Drugą część zamierzam zrobić już w The Sims 3

Nie będzie ona opowiadać o córce głównej bohaterki, niektórzy mają słuszne podejrzenia, inni nie

Więcej na razie nie zdradzę

Tak, wiem, że zrobiła się z tego "Moda na sukces", bardzo żałuję, postaram się w następnym fs nie popełnić tych samych błędów.\
W wordzie list był napisany inną czcionką, wyróżniał się
Namiastka życia
Odcinek 19
Gdy się obudziłam, czułam na swoim ramieniu ciepłą dłoń. List… Dlaczego wszystkich najważniejszych rzeczy dowiaduję się w listach? Niby dlaczego mam uznać nieznajomą kobietę za swoją matkę? Co z tego, że mnie urodziła? Moja mama nie żyje…i nikt mi jej nie zastąpi. I…jej śmierć to moja wina! To ja niesłusznie podejrzewałam ojca o zdradę mamy. A, co najgorsze, on nie kłamał. Kurczowo przycisnęłam obcą dłoń do twarzy. Nagle śmierć Marka stanęła mi przed oczyma. Jego ciepłe, kochające oczy wpatrzone we mnie, nasz pocałunek i osunięcie się na podłogę… Desperacja Julii spowodowana moim niedowierzaniem… Rozmowa telefoniczna, od której wszystko się zaczęło… Podejrzenie ojca o zdradę… Jego samobójstwo… Rozpacz matki… To wszystko kończyło się śmiercią! I to ja wszystko spowodowałam! Zabiłam cztery osoby. Dłoń pogładziła mnie po policzku. Zapłakana spojrzałam w tamtą stronę. Lekki uśmiech na ustach Dariusza nieco załagodził mój ból.
Miałam przy sobie prawdziwego przyjaciela…
- Karolina jest w szpitalu. Chyba urodzi wcześniaka. – usłyszałam cichy głos Dariusza.
- Który dzisiaj? – zapytałam.
- 23 grudnia, godzina 10.00. Spałaś 12 godzin.
- I ty tyle tu siedziałeś?
- Nie, byłem też u Karoliny i rozmawiałem z Kubą – wyjaśnił.
- Aha.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro urządzamy imprezę u Karoliny. Przyjdziesz? Możesz kogoś przyprowadzić.
- Jasne. Jutro wychodzę ze szpitala.
Razem poszliśmy do Karoliny. Leżała ona na fotelu i wyła z bólu. Nie zdążyliśmy zamienić z nią słowa, bo pielęgniarki wyniosły ją na salę operacyjną. Dariusz musiał wracać do domu, a z Kubą nie miałam ochoty gadać. Zadzwoniłam do Maćka i zaprosiłam go na imprezę. Zgodził się przyjść. Poszłam do swojej sali i jeszcze raz spojrzałam na list od mamy. Przytuliłam się do poduszki trzymając go w dłoniach i zaczęłam rozpaczać nie tylko z powodu śmierci rodziców, ale też chłopaka i najlepszej przyjaciółki. Łkałam tak bardzo, że pielęgniarka dała mi proszek uspokajający. Nienawidzę tego uczucia obojętności i złudzenia spokoju. Sen szybko mnie ogarnął i trwał bardzo długo, chyba z 15 godzin. Płakałam do rana, kiedy wzięłam wszystkie swoje rzeczy i podążyłam w kierunku domu, który przywoływał wszystkie wspomnienia związane z rodzicami, a jednocześnie nie był już moim domem, tylko domem mojej biologicznej matki. Matki, która zaczęła ćpała, a teraz opiekuje się moim braciszkiem. Nie wytrzymam tego. Zadzwoniłam do Norberta, który jako jedyny rozumiał mój ból. Zgodził się przyjechać po mnie pod szpital i razem ze mną wejść do domu, który już nie jest tak ciepły jak kiedyś i nigdy już taki nie będzie. Otworzyła nam drzwi kobieta około 35 letnia z kruczoczarnymi włosami i identycznymi oczami, jakie mam ja.
Zdziwiłam się, że wcześniej nie zauważyłam tego podobieństwa. Była zaskoczona, widząc Norberta, ale uprzejmie zaprosiła go do środka. Próbowała mnie przytulić, ale ja odepchnęłam ją.
- Moją matką jest i zawsze będzie Krystyna Norton, a nie jakaś Justyna Góralczyk – powiedziałam – I nie myśl, że to się kiedyś zmieni.
Justyna miała dziwną minę, widocznie nie wiedziała, że ja wiem o tym, że to ona jest moją matką. I dobrze, pomyślałam, niech myśli tak dalej, szkoda, że się wygadałam.