View Single Post
stare 28.08.2008, 20:27   #89
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Cytat:
Napisał Atlantis
Ja myślę, że to był grób Dustina albo Alana. Ze zobaczyła w tym śnie swoją przyszłość. Tak to sobie kombinuję. Zobaczyła siebie z perspektywy ducha, innej osoby. Nie wiem, czy moje przemyślenia są prawidłowe, ale tak to sobie układam
Jak najbardziej są
Cytat:
Napisał anuss3211
kocham twoje fotostory!
:*

W tym odcinku chodziło mi o to, żeby stworzyć taki mroczny nastrój... Cieszę się, że to dostrzegliście
A jeśli chodzi o "AND 3"- na pewno będzie. Mam już nawet tytuł (ale go nie zdradzę ) i "scenariusz" (lista wątków ułożona po kolei).
O fabule mogę powiedzieć tyle: brazylijska telenowela w stylu Liv.
Ale trochę czasu minie, zanim tu trafi- robię sobie we wrześniu przerwę od pisania. Trochę się podszkolę czytając książki (XD). Na potem... Sami wiecie


Odcinek 14

Półtora tygodnia później....
Przeddzień rocznicy

- Lily, pospiesz się!- poganiał mnie Alan
- Daj mi jeszcze chwilę!- odkrzyknęłam z mojego pokoju.
Piętnaście po jedenastej.... No i po co on się tak spieszy? Próby mamy za 45 minut, a sam dojazd to około pół godziny...

W końcu zeszłam na dół. Tam, przy schodach, czekał na mnie mój chłopak.
- Chyba jednak warto było poczekać na taki widok!- stwierdził z zadowoleniem
Uśmiechnęłam się do niego. Jeszcze szybko poszłam do salonu, gdzie dzieci oglądały telewizję, powiedzieć im, o której wrócę, po czym mogliśmy jechać do klubu.
Normalnie, za 15 minut miałabym autobus. Ale z racji tego, że Alan zaoferował się i po mnie przyjechał, nie było potrzeby wydawać tych kilku dolarów na bilet, a potem siedzieć samej na jednym z nielicznych siedzeń, w tłoku i hałasie.
A podróż z nim zawsze była ciekawa, a warunki o wiele lepsze niż te panujące w komunikacji miejskiej.


- Dustin będzie?- spytałam, gdy wjeżdżaliśmy w Liberyty Street
- Jak z nim gadałem, powiedział, że będzie- odpowiedział
- A kiedy to było?- dopytywałam się
- Eee... Wczoraj.
- Czyli jest wielka szansa, że się pojawi...
Chwilę potem po prawej stronie zobaczyliśmy znajomy budynek klubu "Superstar".
- Znając go, pewnie już na nas czeka- powiedział
No chyba, że...


- Kurczę, co jest?!- zaczął się denerwować Alan
Jak się okazało, drzwi zaplecza były zamknięte.
Dla mnie oznaczało to tylko jedno: Dustina nie ma...
Chwilę potem zgrzytnął zamek w drzwiach, po czym weszliśmy do środka.
- Jesteśmy na czas- oznajmił chłopak, spoglądając na zegarek- Jest równo 12.
Czasami zdarzało się tak, że gdy ja albo Alan spóźniliśmy się, Dustin zawsze nam to wytykał. Albo po prostu wyśmiewał nas, że albo nie znamy sie na zegarku, albo nie potrafimy się dobrze zorganizować.
A teraz... Teraz to my powinniśmy mu to wytknąć. Pewnie Alan byłby do tego pierwszy.
Ja, ze względu na to, że chciałam, żeby choć troszkę mnie polubił, nie zrobiłabym tego. Nie byłam zdolna do takich złośliwości... On miał taki charakter, więc przychodziło mu to łatwiej. A poza tym nie miałam zamiaru się za wszystko odgrywać- jeśli już miał zrozumieć swój błąd, to najlepiej sam. Zbytnie dawanie mu do myślenia tylko przyprawiłoby mnie o dalsze uciążliwości.
- No, ładnie-odezwał się chłopak- 3 minuty spóźnienia...
- Czy dobrze rozumiem twoje zamiary?- zapytałam
- Tak- odparł z ironicznym uśmieszkiem- Niech wie, co to znaczy...
- I masz zamiar cały czas przestrzegać tej zasady?
- Dopóki nie zrozumie, że to przez niego.
- A czy naprawdę myślisz, że nastąpi to tak szybko?
- Właśnie chcę mu w tym pomóc. Może zamiast zadawać tyle pytań byś mi pomogła?
- Ja nie gram na tych zasadach- oświadczyłam twardo
- Boże, Lily, weź już skończ... Jesteś moją dziewczyną, więc powinnaś mi pomóc!
- Nie mam zamiaru włączać się w coś, z czym w ogóle się nie zgadzam.
- Więc nie jesteś po mojej stronie...- stwierdził wrogo- Wolisz się wstawiać za tym śmieciem!
Przegiął.

