View Single Post
stare 06.09.2008, 17:08   #109
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Uff... Co prawda Imageshack nadal mam zablokowany, ale założyłam konto na Fotosiku.
Więc po trudach zmagania się z moim głupim bratem w końcu daję ten niecierpliwie przez wszystkich wyczekiwany 16 odcinek.


Odcinek 16

Dotarłam.
Okazało się, że brama cmentarna była zamknięta. W związku z tym wspięłam się pod kamiennym, niewysokim murku, po czym znalazłam się po drugiej stronie.

Wiedziałam, że mama była pochowana bardziej pośrodku, ale jednak w części cmentarza po lewej stronie.
Dawno tu nie byłam. Ostatnio chyba 5 lat temu, jeśli się nie mylę...
Teraz był bardziej ponury niż zazwyczaj. Przedburzowa pogoda się utrzymywała i miało się wrażenie, że zaraz miliony malutkich kropel luną na ziemię jakby w strzelaninie- szybko i niespodziewanie.*
W końcu znalazłam się przy mogile poświęconej Tanii Muchomorek. W poczuciu żałości upadłam na kolana. Zamiast deszczu zaczęły padać łzy.

Cały mój żal pomału zaczął się zmniejszać.
Na głos zawołałam w stronę nieba:
"Boże, DLACZEGO?!"
Zaraz potem zwróciłam się do mamy:
"Mamo, dlaczego wszystko się zawaliło?! Czemu przychodzę tu z wielkim żalem, złością i łzami, zamiast z uśmiechem i sukcesem? Dlaczego musiała mnie spotkać taka pomyłka?
Każdy okazał się kimś innym. Osoba, którą kochałam, zdradziła mnie, a ten, o którym myślałam, że jest dobry, okazał się być potworem bez serca.
Ja wiem- ty miałaś podobnie. Tato też okazał się draniem. Ale... Ale potem zrozumiał i żałował... I z znienawidzonego stał się najukochańszym ojcem.
Pomyliłam się w wielu sprawach, ale nigdy nie aż tak bardzo, jak w tej. A teraz zostałam sama, z podwójnie złamanym sercem.
Mamo, co ja mam teraz ze sobą zrobić? Najrozsądniej byłoby przebaczyć. Tylko, że nie potrafię... Ale to boli... Dwie rany... A która bardziej? Zdrady czy prawdy?
Wiem, że zawsze mogłam na ciebie liczyć. Wskaż mi drogę! Pomóż mi!"- prosiłam
Mówiąc ostatnie zdanie dwie duże łzy opadły przede mnie. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy.
I wtedy... Wtedy jakiś wewnętrzny głos kazał mi popatrzeć w lewo.
Podniosłam głowę i spojrzałam...

Czy to... Czy ja na pewno dobrze widzę?!
W tym samym momencie i on spojrzał w moją stronę.
Nasze oczy się spotkały. Jego, zakryte z okularami, moje- mocno zaszklone i czerwone.
- Co... Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony
Ja ciągle nie dowierzałam, że to dzieje się naprawdę.
Nie umiałam nic powiedzieć. Gardło mi się ścisnęło.
Chyba zauważył. Nie wiedziałam, co teraz zrobi.
Wydawał mi się taki jakiś inny, aniżeli godzinę temu.
W końcu wróciła mi zdolność mówienia.
- Dustin... To naprawdę ty?- moje pytanie było przepełnione zdziwieniem
- Tak, to ja- odpowiadała zupełnie inaczej i tak... spokojnie
Chyba też był niemniej zdziwiony, niż ja.
- To grób twojej mamy?- zapytał, spoglądając na kamienny pomnik
- Tak...- zaczęłam, ale nie dał mi skończyć
- Nie tłumacz się. Przecież wiem...
- Jak to wiesz?- zapytałam
Odsunął mi się z drogi. Przeczytałam, co było napisane na nagrobku obok.

