Odcinek 9 cz.2

- Nelly czy masz już wszystko załatwione z pogrzebem.
- Tak. Zostaną pochowani na cmentarzu w Kwitnących Wzgórzach.
- Chcesz, żebyśmy pojechali z Tobą??
- Nie, lepiej będzie jak będziecie się uczyć do testów, poza tym Kasia ma przeczcież badania.
- A to, co jakaś nowa moda, chodzimy totalnie źle ubrani – odezwał się jadowity głos.
- Zajęłabyś się lepiej swoimi sprawami, żmijo – sykną Adrian.
- Kotku nie poznaję Ciebie. Już zapomniałeś jak nam było cudownie razem?!
- Mogę z tobą porozmawiać – powiedziała lekko chwiejąc się na nogach Kasia.
- Oczywiście, raczku ….
Miałam już wstać i pójść za Kasia i tą lafiryndą, ale Kasia poprosiła, żebym została.
Katarzyna wyszła z kuchni razem z Nensy, podobno porozmawiać, ale po chwili usłyszeliśmy krzyki.

Nie mogłam pozwolić na to by moja przyjaciółka znowu zemdlała wiec ją powstrzymałam.
Kasia był trochę zła, ale odpuściła sobie. Poszła razem ze mną na górę się uczyć.
Nagle wyszła do nas Nensy w bieliźnie!!
- Wiecie może gdzie jest Adek – zapytała nazbyt grzecznie jak na żmiję.
- A….- chciała coś powiedzieć Kasia, ale jej przerwałam
- Tak, wiemy. Poszedł pobiegać dookoła akademika – odpowiedziałam uprzejmie.
- Dlaczego powiedziałaś jej, że Adrian poszedł pobiegać?! Przecież bierze prysznic??
- Halo, ziemia do Katarzyny. Przecież jest styczeń, a na dworze leży metr śniegu, a ona jest w bieliźnie.
- Myślisz, że pobiegła tam w bieliźnie??
-Zobaczmy …
Kiedy wyjrzałyśmy zobaczyłyśmy blondynkę w bieliźnie biegająca dookoła akademika, w śród śniegu.
Po pół godzinnym bieganiu wróciła cała przemarznięta…. To był piękny widok…..
Oczywiście nie powiedziałyśmy Adrianowi o tym wydarzeniu. Usiedliśmy tylko przy kominku i wkuwaliśmy przed egzaminem. Było całkiem przyjemnie. Kominek wydawał przyjemne trzaski.
Następnego dnia z rana mieliśmy test. W pół śpiący pobiegliśmy na uniwersytet.
Wróciliśmy po dwóch godzinach wymęczeni psychicznie był bardzo trudny, ale wszyscy napisaliśmy go na 5+. Byliśmy pod akademikiem, kiedy usłyszeliśmy głośną muzykę.
Weszliśmy do środka, a tu jakaś impreza oczywiście organizatorką była Nensy.
Wszędzie leżały butelki i puszki po alkoholu, jakieś trzy osoby leżały na ziemi na w pół przytomne, na kanapie obściskiwali się dwaj faceci, koło okna stała trójka palących dziewczyn, a na parkiecie tańczyła jakaś para potrącając wszystkich. Byliśmy tak zdenerwowani, że myśleliśmy, że rozniesiemy ich wszystkich razem z organizatorką na czele.
- Wynocha w tej chwili! - wrzasnęła Kaśka takim tonem, że sama chciałam stamtąd uciec.
- What do you say?? – zapytał jakiś chłopak.
- OUT!! GO OUT!! – wrzasnęła tak, ze nawet kucharka uciekła.
- Nensy, na słówko – powiedział Adrian.
Poszedł z nią na bok a ona miała dziwny uśmieszek na twarzy .
- Nensy wynoś się z mojego życia, z mojego akademika, zostaw w spokoju moich przyjaciół i znajomych. Nie wiem jak mogłem, kiedykolwiek z tobą chodzić.
- Adrianku, ale…
- Wynoś się.

Nensy z niezadowoloną miną pogodziła się z faktem, że przegrała. Podeszła do telefonu i wykręciła jakis numer....Potem wyszła zwalizkami prez frontowe drzwi.
Jeszcze tego samego dnia pojechalam do Kwitnących Wzgórz na msze za moich rodziców. Zostali oni pogrzebanii dwa dni temu, ale w moim rodzinnym mieście chowa się kogoś, a po tem jest msza za niego, na którą przychodzi rodzina. Tamten cmentarz był dość mały. Większość grobów była zanidbana.
W kościele było sporo osób, większość to byli znajomi i sąsiedzi moich rodziców. Ksiądz mówił o moich rodzicach jako świetnych katolikach, cudownych rodzicach, pięknym małżeństwie, dobrych przyjaciołach, wspaniałych sąsiadach. Wspominal też, że każdemu z nas będzie ich brakować....
- ...Pamiętajcie jednak że bramy niebios otworzyły się dla nich i przyjęły ich z otwartymi ramionami.... - powiedział ksiądz mocno załamanym głosem.

Po wyjściu z kościoła składano mi kondolencje. Potem wszyscy udaliśmy się pod grub moich rodziców i wspólnie sie nad nim modliliośmy. Grub rodziców był obsiany kwiatami, ale było za zimno by kwiaty te mogły rozkwitnąć. Obok leżaly pochowane mataka i córka, które również zginęły w wypadku samochodowym. Przychodził do nich codzień starszy mężczyzna.

Kiedy zostałam sama na grobie rodziców zaczęłam im opowiadać, co u mnie słychać....
- ..... Brakuje mi was.....
Sorry za błędy

Piszcie co myślicie ....