View Single Post
stare 18.07.2008, 14:14   #41
Koornela
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ,,Walcząc o Miłość''


Oboje zaczęliśmy panikować.
-Wiesz co? Nie ma nad czym się zastanawiać. Idę do lasu.-powiedział stanowczo John. Przeraził mnie tym. Jak ona tam będzie? Nieżywa? Bałam się o tym myśleć.
-Idziesz ze mną?- spytał wkładając buty.
Przełknęłam ślinę i odpowiedziałam-Tak. Tylko się przebiorę.- powiedziałam po czym podbiegłam do szafy i wyjęłam jeansy i bluzę.
Założyłam na siebie owe ubrania i poszliśmy w stronę lasu.
-Juliette!- krzyczeliśmy oboje we wszystkie strony lasu. Bez skutku. Juliette nigdzie nie było widać, ani słychać.
-Dokończymy jutro rano… Teraz jest ciemno, a las jest duży.-powiedział John.
Zaczęłam wzdychać. Gdzie jest moja mała, kochana córeczka? Miałam ochotę wydrzeć się na cały las, walnąć się na ziemię i szarpać ze złości.
-Idziesz Kate?- spytał John. Na chwilę chciałam zapomnieć o istnieniu… Myślałam tylko co zrobię gdy znajdę moją małą córeczkę. Co ja wtedy zrobię? Wyściskam ją mocno? Wycałuję? Czy może…
-Kate… Słyszysz mnie?- przerwał mi myślenia John.
-Tak.- odpowiedziałam mu cicho. Poczym oboje poszliśmy w stronę domu. Wtem ustałam na jakąś kartkę.
-John… Poczekaj.-powiedziałam biorąc kartkę w ręce.
-Zostaw to! Brudna kartka.- powiedział odbierając mi kartkę.
-Czekaj tam coś pisało,- powiedziałam.-Otwórz.
John rozłożył kartkę i zaczął cicho czytać.
-Co tam pisze? –pytałam z ciekawości.
Jeśli chcesz odzyskać *curę* musisz
Zapłacić… 20 000 simoleonów i położyć je w tym miejscu gdzie stoisz w teczce.
Jutro o 00:00. Cura będzie czekać.
Nieznajomy porywacz.
-O matko.-powiedziałam przestraszona poczym zemdlałam.

Obudziłam się na sofie. Myślałam, że to wszystko to sen. Uszczypnęłam się, ale niestety… To wszystko działo się naprawdę.
-Córeczko tak mi przykro.- powiedziała mama siadając obok mnie. Spojrzałam na łóżeczko Juliette… Było puste. Jedynie leżał w nim jej mały różowy smoczek, który dostała od babci Hellen(mamy Johna). Chodziłam w kółko. Nie wytrzymałam. Poszłam na dół po papierosy i zaczęłam palić.
-Kate! Co ty robisz?- spytała moja mama.
-Palę. Nie widzisz.- powiedziałam przygnębionym głosem.
-Nigdy nie paliłaś.- powiedziała mama odbierając mi faję.
-Czekaj tylko wypalę. –powiedziałam chcąc wziąć papierosa.
-Nie nie oddam. Od tego wszystko się zaczyna. Wpadniesz w nałóg. Będziesz palić codziennie, a w końcu zachorujesz i umrzesz jak…-mama się zatrzymała i otarła łezkę.
-Jak…?- spytałam zaciekawiona.
-Jak twoja siostra Dylan. –powiedziała mama patrząc na papieros.
-Nic o niej nie wiem. Opowiesz mi o niej. –chwyciłam mamę za rękę i usiadłyśmy w salonie.
-Wszystko zaczęło się od tego… Miałam 15 lat jak ją urodziłam. Gdy Dylan skończyła 15 lat zaczęła palić. Kilka miesięcy później zachorowała na raka płuc. Lekarze nie wiedzieli od czego. No i… Przyznała się, że paliła. Kilka miesięcy później zmarła… I koniec. –powiedziała ocierając rękawem łzę…
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi… Szybko otworzyłam… O Matko! To był Adam…
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.