Temat: Droga do Celu
View Single Post
stare 24.10.2008, 18:03   #168
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Droga do Celu

3...
2...
1...


I doczekaliście się!!! Oto ostatni już odcinek Fotostory "Droga do celu"!!!



ODCINEK XII
Droga do celu

Dziewczyna nieruchomo stała za barem i patrzyła na oddalającą się Carolyn.
Te oczy... Czy to możliwe? Przecież minęło tyle lat...
A jednak mogło być to możliwe. Kobieta wsiadła do samochodu, zamknęła drzwi i odjechała. Monique zamrugała gwałtownie i wybiegła zza lady.
-Carolyn! Zaczekaj! Stójj! - Dziewczyna wybiegła na chodnik, ale Carolyn już tam nie było. Jej samochód zginął za rogiem w ten wiosenny, ciepły dzień.
***

Carolyn, świadoma tego, co usłyszała, machinalnym ruchem wyjęła z torebki pieniądze, położyła na blacie i skierowała się w stronę wyjścia.
Otworzyła drzwi do samochodu i usiadła za kierownicą.
Naszyjnik... Wieszałam jej go na szyi, kiedy miała zaledwie roczek. Monique... Moja córka...

W jej oczach zaszkliły się łzy, a na twarzy pojawił się uśmiech. Włożyła kluczyki do stacyjki, nacisnęła pedał gazu i odjechała. Dlaczego?

***
Monique nie wiedziała, co ma zrobić. Postanowiła, że wróci do domu i to wszystko przemyśli. Ponieważ kafejka była pusta,
zamknęła ją, pożegnała się z Elle i wyszła. Czekała parę minut na autobus, lecz ten wyjątkowo się jakoś spóźniał.
Nagle na przystanek podjechało dobrze jej znane, srebrne Audi. Zrobiła krok do przodu, kiedy okno w aucie się otworzyło.
Wychylił się z niego Michael. Jego oblicze - pełne skruchy, smutku i żalu. Monique coś ścisnęło za serce, jednak pozostawała nieugięta.
-Podwieźć cię? - Spytał niepewnym głosem.
-Teraz chcesz mnie podwozić? Już nie uważasz, że jestem dla ciebie za głupia?
-Monique, nie powinienem tego mówić, przepraszam.
Dziewczyna zawahała się. Przebaczyć mu czy nie? Przecież bez niego czuła się jak ryba bez wody, czuła się źle. Jednak jeśli mu wybaczy,
będzie... Właśnie, jaki? Nie wie tego, spędziła z nim zaledwie parę miesięcy...
-Nie... Znaczy, przyjechałem tu, bo prosiła mnie o to Lea.
Lea? Co ona może mieć do tego?
-Chciała się z tobą spotkać. Na... - Michael zawiesił głos.
-Gdzie? - Pospieszała.
-Na cmentarzu.
-Co? Teraz? - Zdziwiła się dziewczyna. Lea... Pewnie chodzi o Dave'a.
-Nie, o piątej.
-To dlaczego jesteś tu teraz?
-Nie chcę się z tobą kłócić, wybaczysz mi?
-Oczywiście, że ci wybaczę. - Powiedziała wzruszona wsiadając do samochodu. Mocno przytuliła sie do Michaela, a on odwzajemnił uścisk.
Pojechali razem do domu Monique. Tam radosnym miauknięciem powitała ich Chatte.

Michael, mimo, iż w dzieciństwie nie miał zwierząt,
pokochał tą kotkę jak własną. A ta odwzajemniła jego uczucie i za każdym razem, kiedy przychodził do domu jej pani,
siadał na sofie, a ana wskakiwała mu na kolana, dopraszając się o pieszczoty.
-Przygotuję coś do jedzenia, a ty zajmij się kotem. Tylko, błagam, nie dawaj jej czekolady, bo znowu będę musiała sprzątać cały dywan!
Chłopak zaśmiał się pod nosem i obiecał, że nie nakarmi kotki słodyczami. Nasypał jej chrupek do metalowej, malutkiej miseczki
i obserwował jak Chatte z największą gracją konsumuje dane jej jedzenie. Wyraz twarzy miał bardzo poważny, zamyślony, wyglądał,
jakby odpłynął na chwilę z tego świata. Jednak po chwili zadał Monique długo oczekiwane pytanie.
-Co ty na to, żebyśmy zamieszkali razem?

Monique bez słowa zestawiła garnek z kuchni i rozlała spaghetti do miseczek. Wstawiła naczynie do zmywarki i podała jedzenie.
-Wiesz, długo się nad tym zastanawiałam... - Mówiła. - ...I stwierdzam, że to nie najgorszy pomysł. Tylko gdzie? U mnie czy u ciebie?
I w tym momencie dziewczyna uświadomiła sobie, że przez ten dość długi okres znajomości, ani razu nie była w domu Michiego.
Zastanowiła się nad tym chwilę. Właściwie dlaczego nigdy nie proponował, żeby dziewczyna do niego przyszła? Zapadła niezręczna cisza.
-Dlaczego ty?... - Nie dokończyła, bo chłopak powstrzymał ją gestem ręki.
Zrobił smutną minę i odstawił pustą miskę na bok.
-Dlatego, że mieszkam w hotelu. - Mruknął zawstydzony.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
-Więc zamieszkamy u mnie. - Dla Monique sprawa wydawała się prosta, bo w rzeczywistości taka była.
Michael próbował odwlec ją od tego pomysłu i ciągle miał jakieś 'ale', lecz dziewczyna była nieugięta i wkońcu wygrała.
Ustalili, że jutro wspólnie zabiorą jego rzeczy do jej mieszkania.
Dziewczyna wyszła na chwilę do sypialni. Powoli, jakby bojąc się tego co ujrzy, uchyliła drzwi od szafki stojącej przy łóżku,
i ostrożnie wyciągnęła z niej zdjęcie. Zdjęcie jej matki. Starą, poplamioną, pogniecioną, czarno-białą fotografię, na której widniała Carolyn.
Usiadła na łóżku przyglądając się papierkowi, który stopniowo stawał się coraz bardziej mokry od łez kapiących z oczu Monique.
Teraz już wiedziała, że po tylu latach osierocenia znalazła swoją prawdziwą, jedyną mamę. Ale jednocześnie jej serce ścisną żal
i pojawiły się pretensje i pytania. Czemu ją tam zostawiła? Czemu pozwoliła, żeby tułała się sama po świecie? Czemu była taka... taka... Bez serca.
A co z jej ojcem? Żyje? W takim razie gdzie jest? Albo już nie żyje od dawna, a ona, jego córka, nic o tym nie wie.
Pociągnęła nosem i otarła łzy. Smutek na jej twarzy zastąpił słaby uśmiech. Ostrożnie wsadziła zdjęcie do kieszeni i weszła do saloniku.
Michael bawił się z Chatte, a kiedy Monique weszła, odezwał się do niej:
-Za dziesięć piąta. Powinniśmy już jechać.
Dziewczyna kiwnęła głową i razem udali się do samochodu. Dojazd na cmentarz nie trwał długo.

Przy jego wielkiej, mosiężnej bramie stała ciemnoskóra kobieta w czarnym uniformie. Kiedy Monique podeszła do niej i pocałowała na przywitanie w policzek,
ta uśmiechnęła się przez łzy. Razem udali się w głąb cmentarza. Kiedy doszli do grobu Dave'a, Lea przycupnęła na ławce i wybuchła płaczem.
Ani Michael, ani Monique nie mieli zamiaru jej powstrzymywać. Wiedzieli, że płacz jest najlepszą metodą wyładowania emocji.
Monique zainteresowała zarośnięta przez mech i dużą ilość chwastów, nieczyszczona, stara mogiła, na której paliła się jedna świeczka.

Podeszła bliżej i starła grubą warstwę kurzu z tablicy. Odczytała napis:

Jean Michael Vista
ur. 13 VI 1956r. zm. 10 XI 1996r.


Niżej leżała stara metalowa tabliczka z napisem:
Bratu, mężowi i ojcu.
Będzie nam cię brakowało.
Carolyn Vista
Jean Pierre Vista
Monique Vista


Monique przykryła usta dłonią. Tak. To był grób jej ojca.
-Jean Pierre...był bratem...mojego taty... - Z jej oczu kolejny raz popłynęły łzy.
Był tuż pod jej nosem, w miejscowości, w której żyła...
Otarła oczy i wróciła do pozostałych.
Lea wstała i szykowała się do powiedzenia czegoś ważnego. Stanęła wyprostowana naprzeciwko Monique, której mimowolnie płynęły z oczu łzy.
-Coś się stało? - Spytała.
-Nie, to nic. - Odpowiedziała Monique z trudem łapiąc oddech i wymuszjąc na sobie uśmiech.
-Muszę ci coś powiedzieć... - Zaczęła uroczystym, jednak smutnym tonem. -Prosił...żeby ci to powiedzieć,... jeśli...jeśli sam by nie mógł.
Ten szalik... był... od niego... - Wskazała na grób. - ...od Dave'a.
Dziewczyna nie wytrzymała. Wybuchnęła głośnym płaczem, patrząc to na mogiłę ojca, to na grób Dave'a.
Podeszła szybkim krokiem do Michaela, wyrwała mu z ręki kluczyki do samochodu i popędziła w stronę parkingu.

Lea i Michi wołali za nią i również pobiegli w stronę bramy, ale dziewczyny to nie obchodziło.
Wsiadła do auta i ruszyła. Miała jeden cel. Rue Dominique. Tam mieszka jej matka. Wróci do niej, przytuli się i wszystko wyjaśni. Nie pojmowała niczego.
Było tego dla niej za dużo. Kłamstwa, tajemnice, śmierć, szalik, Dave...
Mama, tata...
Nagle zaszkliły jej się oczy. Mrugnęła parę razy, ale to nic nie pomogło. Uniosła więc rękę i otarła oczy.
I wtedy to się stało. Krzyk. Długi, pełen, bólu, strachu i rozpaczy. Pisk opon, oślepiające światło i potężny huk.
Następnie cisza i potworna ciemność, a potem krzyki przerażonych przechodniów, syrena radiowozu i błyski policyjnego koguta.
Samochód osobowy, do połowy zmasakrowany leży w rowie. Na przeciwko niego stoi drugie auto, również osobowe, BMW Combi.
A obok, na jezdni, leży ciało dziewczyny. Dziewczyny, która nigdy nie spotkała ojca i nie miała matki.
Jej usta wykrzywione w tym samym, słabym uśmiechu. Po jej zimnej twarzy spływa ostatnia łza mieszająca się z krwią.
Leży tu ciało dziewczyny, która nie dotarła do celu.


-------*******-------
No, to dziękuję tym wszystkim, którzy dotrwali ze mną do końca.
Stałego czytelnika chcę przyznać Liv i ptasiemu mleczku, które były ze mną przez cały czas oraz niepokornej oraz Elipse, które jednak pod sam koniec nie miały zbyt wiele czasu, aby zostawić tu po sobie ślad.
Więc teraz okazało się, że wszyscy się mylili. Nie było Happy End'u.
Ale nie bijcie <chowa się> Wynagrodzę Wam to epilogiem, który pojawi się już niebawem.
Jak już wcześniej wspomniałam, planuje nowe FS. Pojawi się ono na początku grudnia. Wiem, że trochę późno, ale chcę dać sobie odpocząć, żeby być wypoczęta i pisać dla was coraz to lepsze opowiadania. Już teraz mogę zdradzić Wam, że FS będzie dotyczyło Aniołów i Diabłów

A teraz zostawiam Was samych ze sobą i czekam na komentarze^^

Ostatnio edytowane przez Nyks : 24.10.2008 - 20:17
  Odpowiedź z Cytatem