Ten odcinek daję w 2 częściach.

ODCINEK IV cz. I
Zepsute szczęście
I tak Monique zaczęła nowe życie. Urządziła się w mieszkaniu, miała dobrą pracę, koleżanki. Wiedziała, że tu nikt jej nie zna,
że może być zupełnie kimś innym niż w Paryżu. Tam była biedną sierotą, która
znalazła dom u bogatych ludzi. Tu jest dziewczyną, która posiada kontrolę nad
własnym życiem.

Pewnego jesiennego dnia, kiedy Monique pracowała z Leą na zmianie, zagadała
do niej:
-Wiesz... Głupio mi tak pytać, ale...
-Wal śmiało mała. - Odpowiedziała wesoło Lea. Monique popatrzyła jej w oczy.
Zobaczyła w nich coś... właściwie nie wiedziała co. Coś znajomego. Lecz po
chwili oprzytomniała i ciągnęła dalej.
-Mieszkasz tu od urodzenia?
-Właściwie to nie. Kiedyś mieszkałam w małym miasteczku o nazwie Lyon we
wschodniej części Francji, ale przeniosłam się tutaj.
-Dlaczego? - Spytała chciwie dziewczyna.
-A no dlatego, że miałam brata bliźniaka. Brat nigdy nie dogadywał się z
rodzicami, za to ze mną miał świetny kontakt.
W wieku 19 lat stwierdził, że starzy mu wiszą kamieniem u szyi i postanowił
wyjechać nie mówiąc im o tym.
Prosiłam go, żeby został, ale on nie chciał. Chciał być wolny. Zaproponował,
żebym wyjechała z nim, ale nie mogłam zostawić rodziców. No i w końcu zwiał.
Nie pożegnał się nawet ze mną. Po kilku miesiącach, kiedy już dogłębnie
stwierdziłam, że mi go brakuje, wyjechałam z domu i znalazłam się tutaj.
Znalazłam go, znalazłam tu również pracę, więc zostałam na stałe.
-Wzruszające. - Powiedziała Monique, jakby we śnie.
-Nic w tym wzruszającego. Przez niego z rodzicami nie mam kontaktu od 7 lat.
Ale trudno, jakoś się żyje.
Monique kiwnęła głową, wstała i zabrała się do pracy. Teraz pomyślała, że ma
szczęście. Gdyby miała rodziców, nie mogłaby tak po prostu sobie tu
przyjechać. Na pewno zaprzeczaliby. Ten chłopak musiał być odważny.
Lea oznajmiła, że idzie na przerwę i zaraz wróci. Dziewczyna nie miała nic
przeciwko, ponieważ dzisiaj nie było tu tak dużego ruchu.

Zabrała się za polerowanie szklanek z barku. Był to jej sposób na zabicie
zbędnego czasu, kiedy panował zastój w kawiarni. Usiadła na wysokim krześle
i wyjmowała po jednej szklance z szafki. Starannie ją wycierała, po czym
chowała z powrotem i wyciągała następną. Tak mijały kolejne minuty.
Chowając szklankę do szafki, usłyszała nad sobą głos.
-Hej laleczko, przyszedłem się czegoś napić. Co mi polecisz?
Monique zamarła. Poczuła się, jakby nagle krew w jej żyłach przestała krążyć.
Ten głos przeszył ją na wylot jak diabelsko ostra włócznia. Powoli podniosła się
i odwróciła. Tak. To był on. I na jego twarzy ten sam złośliwy uśmiech.
-Co tu robisz? - Spytała zimno.
-Przyszedłem się napić. - Odparł Dave beztrosko.
-Skąd wiedziałeś, że tu pracuję?
-Mam znajomości. To co mi polecisz?

-Kłamiesz. - Zaczęła. - Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mi podokuczać. Taką
ci to sprawia przyjemność?
-A żebyś wiedziała.
-Natychmiast stąd wyjdź! - Powiedziała podniesionym głosem. - Przez ciebie
straciłam pracę!
-Jak ci się tak spodobało pozowanie nago, to idź do agencji. Przyjmą cię tam z
otwartymi rękami! - Zaśmiał się jej prosto w twarz.
Monique nie mogła wytrzymać. Nienawidziła go całą sobą. Każdą komórką,
każdą cząsteczką ciała. Krew płonęła jej w żyłach.
Chciało jej się płakać. Ale nie. Nie uroni ani jednej łzy dla tego sukinsyna.
Nie jest tego wart. Zacisnęła powieki. Otworzyła oczy. Podniosła rękę na wysokość jego głowy i z całej siły uderzyła go w twarz. Odwrócił głowę, ale już
po chwili odkręcił ją z powrotem. Z jego twarzy nie znikał nadal ten irytujący
uśmieszek.
-Wynoś się stąd bydlaku! WYNOŚ SIĘ!!! - Krzyknęła wściekła. Z zaplecza
wybiegła przestraszona Lea.
-Co tu się dzieje?! - Krzyknęła. Spojrzała na Monique płonącą ze złości, a obok
klienta śmiejącego się jej w twarz.
-Co ty tu robisz? - Spytała Dave'a.
-Znasz go? - Zapytała Monique.
-Jasne. To mój brat. - Odparła zdziwiona Lea.

Monique zastygła. Powietrze zatrzymało się w płucach. Nie mogła uwierzyć w
to co usłyszała.
-------*******-------
I jak? Podobało się? Wiem, że krótkie, ale musiałam to podzielić na 2 części, bo inaczej dałabym odcinek pod koniec przyszłego tygodnia