wow, jak zwykle gdy tylko zobaczyłam, że jest nowy odcinek włączyłam drżącą ręką i zaczęłam czytać chciwie (niestety cuksy mi się skończyły i musiałam tak o suchym pysku

) Widać na pierwszy rzut oka, że wróciła Ci chęć do pisania i ta taka ... no ... "iskierka" z czego bardzo się cieszę. Dzięki temu przy czytaniu nie czułam żadnego napięcia, czytało mi się płynnie, miło, szybko i tak fajnie. Ten list porywaczy, po prostu bomba

Ach ten Dustin, rogata dusza, wszystko musi zrobić po swojemu

.
Jednakże mam kilka zastrzeżeń
1. czemu zrobiłaś z Lily taką zołzę, która robi ciągłe awantury z powodu błahostki? To Dustin musi rozliczać się z każdej godziny spędzonej poza domem? biedak, ja bym już dawno prysnęła gdzie pieprz rośnie. Nie podoba mi się taki uległy Dustin

zbuntuj go trochę.
2."Miał bardzo wymagającą żonę, ale nie narzekał. W końcu, lepsza taka niż żadna…"

- to zabrzmiało jakby Dustin ożenił się z Lily ot tak żeby nie być sam, a przecież on ją kochałłłł
3."parzonej rękoma ukochanej (to nie było to samo…)" - nie pasuje mi tu wg mnie lepiej by brzmiało np. to było właśnie to, albo to była kawa, a nie jakaś tam amerykańska lura
Więcej ale nie mam. Jestem z Ciebie dumna
Edit: aaa zapomniałabym, Twoja sygna mnie przeraziła

co Ty tam wykombinowałaś dalej, sprężaj się z pisaniem bo umrę z ciekawości i będziesz mnie miała na sumieniu