowym domu było wszystko jako-tako gotowe, a ja byłam bardzo szczęśliwa.

Ten też wyszedł trochę długi ;] I jak się podoba, możecie być trochę zdziwieni, że to wszystko tak szybko się potoczyło, ale chciałam to umieścić w akcji, a bez sesnu było by to ciągnąć i ciągnąć... oceniajcie!
__________________

Ostatnio edytowane przez Lorette : 15.06.2008 - 14:18
Lorette jest offline   Odpowiedź z Cytatem