View Single Post
stare 31.12.2008, 12:38   #172
Kliii
 
Avatar Kliii
 
Zarejestrowany: 22.05.2008
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 177
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: "Namiastka życia"

Chciałabym podziękować wiernym czytelnikom tego fs, bez nich prawdopodobnie nie wytrwałabym do końca. Przestraszyłam się, gdy zobaczyłam, że całe fs ze zdjęciami ma 106 stron Wiem, że na tle niektórych forumowych pisarzy jest to mało, ale dla mnie jest to najdłuższe dzieło, jakie napisałam Nie będę przedłużać

Namiastka życia
Odcinek 22 (ostatni)
Darek pocieszył mnie idealnie, od razu poczułam się lepiej. Przekonał mnie, że jeśli Maciek chciał, żebym zatajała prawdę, nie był mnie wart. Gdy się uspokoiłam, usłyszałam z jego ust słowa, które bardzo mnie zaskoczyły:
- Marta, gdy patrzę na Ciebie, serce bije mi szybciej, czuję się, jakbym mógł wszystko, gdy Ty jesteś przy mnie. Wiem, że to nie jest odpowiedni moment na takie wyznania, ale…Kocham Cię.
Czułam się bardzo zakłopotana. Lubiłam go, ale nic więcej. Był dla mnie tylko kumplem. Darek był bardzo miły, więc pozwoliłam się pocałować w policzek.



Nie chciał nic więcej. Nie mogłam mu tego odmówić. Potem długo rozmawialiśmy jakby nic się nie stało. Pokazałam mu zdjęcie mojego ojca. Zrobił bardzo niewyraźną minę, więc speszona pożegnałam się i poszłam do domu. Zobaczyłam Justynę całującą się z Norbertem.



To miło, że ten fajny facet nie zniknie z mojego życia. Pogadałam na gg z Eppyl’em i dowiedziałam się, że ma na imię Filip, mieszka niedaleko i nie ma dziewczyny. Opowiedziałam mu o wszystkim. Życzył mi szczęścia, radził, żebym dała Dariuszowi szansę, bo czasem miłość kryje się głęboko w naszych sercach i musimy długo czekać, by ją w końcu dostrzec. Naszą rozmowę przerwała moja komórka. Dostałam esemesa od Karoliny. Treść mnie przeraziła: Kuba mnie rzucił, zabiję się, jestem na dachu sklepu spożywczego. Odpisałam: zaraz będę, czekaj. Pobiegłam ile sił w nogach. Sklep nie był wysoki, ale wyskoczyłaby na ruchliwą ulicę. Wspięłam się po drabince przytrzymującej bluszcz, pomagając sobie chwytając wystające cegły. Zobaczyłam na dachu łkającą Karolinę w podartym ubraniu (nie umie się ona wspinać tak jak ja) z wielką raną na ręce i włosami w nieładzie.
- Karolina, przestań. Nie chcesz tego zrobić. Pomyśl…co będzie z Małgosią?
- Ty ją wychowasz.
- Jak skoczysz, ja zrobię to samo – nie wiedziałam, jak ja powstrzymać i zdecydowałam, że ten argument będzie najlepszy.



