To najdłuższy odcinek, więc ci co dotrwają do końca to dla nich gratulacje xD
Rozdział.4.

Kiedy Martyna zaczęła znikać okazało się, że nie znika tylko ona, a całe to miejsce. Trwało to może kilka minut i znalazła się na polanie gdzie otoczyło ją kilka dziwnych stworzeń.
-Wypiłaś mój eliksir... dobrze zrobiłaś!- powiedziała jakaś elfka.
-Ale gdzie ja jestem?
-Jak to? Nie wiesz? W krainie elfów.
-Aha, a więc to o was gadały wampiry. Oni chcą was zniszczyć.
-Oni chcą zniszczyć wszystkich. Na początek nas i wilkołaków, potem innych, a na końcu ludzi.- Martyna zamarła. Czuła się okropnie. A na początku ta wampirka była taka miła i dziewczyna jej uwierzyła, że są niegroźni. A oni chcą wszystkich zniszczyć.
-Mogę wam jakość pomóc?
-Nie... Raczej na niewiele się przydasz, ale musisz tu zostać. Wampiry będą przeszukiwać całą okolicę, a jak cię znajdą to już po tobie. Ale nie przejmuj się. Możesz u nas zostać. Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju.- powiedziała elfka. Martyna weszła do nie dużego, lecz ładnego domu. Ten dom przypominał zwykły domek, a nie jakiś elfi.
-Ma pani bardzo ładny dom- odezwała się Martyna.
-Jaka tam pani. Mów mi Beata.- rzekła elfka. Kiedy Beata oprowadziła ją po domu, powiedziała jej, że ma córkę. Kaśka ma na imię. Potem Beata musiała iść na zebranie elfów i zostawiła Martynę z Kaśką.

-Czemu ty nie jesteś elfem?- zapytała Martyna.
-Bo elfem się zostaje dopiero jak się jest dorosłym. A tak w ogóle jak ci się podoba nasze mieszkanko?
-Bardzo ładne. I takie nie elfowe.
-Nie?To ty chyba nie widziałaś całego domu- rzekła Kaśka i wypowiedziała jakieś zaklęcie. Kiedy to zrobiła, przed nimi stanął oszklony pokój z eliksirami.
-Czy to jest normalne?- zapytała z uśmiechem na twarzy Kasia. Martyna rozglądnęła się. No może to nie było normalne, ale oprócz tego wszystko było ok.
-Chce ci się pić?- zapytała dziewczynę, Kasia.
-Troszkę.- Kaśka podała Martynie eliksir.
-Co? A to jest zaczarowane?
-Taa...chyba coś się wtedy dzieje, ale to nic. Pijesz?- zapytała Kaśka. Obie dziewczyny wzięły eliksir do ust.

Po wypiciu Martynie nic się nie stało. Trochę tylko dziwnie się poczuła, ale to było tylko chwilowe. Natomiast z Kaśką było gorzej. Zamieniła się w wampira.
-I co teraz?- zapytała Martyna.
-Nie... nie wiem. Co powiemy mamie?
-Beata będzie wściekła. Wiesz, że wampiry chcą nas zniszczyć? A teraz ty też jesteś wampirem.
-Ale może będzie na to jakaś odtrutka.
-Hm... może. Zobaczymy- powiedziała Martyna. Kaśka zaczęła się bać, trzęsły jej się ręce. W końcu Marti zaproponowała, aby coś zjadły. Może Kasia poczuje się wtedy lepiej.
Po kilku minutach
-Ech, dzięki za obiad. Gdzie się tego nauczyłaś?
-A... heh, nawet nie wiem.- Martyna uśmiechnęła się do koleżanki i dodała:
-A co lepiej ci już?
-Nie... nadal się boję.- odpowiedziała Kaśka i znów posmutniała.
-Popatrzę na te eliksiry. Może znajdę odtrutkę- powiedziała Marti i poszła do pokoju z eliksirami. Kasia została sama w kuchni. Bała się reakcji swojej matki.

