Odcinek 12
- Halo?- zapytałam nieprzytomnie, odbierając telefon
- Cześć Lily! To ja...
- Zdziwiłabym się, gdybyś to nie był ty- zażartowałam
- Dobra, mniejsza z tym. Jesteś dzisiaj wolna?
- Tak, a co?
- Skoro tak, to zapraszam cię do mnie. Zrobilibyśmy taką "nieoficjalną" próbę.
- To jesteś sam w domu?- zapytałam trochę zdziwiona.
- Aha.
- To na którą?
- Może na 12? Masz czym dojechać?
- Mam. O 11.30 jest autobus w stronę San Francisco. A tak w ogóle, to ja też dzisiaj jestem sama w domu...
- No to fajnie. Do zobaczenia u mnie!
- To pa!
- Pa!
Wszystko poszło zgodnie z planem. 5 minut po 12 stałam pod domem Alana.
Nie, to nie był zwykły dom... To była willa! Może i nie aż tak duża, bo tylko piętrowa, ale z klasą. Fundamenty były obłożone szarą cegłą, zaś ściany były bielusieńkie. Okna w francuskim stylu tylko potwierdzały klasę tego budynku. Przed domem rosły sosny i nic więcej. Co najwyżej przed wejściem dwie dzikie róże o przepięknym, żółtym kolorze.
Widać, że wywodził się z bogatej i dobrze sytuowanej rodziny.
Przypomniał mi się Dustin. Pod tym względem całkowite przeciwieństwo Alana. I ciekawe, czy będzie. A może już jest?
Zadzwoniłam do drzwi. Chwilę potem się otworzyły, a w nich stanął Alan.

Przywitaliśmy się uściskiem, po czym zaprosił mnie do środka.
Wnętrze nie odbiegało od wyglądu zewnętrznego. Wszystko tu lśniło nieskazitelną czystością. W powietrzu unosił się zapach pastowanych podłóg, oraz... smakowitego ciasta.
- Co pijesz?- spytał, sadzając mnie w salonie
- Herbatę- odpowiedziałam
- Masz ochotę na torcik?
- Czemu nie... A masz?
- Nom.
- To poproszę.
Parę minut później siedzieliśmy już oboje na salonowych fotelach i delektowaliśmy się przepysznym ciastem i równie świetną konwersacją.

- Twoja babcia naprawdę świetnie piecze- oznajmiłam, zachwycona smakiem ciasta
- Nie trzeba jej się dziwić... Ma własna piekarnię, która działa już prawie pół wieku.
- Wow- byłam pełna zachwytu- Zabierzesz mnie tam kiedyś?
- Z przyjemnością- odparł
Ja natomiast zmieniłam temat rozmowy...
- Dustina nie będzie?- zapytałam
- Nie. Znowu nie może...
- I znowu nie podał powodu?
- Znowu... Nie uważasz, że to dziwne, że ciągle się od czegoś miga?
- Racja...- przyznałam z lekkim żalem
- Odkąd tylko pamiętam, zawsze taki był. Mimo, że jesteśmy naprawdę dobrymi kolegami, to on jednak zawsze jest skryty. Stara się być twardy i groźny, bo według niego, przez szczęście można się mocno rozczarować.
- A przez nieszczęście niby nie?
- "W nieszczęściu nie ma nic, co mogłoby rozczarować. Nieszczęście jest zawsze i działa z tą sama mocą"- tak powiedział.
Co za okropny światopogląd... Ale to dziwne. Przecież każdy człowiek chciałby być szczęśliwy... Nie ma wyjątków od tego.
Więc dlaczego on tak mówi? Dlaczego żyje w kłamstwie? Przecież jeśli ciągle będzie myślał w ten sposób, to czeka go przedwczesny koniec... Tak nie może być!
- Dustin to taki "typ spod ciemnej gwiazdy", nie uważasz?
- On tylko takiego udaje- zaczęłam go bronić
- Boi się być szczęśliwym, a co za tym idzie: boi się rozczarować. Życie dało mu kopa i ma już dość. Prędzej czy później, w przyspieszonym procesie odejdzie z tego świata, bo stwierdzi, że nie ma o co walczyć...
- Ale nie możemy na to pozwolić!
- Obawiam się, że my już nic nie możemy zrobić... To tylko kwestia czasu.
- Nieprawda!- protestowałam
- Wierzysz w niego...- stwierdził z niezadowoleniem- Lepiej przestań, bo cię to zgubi.
- Nie mam zamiaru! Jemu można pomóc, i ja chcę to zrobić.
- Będziesz tego mocno żałować, Lily. Naprawdę, odpuść sobie. Ty wyciągniesz do niego rękę, a on cię jej pozbawi...
- Nie znasz go. On nie jest taki...
- A ty niby go znasz? Pracujemy ze sobą od trzech lat, i miałem okazję go na tyle dobrze poznać... A z resztą, skończmy tę kłótnię. Zrobisz tak, jak będziesz uważała za słuszne. Ale pamiętaj: ja cię ostrzegałem...
Za chwilę mój rozmówca zniknął za kuchennymi drzwiami, gdzie szum wody wskazywał na to, że właśnie zmywa naczynia.
Ja natomiast poczęłam przeglądać teksty. Części zdążyłam się już nauczyć. Resztę musiałam śpiewać z kartki.
- Dobra, Lily, chodź na górę!- zawołał mnie
Z plikiem kartek w ręce udałam się na piętro.