- Alan, jak możesz!- złość po prostu ze mnie kipiała- Może zamiast niszczyć go jeszcze bardziej pomógłbyś mu! Jesteś cholernie samolubny, wiesz?! I nie stać cię chociażby na najmniejszy dobry gest wobec ludzi GORSZYCH od ciebie!
Chyba mu nieźle nagadałam... Z resztą, o to mi chodziło.
Zapanowała niezręczna cisza. W powietrzu czuć było napięcie. Cały czas byłam na niego zła. Nie miał prawa...
Staliśmy tak w cichości. Byłam z siebie dumna- powiedziałam, co mi leżało na sercu, a to wyrwało u niego falę przemyśleń.
To nasza druga kłótnia. Ale dotyczyła tej samej osoby...
Dlaczego nasze zdania muszą być tak podzielone? I co w tym złego, że chcę pomóc Dustinowi? A może... A może on jest po prostu ZAZDROSNY o mnie?
Ale dlaczego? Przecież wie, że przy nim Dustin nie ma szans. Przecież przyjaźń to nic złego, a na to na pewno go stać. A moje serce i tak należy tylko do Alana... Więc w czym on widzi problem?
- Lily- w końcu przerwał milczenie. Powolnymi krokami zaczął się do mnie zbliżać- Miałaś rację, to nic nie da. Przepraszam.
Ucieszyłam się, że zrozumiał.
- OK, wybaczam ci- powiedziałam
Uśmiechnął się.
- Dziękuję- odparł
Teraz i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Po burzy wyszło słońce... I znowu wszystko było w porządku.

Zaraz potem nasze oczy się spotkały, a po nich- usta, w pojednawczym pocałunku.
Zapomniałam o całym świecie. Liczyła się tylko ta jedna chwila, która trwała i trwała...
Nawet nie zauważyłam, kiedy drzwi się otworzyły, a do środka wszedł...
- Może byście już, k****, przestali?- usłyszałam charakterystyczny głos z jeszcze bardziej charakterystycznym przekleństwem.
Dopiero teraz skończyła się "ta" chwila. Alan nie pozostał bez słowa...
- A co, przeszkadza ci to?- spytał

- Jak już macie się lizać, bzykać, czy cokolwiek, to przynajmniej nie tutaj- odparł oschle
Po takiej dobitnej dawce, nawet mój chłopak nie potrafił otworzyć gęby.
- A tak w ogóle- odezwał się ten drugi- Chciałem wam kogoś przedstawić.
Zaraz w drzwiach zjawiła się...
Musiałabym użyć niecenzuralnego słowa, by określić, to co wtedy zobaczyłam.

