- uwielbiam rodzinki wielopokoleniowe (tyczy się również zwierzaków

),
- w każdym domu muszę mieć obowiązkowo ogrodnika i sprzątaczkę (chociaż z ogrodnika czasem rezygnuję, bo lubię zajmować się roślinami i ogródkiem),
- nigdy za to nie zatrudniam nianiek do dziecka, bo to niedołężne, stare babsztyle bez kwalifikacji

(dziecko potrzebuje zmiany pieluchy, a one je na siłę karmią, chociaż głodem nie przymiera...),
- z kodów używam tylko "motherlode" i czasami "aging off",
- zwierzęta, jakie posiadają moje simy to zazwyczaj duże psy (koty i mniejsze psiaki kupuję naprawdę od święta),
- wszystkie umiejętności sima podnoszę ciężką pracą a nie kodami (nie sprawia mi to żadnej satysfakcji),
- każdy mój sim ma szczupłą, wyspotowaną sylwetkę (grubasek zdarza się tylko przy wieku emeryta... dziadziowi trochę tłuszczyku tu i ówdzie nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie - nada mu uroku

),
- w pierwszej kolejności moi simowie uczą się gotowania i opieki nad dziećmi,
- raz w tygodniu robię tzw. "zloty rodzinne" (cała rodzinka w komplecie - babcie, dziadkowie, pradziady, córki, synowie, wnuczęta... ajć, piękny widok

),
- simki w ciąży mają prawdziwą labę - mąż za nie gotuje, sprząta i robi wszelkie czynności, które mogłyby je nadwyrężyć

,
- zazwyczaj do faceta należy zarabianie na rodzinę,
- moi nastolatkowie nigdy nie pracują (raz na ruski rok się zdarzy, że jakiegoś posyłam do pracy, bo mnie denerwuje

),
- z reguły lubię grać simami Maxisa, a szczególnie tymi z Miłowa.
- kiedy tylko nadarza się okazja, organizuję wszelkie imprezy (urodziny, śluby, przyjęcia sportowe, norowoczne, święta Bożego Narodzenia, itd.). Nie wyobrażam sobie np. ślubu bez przyjaciół, dobrego tortu, łuku weselnego i szampana

- kiedy jakiś sim ma maksimum punktów gotowania, gotuje tyle, na ile pozwala mu czas i odkłada to do lodówki (szczególnie potem przydatne, jeśli ma się w domu dziecko w wieku szkolnym, a mamuśka nie ma np. czasu, aby coś upichcić).
Nic więcej nie przyszło mi do głowy, na razie. Jakby co, zedytuję.