Ja stawiam na normalne życie.
Oczywiście, przewijają się tam jakieś opieki społeczne, romanse...
Co to za gra bez zdrad itp.
Robię małżeństwo - jeden, drugi, na trzech porodach kończę. A ile z tego dzieci? Może trójka, czwórka, albo 3 pary bliźniaków... (tego jeszcze nigdy nie było).
Potem dorastają, każdy się żeni, i tak w kółko.
Domek rodziców jest mały, jedno dziecko go odziedzicza a reszta zostaje wygnana.
W międzyczasie tatusiek ma romans z jakąś maxisową laską, mama kręci z facetem ze spożywczaka
W końcu gdy już dwójka dzieci dorośnie, któreś z rodziców przyłapuje drugie na zdradzie i... Rozchodzą się, a dzieci, które nie dorosły wychowują się w ramionach... rodzeństwa.
Mniej więcej tak jest. Ale teraz schodzę na zupełnie inną drogę.