Moja przyjaciółka skoczyła udając, że mnie nie słyszała. Niewiele myśląc, zrobiłam to samo. Usłyszałam zgrzyt daszka nad sklepem. To Karolina na nim wylądowała. Zdążyłam pomyśleć: „Dobrze, że daszek złagodził upadek i nic jej nie przejedzie”. Po chwili poczułam przerażający ból. Uderzyłam głową o asfalt. Noga bolała mnie niemiłosiernie, czaszka pękała od pulsującego bólu. Z trudem otworzyłam oczy. Zobaczyłam twarz Darka i w tym samym momencie byłam już na trawie. Pisk opon, krzyk i ciemność. Później dowiedziałam się, że Dariusz był w sklepie. Zobaczył mnie na ulicy, zepchnął na trawę, ale sam nie zdążył. Zabiło go pędzące ponad 100 km/h Tico. Nie mogłam sobie tego darować. Po co skakałam? Powinnam wezwać straż pożarną, policję. Na miejsce przybyłby negocjator, przekonał Karolinę do zejścia na dół. Jednak wtedy nie pomyślałam o tym. Kilka dni później brat Dariusza przyszedł do szpitala. Powiedział mi, że ojcem Darka był Bartosz Góralczyk. Nie mogłam w to uwierzyć. Zakochał się we mnie starszy cztery miesiące, przyrodni brat. Wiedział, że jestem jego siostrą, widział zdjęcie. Mimo to był w stanie trzeźwo myśleć i uratować mnie przed śmiercią. Nie miałam po co żyć, wszystkie najdroższe mi osoby umarły. Byłam złym fatum, powinni do mnie przyczepić karteczkę „nawiązanie kontaktu grozi śmiercią’’. Przez następne dwa tygodnie żyłam jedynie dlatego, żeby poświęcenie Dariusza nie poszło na marne. Tak chciałam znów spotkać mamę, tatę, Julię, Marka…i teraz Darka. Bardzo brakowało mi tych osób. Karolina prawie nie odniosła obrażeń, za to ja leżałam w szpitalu bardzo długo mając za jedyną rozrywkę gg, płacz i Filipa, ale największe rany były na mojej duszy. Kolega próbował mnie pocieszyć, ale nie odniosło to rezultatów. Po takim przeżyciu nawet psychiatra szpitalny niewiele dał. W sylwestra drzwi mojej sali się uchyliły. Myślałam, że to znowu Justyna, która przychodziła prawie codziennie i przez ten czas zdążyłam ją polubić. Jednak nie była to ona. Zza framugi wyjrzała rudo czupryna, potem bukiet kwiatów i na końcu cała reszta. Był to około siedemnastoletni chłopak. Nie miałam pojęcia, kim jest, lecz i tak było mi wszystko jedno.
- Wejdź.
- Cześć, Marta. Martwiłem się, pisałaś, że wszystko Ci jedno, czy umrzesz…mi nie jest wszystko jedno, jesteś wspaniałą przyjaciółką.
To był Eppyl! Nie spodziewałam się go tutaj. Dotychczas szukałam osoby podobnej do Marka, osoby, która mogłaby ją zastąpić. Filip okazał się zupełnie inny, ale równie cudowny. Powiedział, że nie powiedział mi, jak wygląda, bo bał się, jak zareaguję słysząc, że gadam z piegowatym rudzielcem. Wyraźnie miał kompleksy z powodu swojej urody.
- Przecież to normalne, zaniemówiłam dlatego, że jesteś jednym z najprzystojniejszych chłopaków, jakich widziałam.
Zaczerwienił się, a potem popatrzył na mnie pełnym czułości wzrokiem.



Wyglądał jak uradowany psiak. Widocznie pierwszy raz słyszy coś takiego od dziewczyny. Nie mogę płakać, jestem mu potrzebna, a poza tym on tak słodko się uśmiecha! Tak, może bez Marka żyłam namiastką życia, ale czy to znaczy, że nie mogę z tej namiastki wycisnąć jak najwięcej?

Skończyłam pisać.



Dwudziestokilkuletnia kobieta wstała z fotela, ale dyktowała dalej.
- Potem moje życie jeszcze bardziej się pogmatwało.
- Opowie nam pani o tym?
- Może innym razem.- wyglądała na zmęczoną.
- Nie widać po Pani tak ciężkiego życia.
- Żałobę zawsze noszę w sercu, nie w wyglądzie – lekki uśmiech wskoczył na jej twarz, lecz już po chwili nie było po nim śladu.
- I to już koniec tej historii?
- Koniec? – roześmiała się, lecz w jej głosie uważny obserwator dostrzegłby nutkę goryczy – To dopiero początek!

KONIEC

Kiedyś tam mówiłam, że to ma być "fs z morałem".
A więc:
Morał: Zawsze można odbić się od dna
__________________
Kliii jest offline   Odpowiedź z Cytatem