O dziwo, pokój Alana również nie odbiegał od reszty. Widać babcia często go zaganiała do sprzątania...
W rogu, przy drzwiach balkonowych stała perkusja. Wyglądała na całkiem nowiutką.
On chwilę później wysunął ją bardziej na środek pokoju, po czym za nią zasiadł.
- To jak, lecimy jedna za drugą?- zapytał
- Możemy.
Jak zauważyłam, obok ustawił sobie pulpit na nuty. Wejrzał na zapis melodii, po czym oświadczył:
- Zaczynam od przygrywki. Dam ci znać, kiedy masz wejść.
- OK.
Dobrze nam szło, ale taka próba we dwójkę to nie było to samo, co z Dustinem. On by nami dobrze podrygował, i nie byłoby kłótni w stylu: "Ty za późno zagrałeś!" i "Nie, to ty za szybko weszłaś!"...
Dość długo nam to zajęło- 3 godziny. Ale efekty były: prawie wszystkie piosenki miałam wkute na blachę.
- Na dzisiaj wystarczy...- oznajmił, odstawiając instrument na miejsce.
- Czyli ja już mogę iść...- stwierdziłam
- A może zostałbyś jeszcze, co? Przecież i tak nie masz nic lepszego do roboty w domu.
- Tak....
- Jeżeli już mamy się nudzić, to ponudzimy się razem.
Rozbawiło mnie to.
- A co tam... Zostaję.
- Jesteś głodna?- zapytał z troską
- Nawet nie wiesz jak...- odparłam, czując, że mój żołądek dodałby coś jeszcze...
- Zaraz coś upichcę...
- Ej! Nie upichcisz SAM, tylko ZE MNĄ!
- Dobra, dobra, niech ci będzie- zgodził się. Jego mina wyrażała to, że nie ma nic przeciwko temu, ale właśnie na odwrót...

