Odp: Tajemnicze głosy
W Bevril małym miasteczku położonym (gdzie?) równie (powtórzenie- małym, małej) małej rzece Belhius zamieszkała rodzina Carris.
Rozwódka z 15-letnią córką Carmenną. Jej matka (kogo? Carmenny? nie kapuję!) miała na imię Samantha po swojej zmarłej babci. Mieszkali sami (mieszkały same) bez ojca, ponieważ zostawił ich (ją) po pięciu latach małżeństwa dla innej kobiety. Jego córeczka miała wówczas (niecałe) 2 latka. Nigdy mu tego nie wybaczyła, (miała wtedy 2 latka, nic nie pamiętała.. moją mamę też zostawił jej ojciec gdy miała dwa latka, i gość jej totalnie zwisał, no ale nvm) zamknęła się w sobie, jak w więzieniu, do którego nie docierała nawet najmniejsza smuga radości i nadziei. Szukała oparcia u mamy,której mogła się wyżalić i opowiedzieć o swoich problemach. Zamieszkały w Bevrile, by rozpocząć życie na nowo.
A cała historia zaczyna się (niepozornie,)od dźwięku budzika.
- Kochanie śniadanie (już) na stole- zawołała Samantha (?) swym donośnym, choć kojącym Carmennę w trudnych momentach głosem.
-Aaa..- Carma przeciągnęła się na łóżku i podniosła zaspane powieki- Już idę mamo!- powiedziała wstając, i naciągnąć na siebie lekko sprany, atłasowy szlafrok.
Wyszła na zalany porannym słońcem korytarz, gdzie dopadł ją zapach jej ulubionych zapiekanek z serem. Chociaż miała wyrzuty sumienia po każdym kęsie, nie mogła ich nie zjeść.
- Mamo, jesteś czarodziejką, te zapiekanki są pyszne!- dziewczyna uśmiechnęła się do swojej matki.
- A raczej były pyszne, słońce.. Teraz zmykaj do łazienki umyć te swoje strąki!- Samantha wzięła talerz z przed nosa Carmenny i odkręciła kran z zimną wodą, tak kojącą dla rąk kobiety w ten upalny poranek. Jej córka poszła do łazienki i posłusznie umyła głowę. Długo się zastanawiała co dziś założyć i wybrała swoją ulubioną bluzkę i śliczną dżinsową spódnicę. Zeszła na dół, gdzie powitała ją mama z bułką w ręce.
- No, teraz to jakoś wyglądasz.- uśmiechnęła się do nastolatki- A co to za worki pod oczami? Jak spałaś?- Samantha z troską popatrzyła na córkę, jednocześnie przekrawając bułkę ostrym nożem.
- Beznadziejnie.. Przewracałam się z boku na bok do trzeciej nad ranem.- Carma zrobiła smutną minę.
(ten kawałek był bez sensu, Carmenna już wcześniej jadła) Dziewczyna spojrzała na matkę kątem oka. Widziała jak mozolnie smaruje pieczywo zmrożonym na kość masłem, następnie kładzie wędlinę z indyka, uwielbianą przez Carmennę, i całość doprawia musztardą. Następnie cały posiłek pakuję do pudełka śniadaniowego, które ląduje w plecaku z naszywkami najsłynniejszych rockowych kapeli SimCity. Niby tak prosta czynność, a wzbudziła w nastolatce jakieś dziwne poczucie winy.
- Zabieraj plecak i biegiem na przystanek!- Samantha powiedziała do jedynaczki, gestem dłoni popędzając ją.
- A nie mogłabyś mnie podwieźć?- dziewczyna poprosiła zarzucając na plecy torbę.
- No dobrze, ale jutro jedziesz już sama! I nie rób minki bezdomnego psa! Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole, chyba sobie go nie zepsujesz strzelając fochy na prawo i lewo?- kobieta wyszła na podwórze zostawiając nastolatkę w całkowitej ciszy.
To tyle, wtrąciłam dużo swojego tekstu, żebyś mogła się zainspirować i napisać coś więcej w lepszym mam nadzieję, drugim odcinku. Już ze zdjęciami!
|