Odcinek 12

-... przeprowadzamy się.
Myślałam, że zaraz nie wyrobię. Jak ona mogła mi to zrobić? Czemu nic nie może być tak jak powinno? Nie mogę być zwykłą 16-latką, co chodzi szkoła-zakupy-dom-zakupy-szkoła-znajomi? Byłam wściekła.
- I robisz mi to AKURAT TERAZ?!
- Karolciu... to niedaleko stąd... dwie godziny jazdy samochodem... Jutro będziemy podpisywać akt notarialny, a wyprowadzamy się za tydzień...
Nagle łzy napłynęły mi do oczu. Jak ona może mi to robić?! Gdy wszystko zaczęło się układać... Nie! To nie może być prawda. Przeprowadzimy się pewnie do jakiejś klitki, i będziemy siedzieć jedno na drugim, bo nie będzie na tyle miejsca.
- Skąd w ogóle pomysł z tą... głupią przeprowadzką?! - prawie krzyczałam.
- Musimy sprzedać ten dom, zaczynamy mieć coraz mniej pieniędzy... tamten dom będzie... trochę mniejszy... ale na pewno ci się spodoba!
- Jasne... - wymruczałam i poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać jak dziecko - I co ja teraz ***** zrobię, no co? Cholera! Zawsze mi życie zniszczy...
Po godzinie do mojego pokoju wszedł ojciec. Ja leżałam na łóżku odwrócona tyłem.
- Cześć, słyszałem że ktoś tu nie chce się wyprowadzić...
Nie odezwałam się do niego.
- Karola, tak będzie lepiej... tam jest lepsza szkoła... i... y... no... y... ładny dom... spodoba ci się, mówię ci!
Odwróciłam się przodem do niego
- Mi tu jest dobrze...
- Karola, jutro masz urodziny, nie wyprawiasz wielkiej imprezy?
Pomyślałam chwilę, że mogłoby być fajnie...
- NIE
Będe musiała zerwać z Karolem, taki związek "na odległość" nie jest niczego wart. Porobiłam sobie plany w głowie, co będe musiała zrobić, i tak dalej. W końcu jakimś cudem zasnęłam. Obudziłam się na następny dzień.

- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam - zaczęłam sobie po cichu śpiewać.
Zeszłam na dół. Nikogo w domu nie było. Poszłam do kuchni. Na stole leżała kartka: "Urodzinowe śniadanie w lodówce, wszystkiego najlepszego Karoluś :-)".
- Oh, jakie to słodkie - powiedziałam z ironią.
Śniadanie było akurat dosyć smaczne. Później weszłam na gg. Dostałam milion życzeń urodzinowych. Byłam dosyć zadowolona. Po godzinie przyszła moja matka.
- Oh! Wszystkiego najlepszego - wyściskała mnie i zaczęła składać mi życzenia. Dała mi kluczyki do samochodu.
- Proszę, to twój prezent... to znaczy on stoi już w garażu, ale w Kondradowie... no i prawko też tam zdasz...
- Dziękuje! - krzyknęłam.
- Będzie jeszcze jedna niespodzianka... ale to później - uśmiechnęła się tajemniczo.
- Od wczoraj same niespodzianki...! - powiedziałam i poszłam do salonu obejrzeć sobie jakiś film.
W końcu nastał wieczór...
- Karola, idź do sklepu po... jakieś ciastka, zachciało mi się słodkiego...
- No, okej, ale daj mi pieniądze...
Poszłam do sklepu i kupiłam, po półgodziny byłam już przed domem, ale w nim tak jakoś ciemno było.
- Jestem już! - krzyknęłam, nikt nie odpowiedział.

Położyłam ciastka na stole w kuchni i poszłam do salonu.
- NIESPODZIANKA! - krzyknęli wszyscy. Był Karol, Ola, Kasia, Paweł, Kamil, Natalia, Paula, Edyta i Natan, czyli wszyscy moi najlepsi znajomi, przyjaciele...
Zaczęli śpiewać "sto lat", zdmuchnęłam świeczki, pokroili tort, w między czasie poszłam się przebrać. Było zarąbiście, później moi rodzice wyszli z domu, do kina, a my mieliśmy chatę wolną! Graliśmy w butelke, tańczyliśmy... Chyba najlepsza moja impreza urodzinowa w życiu. Wszystko zakończyło się o północy. Ostatni wyszedł Karol... jeszcze nie mówiłam mu nic o przeprowadzce...
Komentujcie... kolejny odcinek... nie wiem kiedy, ale 13 odcinek dodam jeszcze przed wyjazdem (postaram się przynajmniej), Koornela - wiem, ale tamto fs to był totalny nie wypał, chociaż zastanawiam się czy nie kontynuować ^^ ale czas pokaże ;]
xoxo