Chwilę dokonywał oględzin lodówki, po czym skonsultował się ze mną:
- Może pizzę?
Czyżby nic tam nie mieli, że teraz musimy zamawiać?
- Co tak patrzysz?- zapytał mnie- Nie lubisz pizzy domowej roboty?
- CO?!- ja się chyba przesłyszałam- TY UMIESZ ROBIĆ PIZZĘ?
- Tak- jego odpowiedź brzmiała tak, jakbym go zapytała: "Czy umiesz zrobić kanapkę z serem?"
Byłam pod wielkim wrażeniem. Alan był pierwszą osobą, jaką spotkałam, która umiała zrobić pizzę... Gdy nie mieliśmy pomysłu na obiad, albo tacie po prostu nie chciało się gotować, zawsze zabierał mnie na pizzę. Ta, która podawali w restauracji, do której chodziliśmy, była tak pyszna, że aż pokochałam jej jedzenie.
Ciekawa byłam, jak bardzo różnią się między sobą pizza z restauracji i "domowej roboty". W końcu będę się mogła przekonać....
Godzinę później danie było gotowe. Wyglądało naprawdę smakowicie. I wyglądem nasza pizza niczym się nie różniła od restauracyjnej.
- Może sama kiedyś spróbujesz upichcić coś takiego dzieciakom- zaproponował- Na pewno się ucieszą.
- Ale wpierw zadzwonię po ciebie- odparłam żartobliwie
- Chyba nie będę potrzebny... Poradzisz sobie beze mnie.
- Ale ciebie zaproszę bezpośrednio na jedzenie- dodałam z uśmiechem
- W takim razie z przyjemnością- zaśmiał się.
I już oboje się śmialiśmy.
- To może ja pójdę włączyć jakiś film, a ty to pozanoś do pokoju- powiedział i zaraz zniknął
Czułam się zupełnie jak żona w romantyczny wieczór.
W sumie, mieć takiego męża jak Alan byłoby spełnieniem moich marzeń. Nie dość, że był przystojny, na studiach osiągał dobre wyniki, zawsze zachowywał sie jak dżentelmen, świetnie robił pizzę, to jeszcze był wspaniałym towarzyszem.
A może to właśnie on? Ten "jedyny"? Książę z bajki, na którego czeka każda dziewczyna? Miłość mojego życia?
Tak, to musi być on. Ale czy on też we mnie widzi "tą jedyną"? Tak bardzo bym tego chciała...
- Lily, co się tak guzdrzesz?- ryknął z pokoju- Nie potrzebujesz pomocy?
- Nie... Po prostu zamyśliłam się.
- Aha.
Z lodówki wyciągnęłam Colę i nalałam do dwóch szklanek. Pizzę pokroiłam i nałożyłam na talerzyki. Wszystko to dałam na tacę i zaniosłam do pokoju.
Jakimś cudem zrobiło się ciemno. O nie... Te burze mnie prześladują...
Dobra, trudno. Tu przynajmniej jestem bezpieczna.
Zaraz nasze jedzenie znalazło się na stole.
Jednak tym razem usiedliśmy na kanapie, obok siebie.
Jakimś cudem Alan trafił akurat w mój gust. Od dłuższego czasu próbowałam zdobyć ten film i go obejrzeć...
- Puściłem ten, bo podobno lubisz takie filmy- oznajmił mi
- To był strzał w dziesiątkę. Nawet nie wiesz, ile się starałam o ten film... Nigdzie go nie było.
- No proszę...- był tym wyraźnie zaskoczony, ale i zadowolony.
- Alan! Co się stało?- spytałam cała w panice
- Wiatr musiał gdzieś zerwać linię... Na wszelki wypadek pójdę zobaczyć do piwnicy, czy wszystko OK.
Że też właśnie w najlepszym momencie musiało braknąć prądu!

A ja cały czas siedziałam na swoim miejscu i gryzłam paznokcie ze zdenerwowania. Przecież jak ja wrócę do domu w taka pogodę?
Zaraz potem do pokoju wrócił Alan.
- Miałem rację- oznajmił ponuro- W takim razie idę szukać świeczek...
Poszłam z nim. Nie miałam najmniejszego zamiaru tutaj sama siedzieć.
Przyjemna, choć słaba jasność oświeciła kawałek stołu. Nareszcie wszystko było lepiej widać.
- Przepraszam cię Lily- zaczął- Nie chciałem, żeby tak wyglądał ten wieczór.
- To nie twoja wina- powiedziałam z wyrozumiałością
- Ale to ja chciałem, żebyś została...
- Ale ja przecież nie musiałam się zgadzać... To nie jest ani twoja, ani moja wina. Chciałeś dobrze, ale nie wyszło... Ale liczą się chęci.
- Dzięki. Drugiej takiej jak ty ze świecą szukać...
- Tak samo z tobą, wiesz?
- Czyli, że spotkały się dwa ideały...
- Nazywasz mnie ideałem?
- Tak. Nie mam w tym wypadku żadnych wątpliwości.
- Tak jak ja w twoim. I powiem ci coś jeszcze... O takim facecie jak ty zawsze marzyłam.
- A ja o takiej dziewczynie jak ty. Wszystkie inne mogą się przed tobą schować. I teraz w ogóle nie żałuję, że rozstałem się z Rose. Dla ciebie zrobiłbym to jeszcze raz.
Serce z sekundy na sekundę coraz mocniej waliło. Ja już wiedziałam...

- Lily...- spojrzał mi prosto w oczy- Zostaniesz moją dziewczyną?
Nie zastanawiałam się, bo nie miałam po co...
- Tak!
Zaraz potem rozległ się wielki huk bardzo blisko domu. Okropnie się go przestraszyłam...
- Alan... Ja się boję...- zaczęłam chlipać
On objął mnie swoim ramieniem.
- Gdy ja jestem blisko, nic ci się nie stanie...
I stało się. Nasze usta spotkały się w głębokim pocałunku.

************************************************** ********
Czy Lily na pewno dobrze zrobiła?
Co się stało potem?
Odpowiedzi w 13 odcinku.
Tak jak pisałam post wcześniej: według mnie bardzo fajny odcinek.
I w końcu mam co robić, bo do 13 odcinka mam tylko 3 zdjęcia i nic więcej (no i wiedza, co ma tym odcinku być).
Póki co komentujcie