Wprawdzie nie mam Czterech Pór Roku, ale od kiedy moja koleżanka dostała tą grę [na mikołajki], bardzo często u niej bywam

W tym krótkim czasie zdążyłam już dwukrotnie zmienić zdanie odnośnie ulubionej pory roku. Na początku uwielbiałam simową zimę. Podobało mi się jak Simy brodzą w śniegu, że może być śnieżyca, można lepić bałwana, robić aniołka na śniegu i ogólnie jest tak fajnie. Niestety nie podoba mi się to, że Simy bardzo szybko marzną i nawet nie zdążą się na śniegu pobawić [albo się roślinkami zaopiekować], a już im zimno. Raz mi nawet sim zamarzł

Potem polubiłam jesień. realnym świecie nie przepadam za tą porą roku. Póki świeci słońce, drzewa są brązowo-złote a w powietrzu unoszą się nitki babiego lata, to jest OK. Ale kiedy przychodzi późnojesienna plucha, leje deszcz i jest zimno, to już nie lubię jesieni

Niemniej, w Simsach jesień jest świetna. Można zbierać wyhodowane w ogródku warzywa, bawić się w liściach, nie marzną i nie przegrzewają się. Chociaż wiosna też jest fajna, bo kwiatki kwitną i się zielono robi, ale niestety nie zawsze rozmarza staw, a ja uwielbiam łowić ryby [w grze oczywiście]. Lato też ma swoje plusy, bo można pływać w basenie, ale Simy się przegrzewają

Właściwie nie wiem co bardziej lubię, jesień czy też wiosnę. Jestem tylko pewna, że zima nie jest wcale taka super, jak uważałam na początku.