Odcinek 17

Obudziłam się. Jakiś nieznany mi pokój. Wszędzie było biało, a nade mną kręcili się jacyś kretyni w białych chodakach wykrzykujący "obudziła się, obudziła!". Jakaś śmieszna maszyna obok mnie wydawała ciągle dźwięki w stylu: "pip, piip, piip...". Do ręki miałam przyczepione wenflony. Przy nosie też miałam coś przyczepionego. Tak, byłam w szpitalu. Podniosłam lekko głowe. Za szybą stała moja mama. Była zmartwiona, co widziałam gołym okiem. Co ja zrobiłam, bo za cholere nie pamiętam.
- Jest pani bardzo osłabiona. Prosiłbym, żeby pani się w miare możliwości, prawda ruszała jak najmniej. Jest pani przyczepiona do...
- Widzę... Czy nie możecie uciszyć tej maszyny, bo to "pip" mnie do szału doprowadza - powiedziałam.
Jezu, co ja wygaduje w ogóle? Czuje się jak nie ja. Jak jakaś... opryskliwa, głupia, stara baba. Co mi się stało? Próbowałam przypomnieć sobie zdarzenia z dnia poprzedniego. Oh, byłam przecież na imprezie... z Kamilem. A później... ubikacja... tak, byłam tam z jakimś... nie wiem kim on w ogóle był. Dał mi amfetamine, albo marihuane, już nawet nie pamiętam. Dalsze zdarzenia... jeny... co ja takiego zrobiłam? Do pokoju weszła moja mama.
- Jak się czujesz...?
Milczenie.
- Mamo, co ja zrobiłam?
Znowu to milczenie. Trwało może i kilka sekund, ale wydawało mi się wiecznością.
- Wzięłaś za dużo tego i owego... Jeszcze ten chłopak. Wiedziałam, że to się tak skończy.
Spojrzałam na nią.
- To znaczy, że co zrobiłam?
- Naćpałaś się... dostałaś tak zwaną tabletke gwałtu... Karola, ty możesz być w ciąży!
Dalej nie wiedziałam co się dzieje. Cały świat zawirował. Straciłam przytomność.
***
Obudziłam się. Nie wiem ile czasu minęło, ale chyba kilka dni, bo moja mama wyglądała inaczej. Siedziała przy mnie. Nie wiedziała jeszcze, że się obudziłam. Bo rozmawiała z lekarzem.
- Proszę panią, mamy wyniki badań, pańska córka jest w ciąży...
Zatkało mnie. Moją rodzicielkę widocznie też.

- Jezu... ona ma zaledwie szesnaście lat.
- Proszę się nie obawiać, to nie jest nic niebezpiecznego...
- Ja wiem... tylko... czy mógłby pan zostawić mnie samą? - spytała.
- Tak, proszę bardzo...
Lekarz wyszedł z pokoju. Otworzyłam szeroko oczy. Zauważyła!
- Oh, kochanie... obudziłaś się. Byłaś nieprzytomna przez trzy dni.
Nie obchodziło mnie to.
- Mamo! Co my zrobimy z tym dzieckiem...?!
- Jakim dzieckiem?
Tak, próbowała udawać, że nic się nie stało...
- Mamo, słyszałam rozmowę! A po za tym nie jestem głupia. Mam tego wszystkiego dosyć, tego szpitala, kurczę... Ja chcę stąd wyjść! Wypisz mnie... na moje własne życzenie! - niemal krzyczałam.
Stało się tak jak chciałam, wypisali mnie ze szpitala. I co dalej? Mam urodzić to dziecko? Tylko to pytanie zapszątało mi głowę. Gdy minęły 3 miesiące moją ciąże było już widać. Miasto krzyczało plotkami o tym, że jestem w ciąży. Też mi wielka sensajcja, jedna to szesnastolatka zaszła w ciąże? Szłam sobie spacerkiem niedaleko mojej szkoły. Z naprzeciwka szła widocznie podirytowana dziewczyna. Stanęła przedemną.
- Ty suko! Przespałaś się z moim chłopakiem, on mówi że to jego dziecko!
Spojarzałam się na nią jak na idiotkę.
- Kim jest twój chłopak...?
- Jak to kim? Człowiekiem przecież... - odpowiedziała jak niemądra blondynka.
- Pytam się jak ma na imię!
- Wojtek...

Nie znam przecież żadnego Wojtka!
- Nie znam takiego, a teraz wybacz śpieszę się trochę.
Poszłam dalej. Przeszłam sobie przez miasto. Spotkałam Kamila, który się nawet do mnie słowem nie odezwał. Aż mi się zrobiło ciemno przed oczami jak przeszedł obok mnie bez słowa. Poszłam do domu.
- Karolciu, ja wiem co zrobimy... Usuniesz tę ciąże!
- Prędzej się kurcze zabije. Urodzę to dziecko do cholery! I dajcie wy mi śwęty spokój...
KONIEC!
Wiem, tak głupio się skończyło. Wyczerpały mi się pomysły x( Ale przynajmniej nie czuję się winna, że odcinka nie dodałam xP Pozdrawiam wszystkich czytelników i proszę, nie pytajcie się czy napiszę jeszcze coś, bo sama nie wiem xP