Namiastka życia
Odcinek 11
Jak szybko minęły te dwa tygodnie! Przygotowania do szesnastki szły pełną parą. Wczoraj poszłam z Karoliną do fryzjera i sklepu. Doradziłam jej, jak się uczesać i razem wybrałyśmy śliczną, zwiewną sukienkę. Potem musiałam wybrać tort i kupić jedzenie. Nawet mama z Norbertem mi pomagali. Norbert okazał się miłym, ale trochę nudnym facetem. Było widać, że kocha mamę, ale nie jest gotowy do stałego związku. Już mi go żal… Po rozwodzie mama go porzuci, złamie mu serce. To dzięki niemu mam „wolną chatę” na imprezę. Tak się cieszę, że zabrał mamę na weekend do Berlina. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Stali tam Karolina, Kuba i Dariusz obładowani wielkimi prezentami.
- Cześć.
- Cześć. Gdzie mamy położyć prezenty? – spytała Kara. Wyglądała olśniewająco.
- W moim pokoju.
Było naprawdę świetnie. Brakowało tylko Dawida. Po półgodzinie zaczęłam się niepokoić. Czy Dawid przyjdzie? Wreszcie po trzech kwadransach usłyszałam dzwonek. Radosna pobiegłam do drzwi. To był Dawid. Ale za nim stał mój największy koszmar. Monika. Po co ją przyprowadził? Ona nie była zaproszona. Oboje mięli w rękach prezenty.
- Cześć- przywitała mnie przesłodzonym głosem Monika.
- Cześć. Prezenty zanieście do mojego pokoju.
Skierowali się na górę. To przyjęcie to będzie katastrofa! Przecież Monika mnie nienawidzi z wzajemnością. Na pewno zrobi wszystko, żeby to przyjęcie było totalną katastrofą!
- Już jesteśmy! – oznajmił radosnym głosem Dawid i od razu skierował się w moim kierunku.
- Kiedy będzie tort i prezenty? – nieśmiało zapytał Kuba.
- Za chwilę – zdecydowałam.
- Coś ty taka spięta?- zapytał Dawid. – Napijesz się?
Dopiero teraz zorientowałam się, że przyniósł ze sobą butelkę szampana. Drogiego szampana.
- Dobrze.
Po dwóch kieliszkach zdecydowałam, że powinnam trochę przystopować. Poszłam do kuchni po tort. Otworzyłam lodówkę. A tam…na środku tortu siedziała mysz! Mój pisk przywołał wszystkich.
- Nie wiedziałam, że masz myszy w domu – skomentowała Monika ze złośliwym uśmiechem na ustach. – Lepiej wyrzuć ten tort i chodź po prezenty.
Zdecydowałam, że tak będzie najlepiej. Karolina i Kuba złożyli się na śliczne, złote kolczyki, od Dariusza dostałam ramkę na zdjęcie z przesłodkim misiem, od Dawida poduszkę w kształcie serca.
Gdy otworzyłam prezent od Moniki aż mnie zatkało. W torbie leżała spódnica od Valentina! Zachwyt na mojej twarzy szybko zamienił się w rozczarowanie, gdy okazało się, że spódnica jest o 5 numerów za duża.
- Ohhh…wyszła za duża. No cóż, widocznie schudłaś.
Ja?! Ja nigdy nie byłam aż taka tęga. Monika po prostu mnie upokorzyła przed wszystkimi gośćmi. Nie! Nie wytrzymam tego! Ta zołza nie będzie psuć mi urodzin. Dawid zauważył gniew na mojej twarzy i szybko zareagował.
- Chodź się napić!
Pognałam do pokoju i wręcz rzuciłam się na szampana.
- Napij się, ulży ci – przekonywał Dawid.
- Potrzebujesz czegoś mocniejszego – usłyszałam za sobą głos Moniki.
- Wezmę Ibuprom – rozładowałam atmosferę i uśmiechnęłam się do Moniki.
Wyciągnęła w moją stronę butelkę wódki. Wiem, nie powinnam pić, ale jeden kieliszek… Na pewno wtedy się wyluzuję i zapomnę. Płyn cudownie rozgrzewał mnie od środka. Zapragnęłam więcej.