W końcu przyszedł wieczór. Martyna nie znalazła żadnej odtrutki i Kasia zaczęła się coraz bardziej bać.
-Nie bój się. Mówię ci ja mam gorzej.Rodzina mnie szuka, pewnie się martwi.- zaczęła Martyna.
-Kurczę... no fakt.
-A poza tym miałam dziwne wizje i w ogóle. okropne spotkanie z wampirem. Szkoda gadać.
-Heh... U mnie to jest normalka cały czas. Ja siedzę tutaj, czytam gazety, patrzę na telewizor. I tak w kółko. Mamy ciągle nie ma w domu, bo jest na jakichś zebraniach elfowych. Niestety w przyszłości mnie też to czeka.
-Nie przejmuj się. Macie ładne mieszkanie. Każdy by tak chciał. No i twoja mama ma magiczne zdolności.- powiedziała Martyna i nagle źle się poczuła. Poczuła się tak jakby znów wypiła ten eliksir. Pomarańczowa poświata zawirowała wokół Martyny i nagle zamieniła się w wilkołaka.

-Kurczę... to teraz obydwie mamy problem.- powiedziała Kaśka.
-Tak.- dziewczyny zaczęły się śmiać ze swoich eliksirowych problemów. Potem, aby umilić sobie czas wzięły popcorn i oglądały telewizję. Ani się spostrzegły, a do domu przyszła Beata.
-Wróciłam, dziewczyny!- zawołała Beata.
-O nie- powiedziały po cichu Kaśka i Martyna.
-Ale... Co jest? Kaśka czemu ty jesteś wampirem, a ty Martyna wilkołakiem?
-No, bo my... trochę eksperymentowałyśmy z eliksirami.- przyznała się Kaśka.

-No dobra. Martynie mogę wybaczyć, bo jest tylko wilkołakiem, ale ty Kaśka. Jesteś wampirem!A ja nie mam na to odtrutki! Wynoś się z tąd. Jesteś wygnana. Wiem, jesteś moją córką, ale prawo elfów nakazuje nie mieć z domu wampirów, więc opuść ten dom jak najszybciej!- krzyknęła Beata. Kaśka wybiegła z płaczem.
-Nie powinna pani jej wyrzucać. A tak w ogóle to chciałam panią poprosić o to bym wróciła do domu.- powiedziała Martyna.
-W takim stanie?!
-Tak- Beata poszła do pokoju eliksirów, wzięła potrzebny i dała Martynie. Kiedy ona go wypiła, była już w lesie, w swoim mieście. Postanowiła iść do domu Judyty. Wiedziała, że jej rodziców nie ma w domu., bo wyjechali razem z rodzicami Martyny. Kiedy Judyta jej otworzyła powiedziała tylko:
-Martyna to ty?
-Tak jak. Wpuścisz mnie?- Judyta wpuściła swoją koleżankę do środka. Okazało się, że Judyta nie była w domu sama. Była tam jeszcze An i przyjaciółka z klasy, Ewa.
-Martyna co ci jest?- zapytały An i Ewka, jednocześnie. Martyna przysiadła się do nich i zaczęła opowiadać co się stało.

Potem dziewczyny jej współczuły i Judyta powiedziała, ze dzwoniła jej babcia (kiedy rodzice Martyny wyjechali, zostawili ją pod opieką babci).
-Powiedziała, że wysłała ci sms'a, ale ty nie odpisujesz. I pytała czy nie wiem gdzie jesteś. Oczywiście kryłam cię i powiedziałam, ze będziesz u mnie nocować.- powiedziała Judyta. Martyna sprawdziła skrzynkę odbiorczą. Rzeczywiście. Był tam sms od babci.
-Dobra, nie męczmy cię. Miałaś ciężki dzień. Idź do mojego pokoju i odpręż się.- rzekła Judyta. Marti z chęcia udała się do jej pokoju. Rozmyślała tam o tym co się zdarzyło.

Już nic nie będzie takie samo. Przeczytała też sms' a od babci.
Czemu cię nie ma jeszcze
w domu?Martwię się.
Martyna odpisała jej, że miała wyłączoną komórkę i dlatego nie odczytała sms'a i, że nocuje u Judytyi nie będzie jej jeszcze 2 dni.