Odcinek 9

Krople deszczu obijały się o okno w moim pokoju, a ja pomyślałam sobie o fontannie życzeń... Mogłabym wypowiedzieć życzenie, aby moi rodzice się nie rozwiedli. Ale to nie byłoby fair. Postanowiłam leżeć i nic nie robić. Włączyłam sobie telewizor, jakiś durny program i udawałam, że nic się nie stało i że wszystko jest okej. Po pół godzinie zadzwonił telefon. Odebrłam.
- Tak?
- Cześć Karola... płakałaś? - odezwał się Karol
- O cześć... nie... ale smutno mi...
- Ojj, a co się stałooo - zaczął się wygłupiać
- Karol, to jest poważna sprawa...
- No dobra... przepraszam. Słucham, co się stało?
- Moi rodzice się rozwodzą... - powiedziałam obojętnie.
Cisza w słuchawce.
- Ej, jesteś tam?
- Noo... Y, to nie za fajnie...
- No nie... A ty po co tak właściwie dzwonisz?
- No, ja... Chciałem cię przeprosić... nie powinno tak wyjść jak wyszło. Nie powinieniem tam z tobą iść... no i nie powinienem pić, a tym bardziej jarać.
- Hmm... Nawet nie wiesz jaka byłam na ciebie wściekła, jak wsiadłam do autobusu.
- Ale już nie jesteś, mam nadzieję...? - spytał błagalnie.
- Nooo... nie - powiedziałam ociągając się.
- I za to cię kocham!
- I tylko za to... dzięki! - zaczęłam się z nim przekomażać.
- Oj, przecież wiesz, że nie...
- No nie wiem...

- Karola, ja muszę już kończyć. Widzimy się jutro w szkole. Aha i rezerwuję jedną przerwę, tylko dla nas - powiedział ze śmiechem
- Hmm... zobaczę w terminarzu, czy będzie coś wolnego... Dobra, narazie...
Odłożyłam słuchawkę. Podciągnął mnie lekko na duchu. Włączyłam sobie "Whiskey in the jar" na moim iPod'zie i starałam się o niczym nie myśleć. W końcu zasnęłam. Obudziła mnie moja mama o 22.
- Ty w ubraniu śpisz...? - powiedziała dosyć cicho.
- Noo... tak wyszło.
- Ooo... - stęknęła - jak my teraz będziemy żyć?
- Mamo, to chyba ja powinnam zadać to pytanie, co?
- No tak, masz racje... - uśmiechnęła się - za mało amerykańskich filmów oglądam, sorry. No to jeszcze raz, powtórzmy tę scenę.
Uśmiechnęłam się do niej. Humor jej powrócił, jest okej! Zaczęłyśmy rozmawiać o tym jak to będzie. W końcu doszłam do najgorszego i najtrudniejszego pytania.
- Mamo... o co tak w ogóle poszło?
Cisza.
- Powiesz mi?
- Sama nie wiem... jak już wszystko powiedziałam, to czemu nie miałabym mówić i tego? Twój ojciec ma drugą firmę, od czterech lat. Nic mi o niej nie powiedział, w dodatku pracuję tam z pewną kobietą, z którą są dosyć blisko... Nie chcę im w tym przeszkadzać, tym bardziej że ja nie kocham twojego ojca, ani on nie kocha mnie.
Zatkało mnie. Firma? Kobieta? Zero uczuć? Nie... to jakiś koszmar!
- Mamo, przepraszam cię za to co powiedziałam. Ja cię kocham, a to co powiedziałam wcześniej to nie prawda...
- Wiem, rozumiem i wybaczam - uśmiechnęła się lekko.
Oh, co za kobieta! Uwielbiam ją!
Wyszła z mojego pokoju. Ja przebrałam się w pidżamę, umyłam i położyłam do łóżka. Obudziłam się dopiero rano. Super, dzisiaj piątek...! Dwa dni wolnego, yeah! Ubrałam się, uczesałam, w pośpiechu zjadłam kawałek chleba. Mama podwiozła mnie do szkoły. O w pół do 9 byłam w szkole. Przeszłam korytarzem. Spotkałam Olę. Zaczęłyśmy rozmawiać o Comie, jej ulubionym zespole. Zupełnie nie wiem skąd ten temat się wziął.

- A odrobiłaś zadanie z matmy?
No tak! Z tego wszystkiego zapomniałam o zadaniu.
- Kur.... de! Zapomniałam... Daj odpisać...
Odpisałam od niej zadanie, później usłyszałam dzwonek. Zobaczyłam Karola. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Jak tam?
- A dobrze... wiesz, po rozmowie z tobą, jakoś mi przeszło - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - odwzajemnił go.
Później jeszcze o czymś rozmawialiśmy i poszłam do sali razem z Olą. Cały dzień minął bardzo szybko, może dlatego, że miałam dwie lekcje łączone z klasą Karola? Po lekcjach wróciłam do domu, zobaczyłam ojca...
I jak wam się podoba? Piszcie... trochę liczniej niż ostatnio, please ;]