Rozdział 2.
Dziwny sen

Koty miauczały okropnie.Marti ubrała się w swój różowy szlafrok i wyszła przed dom.Trochę miała stracha, ale jednak nie wróciła do domu.Usłyszała krzyk.
-Co?!Wynoś się stąd!...Nie?!..Ach tak...Co???!!!...Pomoc...-Martyny rozpoznała głos.Głos jej sąsiadki.Jednak po słowie "pomoc", głos ucichł.Dziewczyna pomyślała, że to nic takiego i ruszyła w stronę domu.Kiedy już otwierała drzwi usłyszała:
-Chodź...Pomóż-usłyszała.Głos dochodził z pobliskiego lasu.Nastolatka poszła tam.
-Ktoś mnie wołał?-spytała odważnie.Nie czuła w ogóle strachu.Czuła się tak swobodnie.Szła bardzo długo.Słońce zaczęło wschodzić.Kiedy chciała zawracać do domu zobaczyła oświetloną dolinę.Była tam ławeczka.Martyna usiadła na niej i słuchała szumu drzew.

Dopiero po kilku minutach zobaczyła małą chatkę.Weszła do środka.Chatka wyglądała na małą, przytulną leśniczówkę.Nie było w niej nic ciekawego, jednak coś przykuło jej uwagę.To był wielki, potężny stół, a na nim zachęcająco wyglądająca pieczeń.A, że dziewczyna była bardo głodna skusiła się na kawałek.Po obfitym posiłku, poszła do łazienki.Umyła ręce i wyszła.Usłyszała szelest.To były wampiry.Jeden ją ukąsił i Martyna upadła na ziemię.Usłyszała jak mówią:

-Wie o wszystkim!
-Co zrobimy?Myślisz, że zapomni?
-Nie wydaje mi się!Trzeba się jej pozbyć.Spalić na stosie!
-Jak wilkołaków?!Jak elfów?!
-Tak...
-Przecież ona jest bezbronna!Ja się nie zgadzam, Teodorze.
-Emilio!A jak ona jest posłańcem wilkołaków?
-Ona?!Przecież nie wygląda..Na elfa zresztą też nie.
-No na elfa to na pewno nie wygląda-mówiąc to kopnął dziewczynę.
-A na wilkołaka?
-A skąd wiesz?Zobaczymy w nocy.
-Wygląda na uczciwą.
-Na tak bardzo uczciwą, że włamała się do jakiejś chaty!
-A skąd wiesz?Może to jej chata?
-Nie wydaje mi się...-tyle słyszała.Potem straciła przytomność.Obudziła się wieczorem.
-I co?!Nie przemieniła się!Nie jest nim!
-Chyba masz rację Emilio.Co teraz zrobimy?Stos jest przygotowany.
-Nie spalimy jej.A rodzina?Pewnie się o nią martwią!
-Odniesiemy Cię.Dobrze?-wampir zwrócił się tym razem do Martyny.
-T-tak..-zaczęła się jąkać.Wampir pobiegł gdzieś i zostawił ją z wampirką.
-Zaraz będziesz w domu.-powiedziała Wampirka.
-D-dziękuję...-znowu zaczęła się jąkać.

Wampir podbiegł do nich.Trzymał w ręku miecz.Zamachnął się i...
-Aaaa!-krzyknęła Martyna.Okazało się, że jest we własnym łóżku cała i zdrowa.Szybko wstała i poszła do lustra.
-Czy to był tylko sen?-nastolatka ucieszyła się z tego, że to był sen.Ale po chwili zobaczyła osiniaczone ciało.Przestraszyła się i zaczęła myśleć, że to jednak nie był sen.A jeśli nie było to powinna być dzisiaj środa.A jest...
-Wtorek?!-wykrzyknęła patrząc na swój budzik.To było dziwne.Ale nie myślała już o tym więcej.Poszła się zatem położyć.
-Bip bip...bip bip..-usłyszała swój budzik.No tak..szkoła.Wstała leniwie z łóżka i przypomniała sobie o wczorajszym.Spakowała książki i wyszła z domu.Spóźniła się, ale miała to gdzieś.Pani wpisała jej uwagę, a ona usiadła w ławce z Anią.
-Cześć!-powiedziała do Martki.
-Hej..
-Coś się stało?
-Opowiem ci później.-lekcja minęła dość szybko.

Kiedy dziewczyny wyszły z klasy, Ania i Martyna udały się do swojego ulubionego miejsca.Siadły pod drzewem
-To powiedz mi wreszcie!Co się stało?-zapytała Ania.Martyna milczała.W końcu jednak się przełamała.
-A, więc..-i przerwał jej dzwonek komórki.Przyszedł SMS.
037484 przesłał wiadomość
Hej!To ja Amanda.Co tam w budzie?
Ja już skończyłam.Tzn:
Mieliśmy tylko jedną lekcje dzisiaj.
A co tam u ciebie?Odpisz please!
-A, więc co?-Ania rzuciła ostre spojrzenie Martynie.
-E..bo wiesz.-zadzwonił dzwonek.An wkurzyła się na maksa i poszła do szkoły.Martyna została sama.Znowu usłyszała ten głos.
-Znajdź...znajdź...
Dzięki za uwagę.Zdjęcia są lepszej jakości.Sami przyznajcie.Proszę też o powrót do 1 odcinka, gdzie zamieniłam stare zdjęcia na nowe, lepszej jakości.