Zarejestrowany: 13.11.2007
Skąd: Sklep z zabawkami
Reputacja: 10
|
Odp: Zaufaj Magii
Długo nie pisałam...wynik mojego niesamowitego lenistwa. Tak naprawdę to tekst już był gotowy dawno, ale nie chciało mi się robić zdjęć . No cóż zdarza się każdemu.
Odcinek VII
"Ramiona zguby"
[IMG]http://i35.************/1rrb5f.jpg[/IMG]
Na karku poczuła czyiś chłodny jak lód oddech. Stała naprzeciw skąpo zdobionego lustra. Lecz w odbiciu zobaczyła tylko siebie.
- Piękniejsza niż matka, kto by pomyślał- osoba za nią głośno oddychała. Fenne stała jak sparaliżowana. Nie miała odwagi spojrzeć za siebie,
wpatrywała się więc tępo w odbicie w lustrze.
- Kim jesteś?- zapytała.
- Trudno określić. Niektórzy nazywają takich, jak ja, innym wcieleniem szatana. Mnie osobiście rażą takie uwagi- zabrzmiał głos nieznajomego.
- Jestem czymś gorszym- szepnął jej do ucha.
Fenne próbowała krzyczeć . Ale z jej ust wydobyło się tylko przytłumiony bełkot.
- Cicho, nie psuj tak pięknej chwili, jak zakochanie się. Z każdym razem zdaje mi się że kocham kogoś pierwszy raz. Dlatego moje życie
jest idealne. Nie czuje tęsknoty, gdy ukochana osoba ginie. Nie gryzie mnie sumienie, gdy ukochana osoba ginie...z mych rąk.
Usta Fenne zaczęły drgać.
[IMG]http://i37.************/25u1hg6.jpg[/IMG]
Osoba za nią ujęła ją w talii. Fenne zamknęła oczy. Nie chciała wiedzieć co będzie się dziać dalej.
Poczuła, że nieznajomy zaczyna ją całować. Nie broniła się. I tak była tak bezbronna, ale oprócz tego poczuła, jakby pierwszy raz...
pokochała kogoś.
***
[IMG]http://i35.************/2iup34l.jpg[/IMG]
Minął miesiąc z kawałkiem odkąd Riven i Elle się poznali. Nadal wchodzili za drzwi westchnień, a Elle robiła coraz większe postępy w nauce
magii. Gdy już w pełni opanowała umiejętności teleportacji, ich wizyty w "urojonym świecie" miały trochę inny charakter.
- Czemu właściwie ludzie nie żyją za drzwiami westchnień?- zapytała Elle, przypatrując się chmurom leniwie sunącym do przodu.
- Po pewnym czasie, ludzi dotyka silne uczucie tęsknoty za bliskimi. Wraca więc do realnego świata. Nie można zabrać kogoś za za drzwi
westchnień, gdy miejsce odbiega od tego kogoś marzeń. Każdy ma trochę inne wyobrażenia dotyczące idealnego świata. Ja, gdy byłem młodszy,
idealny świat wyobrażałem sobie jako kranie, która cała zbudowana jest ze słodyczy. W rzekach, zamiast wody płynęła czekolada,
góry zbudowane były z budyniu. Potem moje wyobrażenia uległy nieco zmianie. Fenne, z kolei nigdy nie chciała mi opowiedzieć, jak wygląda jej
miejsce za drzwiami westchnień. Twierdzi, że to za intymne pytanie.
- A, ty?- Elle popatrzyła w oczy Rivenowi.
- Co ja?
- Jakie ty masz teraz wyobrażenia?
Riven spuścił wzrok i lekko się zarumienił.
- Fenne ma racje, to za bardzo intymne pytanie.
***
[IMG]http://i37.************/2hnc2tz.jpg[/IMG]
Anne wypiła koktajl nisko kaloryczny. Jej brzuch lekko się zaokrąglił, co oznaczało, że trzeba przejść na dietę. Po wypiciu koktajlu, wgramoliła się na rowerek do ćwiczeń.
- Jeśli nie chce, żeby Steven był moim ostatnim mężem, musze o siebie zadbać- powiedziała do siebie.
***
[IMG]http://i33.************/vmzn.jpg[/IMG]
Fenne rozmyślała nad swoim snem. Nigdy za bardzo nie przejmowała się tym, że jest samotna. Przez całe życie opiekowała się Rivenem.
Zastępowała mu matkę. Nauczyła się dzięki temu odpowiedzialności i dojrzała szybciej niż jej rówieśnicy. Tymczasem, wszelkie miłosne
zdarzenia przemknęły jej koło oka. Pomyślała sobie o tych paru chłopcach, którzy chcieli czegoś więcej w znajomości z nią. Ona zawsze
odmawiała, twierdząc, że nie ma ochoty na stały związek. Riven, z kolei szukał wytrwale miłości, ale nigdy nie mógł zaznać tej przyjemności.
Teraz role się odmieniły. Fenne zdarzyła zauważyć co się dzieje między Elle i Rivenem. Ich stosunki z każdym dniem się pogłębiały.
Zobaczyła wizje. Ona, jako stara panna siedząca w fotelu bujanym oraz wciąż zakochani w sobie Riven i Elle razem na kanapie, patrzący sobie
głęboko w oczy. Obok nich gromadka bawiących się dzieci. Wzdrygnęła się. Oby sprawy w jej życiu nie potoczyły się tymi torami.
***
[IMG]http://i34.************/903i1y.jpg[/IMG]
Cinthian siedział w barze, szukając swojej następnej ofiary. Uśmiechnął się z przekąsem. Ofiary w dosłownym znaczeniu. Kim był Cinthian?
Trudno określić. Casanową, który co miesiąc podbija serca kolejnych mieszkanek Pochmurnych wzgórz? Zagubionym artystą? Nowym mieszkańcem,
co skrywa mnóstwo tajemnic ? Każde z tych zagadnień miały w sobie trochę prawdy. Nikt jednak nie chciał zgłębiać sekretów tej
dziwnej postaci. Coś było w nim odstraszającego.
Jego wybór padł na szatynkę, samotnie podpierającą ścianę. Miała długie włosy, ubrana była w skromną sukienkę. Jej wzrok niepewnie błądził
po ścianach.
"Takim, to najłatwiej zawrócić w głowie", pomyślał Cinthian. Zmierzwił swoje kruczoczarne włosy, podwinął rękawy swetra i ruszył w jej kierunku. Był on niesamowicie pewny siebie, jak każdy "stwór" jego pokroju.
[IMG]http://i38.************/28s5y7r.jpg[/IMG]
- Witam panią, co taka piękna kobieta robi sama w tym miejscu?
Szatynka spojrzała nieśmiało na bruneta. Jej oczy zalśniły pewnym blaskiem. Blask ten, pokazał Cinthianowi, że ofiara wpadła w jego sidła.
Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła i jej twarz oblał słodki, jasno-różowy rumieniec.
- Może da się pani zaprosić na kolacje?- zapytał i puścił do niej perskie oko.
Dziewczyna kiwnęła głową na znak zgody. Cinthian podał jej rękę. Kolejna zauroczona, naiwna i bezbronna. Takich, jakich było już wiele.
Jednak bladoskuremu gra, w której zawsze zwyciężał, jeszcze się nie znudziła. Prowadząc za rękę nieśmiałą szatynkę,
myślał o kolejnym miesiącu, spędzonym z chwilową ukochaną.
__________________
r
Ostatnio edytowane przez Porcelanowa lalka : 06.12.2008 - 23:21
|