View Single Post
stare 19.03.2004, 14:27   #82
Midway
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

The War & The Peace (wreszcie zdecydowałem sie na jeden tytuł)
Odcinek 3
W galaktyce C3RCXV5 dwóch „kosmitów” szło drogą prosto do jakiegoś budynku . Strażnicy ich wpuścili . Czekała ich rozmowa z władcą tamtejszego świata
- No dobrze – powiedział boss – Jak wiecie ludzie wylądowali na Marsie. Skoro dotarli już do Marsa niedługo mogą dotrzeć do nas. W okolicach Marsa znajduje się prąd kosmiczny, wywołany przez ich samych po wylądowaniu na Marsie. Macie coś zrobić, aby druga wyprawa nie powiodła się, aby jej członkowie zaginęli... nie wiem zróbcie coś!
- Panie – powiedział ten w niebieskim ubraniu – Razem z zespołem naukowców opracowaliśmy śmiertelną broń. Jest to wirus, powodujący śmierć w ciągu kilku sekund. Potrafi zniszczyć wszystko, oprócz ludzkiej i wookie’ckiej (wookie – rasa tych ufoludów, jest z gwiezdnych wojen ). Niszczy wszystkie ubrania ofiary i rzeczy które miała przy sobie ofiara lecz nie niszczy ciała, ale infekuje mózg w taki sposób, że traci on kontrolę nad biciem serca, przepływem krwi...
- Świetnie! Dostaniesz awans. A ty – zwrócił się do tego kosmity w tym ubraniu dzikusa – masz się zająć operacją zniszczenia wyprawy na Marsie. Chodźmy więc zobaczyć działanie wirusa.
No i poszli , Szef mówił dalej:
- Krnnokie (imię kosmity) właź do komory! Bez gadania
Krnnokie wiedział, że czeka go śmierć, nie było sensu przeciwstawiać się.
Wirus zaczął go atakować . Jego ciało było niebieskie. Przez chwile można było zobaczyć jego kości . Potem leżał martwy.
- Świetna broń! Co do twojego awansu, przejmujesz stanowisko Krnnokie’a.
* * *
W wiadomościach można było usłyszeć: „Wyprawa pt. Mars Explorer 2 miała na celu posadzenie drzew na Marsie, w celu umieszczeniu tam tlenu. Lecz ubiegłej nocy kontakt z 6 – osobową załogą został przerwany. Prezydent George Bush zadecydował o wysłaniu 8 – osobowej akcji ratunkowej, której celem będzie odkrycie przyczyny przerwania kontaktu i – jeśli będzie można przewiezienie całej załogi Mars Explorer 3 na Ziemię”. Zostało wybranych 8 osób . Od lewej: Carl, Paul, Harry, Bill, Maciej (ten z poprzedniego odcinka), John, Mark i Bryan. Weszli na pokład rakiety działającej pod wyprawą „Mars Explorer 3 Rescue”. Odpalono silniki i rakieta została wystrzelona na orbitę Po wylądowaniu na czerwonej planecie Maciej, który był dowódcą mówił do reszty brygady:
- Jak widzicie poprzednia wyprawa, ta która zaginęła posadziła tutaj sporo drzew. Niestety ale tylko kaktusy się przyjmowały. OK. chodźmy więc!
Po przejściu kilku kilometrów postanowiono rozbić obóz. Paul i Bryan rozpalili ogniska . Bill, z Bryanem poszli napić się wody z jeziora. Nagle z ich ciałami stało się coś dziwnego (to ten wirus) . Oby dwaj byli martwi. Inni członkowie misji ratunkowej pochowali ich. Rozłożono jeden szałas z drewna. Kiedy ognisko przygasało wszyscy poszli spać. Rankiem poszli dalej szukać śladów poprzedniej ekspedycji. Paul zauważył „coś zielonego” na pobliskim wzgórzu. Otworzono ogień Kosmita został zabity, ale również życie stracił jeden z członków wyprawy – Carl. Podczas starcia tylko Mark nie brał udziału. Maciej razem z nim odsunął się o kilkanaście kroków od reszty drużyny aby porozmawiać. Maciek zaczął:
- Dlaczego nie brałeś udziału w walce. Może to właśnie przez ciebie umarł Carl!
- A co ci do tego czy brałem udział czy nie?! Nie jestem tu po to aby walczyć tylko odnaleźć członków poprzedniej wyprawy
- To w takim razie po co ci...
Ale Maciej nie dokończył, bo rakieta wystrzelona przez obcych uderzyła w ziemię
Linia ognia spowodowana przez wybuch odciął Marka i Macieja od reszty oddziału. Na miejsce zlatywały się kolejne rakiety więc nie było czasu – trzeba było uciekać. Maciej i Mark po przejściu kilku kilometrów w nieznanym kierunku postanowili rozpalić ognisko. Nagle do ich obozowiska podszedł jakiś żołnierz. Maciej powiedział:
- Kim jesteś?
- Mówcie mi Bob. Jestem członkiem poprzedniej wyprawy. Reszta oddziału zginęła. Zostali zatruci jakimś dziwnym wirusem...
- Dużo już wiemy o tym wirusie. Ale... jak ci się udało przeżyć?
- Martwiłem się o nasze zapasy wody, gdyż wszystkie sadzawki były zatrute. Nabrałem soku z tych kaktusów. Kiedy zostałem otruty, flakonik z sokiem, znajdujący się w mojej kieszeni, rozbił się. Skutki trucizny znikły. To jest odtrutka. Eliminacja naszego oddziału nie odbywała się na oczach innych. Jakiś stwór podszedł do nas i wbił swoje żądło. Następnie wrócił do jakiejś klatki. Kiedy wyszedłem z lochów, idąc za tym potworem, na szczęście mnie nie zauważył, zabiłem strażnika. Zdarłem z niego skórę i założyłem na siebie. Takim sposobem uciekłem.
Maciej nabrał soku z kaktusa. Potem na miejsce zjawiło się trzech ufoludków. Zjawili się tak nagle, że nie było szans na obronę. Jeden z nich powiedział:
- Dziękujemy za opowiedzenie historii w jaki sposób uciekłeś, Bob! A teraz ruszać się! Idziemy do władcy.
Na miejscu brakowało Marka. Nagle się zjawił i powiedział:
- Maciek, sorry, to ja zdradzałem nasze pozycje, to ja spowodowałem to bombardowanie, bo wygadałem naszą pozycję obcym. Wybacz.
- Mark, ty idziesz z nami! – powiedział jeden z kosmitów – szef chce cię wynagrodzić.
Niebawem wszyscy się zjawili u władcy. On powiedział:
- Mark, chodź ze mną, chcę cię wynagrodzić i złożyć ofertę stałej pracy u nas. A wy – zwrócił się do Boba i Maćka – wy posiedzicie trochę w celi, a następnie zostaniecie otruci przez tyfona! Buahahahahaha!