"Aaron Wing
* 29 IX 1972
† 17 X 1997
R.I.P"

Teraz zrozumiałam...
Więc jednak jego obecność w dniu pogrzebu na cmentarzu nie była złudzeniem...
- Teraz rozumiesz, prawda?- zapytał
- Tak- odparłam- Przykro mi...
- Nawzajem- powiedział wyrozumiale
Nigdy nie myślałam, że ktoś by mógł mnie bardziej zrozumieć... On czuł to samo. Mieliśmy podobną przeszłość.
- Pewnie chciałabyś wiedzieć coś więcej o mojej przeszłości...
Nie musiałam nawet przytakiwać- odczytał to z mojej twarzy.
Zaraz potem zaczął opowieść.

- Urodziłem się w biednej rodzinie.

Mój ojciec nielegalnie przemycał narkotyki. Matka siedziała w domu.
Jedyną osobą, która cieszyła się z moich narodziny, był on. Mama od oczątku miała mnie gdzieś.
Podobno byłem do niego bardzo przywiązany- wiem to z opowiadań sąsiadów. Sam niestety niewiele o nim pamiętam... Ale jeśli już, to same dobre rzeczy.
Ludzie, którzy znali go ze złej strony nienawidzili go. Uważali, że jest złym człowiekiem tylko na podstawie tego, że wiedzieli, czym się zajmował. Mało kto wiedział, jakim był troskliwym ojcem.

Po moich narodzinach bardzo często kłócili się z mamą. Ona po jakimś czasie sięgnęła po alkohol.
Ojcu oczywiście się to nie spodobało, i kazał jej przestać. Miała to gdzieś.
Któregoś październikowego dnia tato nie wrócił z pracy. Zginął tylko dlatego, że chciał skończyć z tą brudną robotą.
- Smutne...- stwierdziłam
- Matka cały czas chlała.

Gdy byłem starszy zaczęła się spotykać jakimiś pijakami i szła z pierwszym lepszym do łóżka. Z tych przypadkowych romansów cztery zakończyły sie ciążą. Zawsze rodzili się chłopcy.
Ja byłem najstarszy. Z racji tego, że wszystko przepijała i nie zajmowała się nami, w wieku 16 lat poszedłem do pracy. W szkole starałem się o dobre stopnie.Było mi ciężko.

Po skończeniu osiemnastki postanowiłem się wyprowadzić. Nie byłem pełnoletni, ale miałem starszych kumpli z którymi zamieszkałem.
Udało mi się zdać maturę, ale o studiach nawet nie myślałem. Poszedłem do pracy. W międzyczasie paliło się maryśkę i papieroski.
Dalej już wiesz, co było.
- Twoja mama była blondynką, prawda?- zapytałam
- Dokładnie- zrozumiał moje intencje- Teraz już wiesz...
- Tak. To może teraz ja przedstawię ci moją historię.
Nie protestował.
Nie będę wszystkiego opisywać. (Ci, którzy czytali "AND" znają ją na pamięć, więc nie ma sensu jeszcze raz jej tu pisać- od autorki)
-Fajnie, że przynajmniej ty nie skończyłaś tak jak ja- powiedział na podsumowanie
Zapadła chwila ciszy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Chociaż teraz była moja kolej...
Ale niespodziewanie on się odezwał...