Miała czarne, widocznie farbowane włosy, ciemne oczy, kilka kolczyków w różnych miejscach twarzy i makijaż coś a la goth.
Większą część ciała miała odkrytą- jedynie biust i pupę miała zakrytą (nie mogę pominąć faktu, że spodenki miała bardzo krótkie...). Na nogach kabaretki i wysokie kozaki, a gdzieniegdzie różnorodne łańcuchy i tego typu ozdoby.
Spojrzałam na Alana. On też był w szoku.
- Przedstawiam wam Nicole, moją dziewczynę.
CO?! Ale... Ale przecież on mówił, że dziewczyna jest mu niepotrzebna!
Nagle zrobiło mi się go żal. On nie zasługuje na taką... Eeee... Dziewczynę. Po niej od razu widać, że jest pusta i pozbawiona jakiegokolwiek rozumu. Z nim jest inaczej... Przynajmniej ja w to wierzę.
A może to ja się pomyliłam? Może jego "light side" to była pomyłka i tak naprawdę jest kolejnym, bezwartościowym debilem?
Nie, nie mogę tak szybko w niego zwątpić. Ale fakty mówią same za siebie... Więc jaki on jest naprawdę?

Chwilę potem Nicole opuściła nas, nawet nie zamieniwszy z kimkolwiek słowa (oprócz Dustina).
Próba wyszła wspaniale. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że jutrzejszy koncert się uda...

Skończyliśmy około trzeciej. Gdyby nie to, że Alan musiał szybko wracać do domu, pewnie wróciłabym z nim.
Autobus miałam późno więc postanowiłam, że obiad zjem na mieście, a przy okazji połażę po sklepach. Nie będę jednak wszystkiego opisywać, bo to nie ma tutaj większego znaczenia...

Około siódmej miałam autobus do domu. Nim też postanowiłam wrócić.
Nie było miejsc siedzących (nie tylko ja lubiłam zakupy o późnej porze dnia....), dlatego też musiałam całą drogę przestać.
O dziwo, nie jechaliśmy stałą trasą- autobus zahaczył o inne przystanki na obrzeżach miasta. Zobaczyłam także znajomą okolicę... Tą samą drogą wracałam z domu Dustina. A może gdzieś tu będzie?
Zaczęłam się rozglądać. Dostrzegłam niewielki bar- to chyba tam Dustin i jego kolega lubili sobie chlapnąć.

Pojazd się zatrzymał. Wysiadło z niego kilkoro chłopaków.
Dopiero teraz odwróciłam wzrok w stronę okna...
To, co zobaczyłam, było dla mnie szokiem, chociaż tak naprawdę nie powinno...

Na rogu, w wejściu do jakiejś uliczki stali Dustin i jego dziewczyna. Bardzo namiętnie się całowali...
Ale przecież to całkiem normalne, że skoro ma dziewczynę, to będzie się całował i nie ma w tym nic dziwnego, a tym bardziej szokującego...
Sama się dziwiłam swojej reakcji. Starałam się zatrzymać te głupie odczucia. Niestety, one były silniejsze...
Zrobiło mi się smutno. Chciałam wysiąść z autobusu, pobiec tam i powstrzymać go... Powiedzieć mu, że źle robi... Że Nicole nie jest jego warta... Że...
To nie było wszystko. Jakimś cudem łzy cisnęły mi się do oczu...
I nagle straciłam ich z widoku- skończył się postój i ruszyliśmy dalej.
Próbowałam zapomnieć, zająć głowę czymś innym... Na nic. Przed oczami miałam tą samą scenkę. I żal do samej siebie... O co? Nie wiedziałam. WTEDY jeszcze nie wiedziałam...
***********************************************
Dlaczego Lily tak zareagowała?
Kim tak naprawdę był dla niej Dustin?
Jutro rocznica- co, oprócz koncertu, wydarzy się w tym dniu?
Odpowiedzi w 15 odcinku- przedostatnim.
Potem już ostatni- 16, i epilog, po czym zakończy się druga część serii "A neverending dream"- "Powrót do przeszłości".

Jak Wy wyobrażacie sobie zakończenie? Chciałabym wiedzieć, czy Wasze wyobrażenie bardzo dobiega od mojego i czy bardzo Was zaskoczę

@down: Chodziło mi o to, że nie chciała brać udziału w odgrywaniu się za wszystko na Dustinie, co niewątpliwie chciał zrobić Alan.

Ostatnio edytowane przez Liv : 28.08.2008 - 21:32
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem