@up: Ekhem...
Po drobnej konsultacji z jedną z czytelniczek (której tożsamość nie musi być Wam znana- wystarczy, że ta osoba wie, że o nią chodzi) postanowiłam zmienić rozmiar zdjęć na większy. Co prawda, według tego, co jej napisałam, 3 pierwsze zdjęcia miały być o starym rozmiarze, ale z racji tego, że w celu polepszenia ich musiałam pstryknąć je na nowo, już od teraz są większe

The end
Odcinek 13
Jest noc. Ciemna i przerażająca. Niebo pokrywają całe masy czarnych chmur. Ubranie staje się coraz bardziej mokre za sprawą deszczu.
Ale chwileczkę? Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem?
Odwracam głowę. Nie... Co ja robię na cmentarzu o tej porze?
Ale nie jestem sama... Gdzieś w oddali słychać czyjś płacz.
Moje nogi same mnie niosą w tamta stronę.
Idę, podziwiając ten straszny widok cmentarza. Tych ponurych mogił i starych pomników. Drzew, które wyglądają jak upiory gotowe zaraz się na ciebie rzucić. Wszystko jest przerażające...
Ale idę dalej, do przodu.
O! Nareszcie coś widzę.

Nad czyimś grobem stoi kobieta. Jestem coraz bliżej... Powinna mnie już zauważyć, ale ona dalej stoi bez ruchu.
Próbuję coś powiedzieć, ale słowa w ogóle nie przechodzą mi przez gardło... Może to ze strachu?
Z tej odległości całkiem dobrze widzę cały jej profil. Długą, czarna suknię, taką, jaką mogłaby się poszczycić Królowa Nocy. Schodzę nieco w bok, tak by móc przyjrzeć się jej twarzy.

Jest cała blada. Spływają po niej strumienie łez pomieszanych z krwią. Makijaż ma ciemny- dodatkowo podkreśla stan, w jakim się znajduje.
Jej blond włosy- rozwiane, nieuczesane zakrywają część jej twarzy.
Ale chwileczkę... Przecież ona mi kogoś przypomina... Czy to, czy to jestem JA?
Nie, to niemożliwe, przecież stoję tutaj... Więc jak to możliwe?
Czuję, że moja twarz jest coraz bardziej mokra. Oczy strasznie mnie pieką... Z bólu.
Teraz to ja jestem tą smutną kobietą. Powoli zakrywam twarz moimi zimnymi, trzęsącymi się rękoma. Nie panuję nad sobą...
Czuje się okropnie. Jakbym straciła wszystko, co miałam. Straciła bezpowrotnie...
Nagle obok siebie słyszę ciche kroczki, jakby dziecięce. Po chwili ustają.
Patrzę w bok. Widzę dziewczynkę.
Wygląda równie mizernie jak ja. Także płacze. Na jej delikatnej twarzyczce widzę ranę.
Ma piękne, ciemnobrązowe włosy. Oczy- ciemne i mocno zaszklone.
Sukienkę ma czarną- tak jak ja. Tylko że o niej jest o wiele krótsza.

Spogląda na mnie smutnym i rozżalonym wzrokiem. Ona tez cierpi. Chyba z tego samego powodu co ja...
- Mamo...- dziewczynka z wielkim wyrzutem zwraca się do mnie- Dlaczego?! Dlaczego pozwoliłaś tacie to zrobić?!
Nie wiem, co powiedzieć. Ta dziewczynka naprawdę jest moja córką?!
Ale skoro ja jestem jej matką, to kim jest jej ojciec?
Czy to z jego powodu płaczę?
Zaczęłam się obracać w stronę pomnika. Jeśli tu spoczywa jej ojciec, muszę wiedzieć, kto nim był...
Już, już prawie widzę... Nie...!
Obudziłam się. Cały czas byłam przerażona. Jeszcze tak niewiele brakowało, a dowiedziałabym się, przez kogo płakałam... Że też właśnie w tym momencie musiałam się obudzić!
Ledwo co spróbowałam skierować myśli na inny tor, juz pojawiły się następne...
Gdzie ja jestem?!
W ogóle nie poznawałam tego pokoju. Pierwszy raz widziałam go na oczy...
Zaraz jeszcze jeden szok- jestem w samej bieliźnie!
I w końcu doszło do mnie, gdzie się znajduję- u Alana!
"Ale... Dlaczego ja nic nie pamiętam? Co się stało zeszłej nocy? Dlaczego nie jestem u siebie?"- zaczęłam zadawać pytania
To jeszcze nie było wszystko... Zaraz zaczęło docierać do mnie coś znacznie gorszego...
"Czy ja... Czy Alan i ja...?"
Nie, przecież ja nie byłabym do tego zdolna... On tym bardziej...
Ale co, jeśli się upiliśmy i...

To wszystko doprowadziło mnie do płaczu. Za dużo tego było... Tu koszmar o niewiadomej treści, pobudka w obcym łóżku z wyczyszczoną pamięcią i w dodatku z przeświadczeniem, że nawet o tym nie wiedząc przespałam się z chłopakiem...
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko otarłam łzy z policzka, po czym krzyknęłam "proszę". Drzwi się otworzyły.

W nich pojawił się przedmiot moich rozmyślań.
- Dzień dobry, Lily- przywitał mnie z uśmiechem- Dobrze się spało?
- Tak...- odparłam, cała roztrzęsiona.
Widząc moje przerażenie, już chciał coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza
- Alan... Co ja tu robię?
Usiadł na łóżku, zaraz koło mnie.
- Już nie pamiętasz? W nocy była burza, nie miałem jak cię odwieźć i zaproponowałem ci nocleg u mnie...
- A czy, czy my...- przerwałam mu pytaniem
On się roześmiał.
- Nie, oczywiście, że nie...-odparł z uśmiechem- Poczekamy z tym do ślubu.
Odetchnęłam z ulgą. Zaraz potem zaczęłam się śmiać, do czego po chwili i on się dołączył.
Teraz zaczęła mi wracać pamięć. Przed oczami zobaczyłam cały wczorajszy wieczór...
Dzięki Bogu, że tak to się skończyło.
- To może ja pójdę zrobić śniadanie, a ty za ten czas się umyj i przebierz- powiedział
Pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Moje ciuchy leżały- bardzo schludnie poskładane- na krześle. Zaraz wzięłam kupeczkę i udałam się do łazienki.
Po śniadaniu Alan zaoferował mi odwóz do domu. Zgodziłam się.
W czasie jazdy uzgodniliśmy termin próby. Rocznica zbliżała się wielkimi krokami (zdanie z "AND"

i trzeba by już pomału robić coś takiego jak generalki. I Dustin mógłby w końcu pojawić się na którejś z prób...
Eh, mamy jeszcze półtora tygodnia czasu, więc na pewno zdążymy.
I moje wakacje dobiegną końca... Wystarczy mi wrażeń, jak na to lato.
************************************************
Nad czyim grobem była?
Jakie znaczenie miał jej sen?
Czy coś ważnego wydarzy się w czasie prób?
Odpowiedzi w najbliższych odcinkach. Nie dotyczy to pierwszego pytania- odpowiedzi na nie musicie się domyślić, gdyż tak jak Lily nie poznacie jej za szybko... (o ile w ogóle do tego dojdzie). Jest zawarta w następnej części, ale nie wypowiedziana wprost. A Ci, którzy dobrze pokojarzą fakty, już po zakończeniu "AND 2" będą wiedzieć...
Więcej szczegółów już nie zdradzam.
(jeśli macie jakieś podejrzenia- piszcie

)