- Wiesz, chciałem cię przeprosić....
- Ale za co? Przecież powiedziałeś prawdę.
- Nie, to nie była prawda- zaczął protestować- Ten Dustin, którego poznałaś z dobrej strony, to byłem ja.
Nie wiedziałam już, co o tym myśleć. Skoro to nie był on, to co nim kierowało?
- To dlaczego mówiłeś inaczej?- zadałam pytanie, chyba najważniejsze i to, które miało rozstrzygnąć... rozstrzygnąć wszystko
- Może mi nie uwierzysz, ale z czystej zazdrości.
Nie... To nie może być prawda! On miałby być o mnie zazdrosny? Nie...
- Zazdrosny o mnie?- dopytywałam się
- Cholera, tak!- odpowiedział- Gdy skapnąłem się, że ty serio jesteś fajna, było już za późno- Alan cię zgarnął.
- A ty za wszelką cenę nie chciałeś, żebym to zauważyła?
- Dokładnie... Właśnie dlatego zacząłem się spotykać z Nicole- żeby zapomnieć o tobie. Wiedziałem, że przy Alanie nie mam szans.
- Więc ty jej nie kochałeś?
- Co ty! To był kamuflaż.
- I tylko przede mną nie ukrywałeś swojego prawdziwego "ja"?
- Tak. Do ciebie nabrałem prawdziwego zaufania. Uwierzyłem, że dla ciebie mogę być jeszcze kimś. Więc jak... Wybaczysz mi?
Tak, teraz zrozumiałam, że to naprawdę on- szczery i dobry. Że to przyjaciel- PRAWDZIWY przyjaciel.

Uśmiechnęłam się do niego.
- Wybaczam. Wszystko.
On również się uśmiechnął zawstydzony.
- Dziękuję- odparł z wdzięcznością- Jesteś wspaniała i ko...- tu przerwał
- No dokończ!- sprowokowałam go
- ... kochana- skończył
Zaraz po tym jeszcze coś dodał:
- Nie będę tego dłużej ukrywał. Nie zdziwię się, jeśli mnie wyśmiejesz, ale chcę, żebyś mimo wszystko wiedziała: zakochałem się w tobie.
Te słowa uderzyły w sam środek serca.
Dopiero teraz zaczęłam rozumieć tą sytuację ze wczoraj... Dopiero teraz zrozumiałam, że tak naprawdę moje serce należy tylko do niego. Czyli, że po prostu go kocham!
- Dustin...- zaczęłam- Teraz gdy to powiedziałeś zrozumiałam, że to ty jesteś tym, do którego należy najcenniejsza rzecz jaką posiadam.
Nie krył zdziwienia. Wyglądał zupełnie jak ja przed paroma minutami- też nie dowierzał.
Chciałam zobaczyć to w jego oczach. Złapałam za oprawki okularów, po czym ściągnęłam je.

Oczy miał szare. To nie wszystko- lewe miał sine.
- Wczorajsza bijatyka...- wyjaśnił
- Dobrze, że wyszedłeś z niej cały- powiedziałam
Uśmiechnął się. Te smutne oczy poweselały.

Zaraz potem poczułam na sobie ciepłe krople letniego deszczu. Z sekundy na sekundę spadło ich coraz więcej.
- Lepiej wracajmy, bo zmokniemy!- powiedział Dustin- Za mną!
Nie od razu się ruszyłam. Spojrzałam jeszcze na grób mamy. Szybko, ale z wielką wdzięcznością rzuciłam krótkie "dzięki". Wtedy, stojąc pod zerwaną chmurą nie było mnie stać na nic więcej.

Zbliżając się do murka zauważyłam po drugiej stronie czarnego pick- up`a rodem z lat 90.
W środku siedział Dustin. Chwilę potem do niego dołączyłam.

Padało jeszcze przez dobre parę godzin. Miejmy nadzieję, że ta pogoda jednak nie zniechęci ludzi do odwiedzenia "Superstara"...
******************************************
Czy koncert się uda?
Czy wydarzy się na nim coś niezwykłego?

Odpowiedzi w przedostatnim odcinku.
******************************************
*Zdanie dedykuję osobie, która pisze FS o związanej z tym tematyce
******************************************

Straciłam gdzieś wenę, więc nie spodziewajcie się odcinka aż tak szybko. Poza tym nie wiadomo, czy na następny piątek będę miała dostęp do forum.
Będą jeszcze znaczące wydarzenia, ale nie będą aż tak istotne, jak te dotychczas. Taki "dodatek", powiedziałabym. Więc nie niecierpliwcie się zbytnio

Ostatnio edytowane przez Liv : 07.09.2008 - 17:38
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem