odc. 2
- No, i jesteśmy na miejscu. Ładnie tutaj, co nie? - Spytała się Hermenegilda.
- Hmm... Wygląda tutaj, jak w każdej wiosce na tropikalnej wyspie. - Powiedział Amadeusz.

- To miło, że się wam tu podoba. A teraz pozwólcie, że zaprowadzę was do wodza. - Powiedziała Euzebia.

- A co z Hermenegildą? - Spytał się Baltazar.

- Nie martw się, pójdę do swojej chaty i wezmę gorący prysznic. A swoją drogą, co cię to obchodzi? Dopiero co przypłynąłeś na tropikalną wyspę. chyba powinieneś się jakoś urządzić, jeśli zamierzasz spędzić tu resztę swojego życia. - Powiedziała Hermenegilda, nagle jakaś zdenerwowana.

- Nie, zbyt długo tu nie zabawię. Muszę tylko zbudować tratwę i zebrać trochę jedzenia.
- To się jeszcze okaże... - Mruknęła Hermenegilda sama do siebie
- Co mówiłaś?
- Ja? nic, nic... Chyba już czas, żeby Euzebia zaprowadziła was do wodza. A propos, gdzie ona jest? - -Szybko zmieniła temat.
- Amadeusza też nigdzie nie widać. - Stwierdził Baltazar.

- O, patrz! Tam są! Och, chyba powinniśmy zostawić ich samych na jakiś czas... Tymczasem chodź do mojej chaty, to niedaleko. Zrobię ci coś do jedzenia. Pewnie jesteś głodny?

- I to jak...
- Tak myślałam. Chodź za mną, zaprowadzę cię do mojego mieszkania.
***
- No i jesteśmy. Witaj w moich skromnych progach! Domek może nie za duży, ale mnie to wystarcza. Usiądź, zaraz coś ci przygotuję do zjedzenia.

- Nieźle się urządziłaś. Długo już tu mieszkasz?
- Od urodzenia. Mój dziadek był kapitanem statku, który rozbił się o skały niedaleko wyspy. On jako jedyny przeżył. Tubylcy znaleźli go nieprzytomnego na plaży i zanieśli do wioski. Później zakochał się w pewnej dziewczynie, mojej babci, a 2 lata później na świat przyszła moja matka. Pomijamy następne 25 lat i pojawiam się ja. To było... około 21 lat temu. No dobra, dość tych zwierzeń. Chyba powinniśmy poszukać Euzebii i Amadeusza. Czas iść do Wodza i mu was przedstawić.